Rozdział IX

11 1 0
                                    


Budzę się klnąc na budzik. Głowa boli mnie z niewyspania. Straciłam wczoraj poczucie czasu czytając notatnik staruszki. Musiałam jakoś zająć myśli po akcji z mamą i Ashem. Czuję potrzebę wystrojenia się, to dodaje mi pewności siebie, a ta z pewnością będzie mi dzisiaj potrzebna, by móc spojrzeć Ashiriowi w oczy. Robię lekki makijaż i wbijam się w obcisłą, bawełnianą kieckę z długim rękawem, do tego czarne rajstopy i nie za wysokie botki. Jest całkiem nieźle, wzdycham z ulgą do mojego odbicia.

-Smacznego.

Mama lustruje mnie wzrokiem.

-Więc, to dla Marcela?

Mówi wskazując na mój strój uśmiechnięta.

-Nawet nic o nim nie mów, po tym co wczoraj odwaliłaś.

-Oj, przepraszam, byłam oszołomiona widokiem półnagiego chłopaka w pokoju mojej nastoletniej córki.

-Wiesz, to jest naprawdę porządny chłopak i nie zrobił nic złego. Ty natomiast upokorzyłaś nas oboje, droga matko.

-Przepraszam.

Macham niedbale ręką i wychodzę słysząc warkot autka Kate.

-Joł. Co tam?

-Nawet nie masz pojęcia Kate.

-Aż tak źle? Przeczytałam rano wiadomości od ciebie, ale nie do końca zrozumiałam o co w tym chodziło. Żądam wyjaśnień. Po pierwsze co on u ciebie robił? Po drugie dlaczego był półnagi? I po trzecie dlaczego nie wiedziałam, że szukamy ci dawcy spermy?

Zerkam na nią spod byka i opisuję wczorajszy dzień, nie szczędząc epitetów.

-Więc, coś z tego będzie?

-Z czego niby?

-Ciebie i Marcela, to coś poważniejszego czy...

-Nie - przerywam jej zdanie. - Szczerze wątpię, żeby ten związek mógł mieć miejsce. Jest przystojny i całkiem fajny, ale pochodzimy z dwóch różnych światów.

„Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo różnych" – pomyślałam przypominając sobie dotyk jego piór.

-Dlaczego ty tak wszystko komplikujesz. Wyraźnie was do siebie ciągnie. Marcel cały czasz gapi się na ciebie, kiedy nie patrzysz, wiedziałaś o tym?

-Serio?

Patrzę na Kate zaskoczona, bo nigdy tego nie zauważyłam. Choć z drugiej strony ma to sens, w końcu jak twierdzi jest moim opiekunem czy coś w tym stylu.

-Tak, dziewczyny mi narzekały, że nie zwraca na nie uwagi. Jak już z kimś rozmawia, to z tobą. Zdradź mi sekrety, o Wielka Filipo i pozwól mi być swym uczniem, o łowczyni serc.

-Jesteś głupia.

-Ja ciebie też.

Posyła mi buziaczka podskakując na progu zwalniającym przed parkingiem.

-Hej, Fi. Hej, Kate.

-O proszę, książę po ciebie przyszedł. Zostawiam was samych, tylko bez striptizu.

Mruga do Ashiriego, na co ten zmieszany odwraca wzrok. Po oddaleniu się Kate idziemy w zupełnej ciszy przed siebie, aż nie wytrzymuję i odzywam się do niego.

-Słuchaj, przepraszam za wczoraj.

Patrzy na mnie zdziwiony.

-Nie masz za co przepraszać. Ja, tylko... zastanawiam się czy cię nie zhańbiłem?

Nosicielka: Wstąpienie / Nosicielka: ZstapienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz