11. " Ty też jesteś dla mnie nadal ważny (...)"

1.9K 76 53
                                    

Miłego czytania!!







   – Chodźcie, bo oni długo czekać nie będą – powiedziała Olivia, gdy ja i Carter zastanawialiśmy się jaki napój wziąć, w kiosku na lotnisku w Miami.

   Przewróciłam oczami i znów zaczęłam się zastanawiać jaki napój wziąć. Czy Pepsi czy Coca-cole.

   Hardin i Mike uparli się, że przyjadą po nas na lotnisko busem, wujka Zaydena, więc zgaduję, że on też tam jest. Jak nie cała ekipa. Jest już grubo po drugiej i nie mam pojęcia jak dzisiaj o ósmej mamy iść do szkoły.

   Właściwie to ja uznałam, że dzisiaj nie będę spała całą noc, bo najzwyczajniej mi się nie opłaca zasypiać dzisiaj skoro za cztery godziny mam wstać. Może oni też tak uznali? Ja spałam cały lot, więc byłam wypoczęta. Jeszcze na lotnisku w San Diego walnęłam z Carterem po drinku i energetyku, więc byłam i wypita i pełna energii. Oczywiście nie postrzeżenie Carter w samolocie zamówił całą butelkę wódki, więc wypiliśmy ją całą za nim poszłam spać. Olivia wypiła, tylko dwa drinki, gdzie większość to był sok. Resztę pół litra wypiłam ja i Carter.

   – I co? – zachichotał Carter, który był dość podpity, ale nadal nie pijany.

   Również się zaśmiałam i wyjęłam pepsi, bo tak wypadło po wyliczance, którą zrobiłam w głowię, aby wstydu nie było.

   Wzięłam ją i podeszłam do blatu. Zapłaciłam za butelkę i ciągnąc walizkę wyszłam z kiosku. Zatrzymałam się i odkręciłam gazowany napój. Wzięłam kilka porządnych łyków aż moje oczy zaszły łzami od nadmiaru gazu.

   – Możemy iść – posłałam im uśmiech i razem wyszliśmy z lotniska.

   Zaczęłam się śmiać i krzyczeć widząc moich przyjaciół. Wszystkich.

   – Hej! – krzyknęłam machając jak opętana. Kilka osób bliżej aż popatrzyła na mnie, ale zlałam ich.

   Podeszłam do moich przyjaciół. Chyba tak ich mogę już nazwać. Podeszłam do Mike'a i uwiesiłam się na jego szyi.

   – Cześć braciszku! Wróciłam – zaśmiałam się odrywając się od niego. Na jego ustach błąkał się mały uśmiech rozbawienia.

   – Ile wypiłaś? – zapytał opierając się o bok srebrnego busa.

   – A no tak.. – zamyśliłam się i spojrzałam na Cartera, który stał za mną. – Ile? – zapytałam oczekując od niego odpowiedzi, lecz ten tylko zaśmiał się, wtedy ja też musiałam.

   – Dwa drinki na lotnisku w San Diego i pół litra na dwójkę w samolocie – westchnęła Olivia odpowiadając za Cartera.

   – Dokładnie – uśmiechnęłam się szeroko odwracając w stronę Mike, który parsknął śmiechem.

   Przywitałam się z wszystkimi, żeby nie było, że o nich zapomniałam.

   – To jest Olivia i Carter, a to są Mike, Zayden, Ian, Adelin, Hardin i Simon – przedstawiłam wszystkich pomijając Scarett i Navy'ego, bo oni się już znają.

   – Czyli to ty jesteś tym braciszkiem Lily – zwróciła się do Mike, Olivia, gdy wszyscy się ze sobą przywiali.

   – We własnej osobie – pokazał na siebie dłonią, gdy ja się zaśmiałam. – A ty w stanie upicia zamierzasz iść dzisiaj do szkoły? – tym razem to on zwrócił się do mnie, gdy ja rozmawiałam z Scar, Ian'em i Navy'm.

   Wciągnęłam dolną wargę do ust i ją przegryzłam. Odwróciłam się powoli w jego stronę próbując się nie roześmiać. Co mi nie wyszło. Zaczęłam się śmiąc łapiąc się z brzuch i nie móc złapać powietrza.

Ignosce meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz