20. Wakacje

1.7K 74 51
                                    



MIŁEGO CZYTANIA!



Obudziłam się, a w pokoju hotelowym było jeszcze ciemno. Nagle wszystkie światła się zapaliły, a do pokoju wszedł Mike. Bałam się. Bałam się tego, co on pomyśli o mnie. Bałam się, że... że mnie znienawidził.

Chłopak spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Podszedł do śpiącej Lexy i podłożył jej pod łóżko miskę.

- Mike - wychrypiałam. Chłopak westchnął i spojrzał na mnie z mordem w oczach. On mnie nienawidził.

- Czego? - warknął. Wessałam cicho powietrze nie odwracając wzroku od brata. Musiałam badać sytuację, jego ruchy, aby wiedzieć, że jest zły. Na pewno był. - No co chcesz Lily? - zapytał zirytowany. Zrobił dwa kroki w moja stronę cały czas się patrząc. - Czego ode mnie jeszcze oczekujesz?

Był zły.

- Ja nie chciałam - wyszeptałam kręcąc głową. A on się zaśmiał bez krzty rozbawienia. Nagle zrobił dwa kroki w moją stronę przez co stykał się kolanami o ramę łóżka.

- Zawiodłaś mnie - powiedział zaciskając palce na mojej szczęce. - Cholernie mnie zawiodłaś - zacisnął jeszcze mocniej palce, przez co zaczęła mnie boleć szczęka. - Zawiodłaś - wyszeptał.

- To boli - powiedziałam, chodź nie miałam pewności czy mnie zrozumiał, bo ruchy szczęki miałam ograniczone.

- Ma boleć. Ma boleć to tak jak mnie boli serce, gdy widziałem cię w takim stanie, bo rozerwałaś je na strzępy. Moje serce pękło w tym miejscu. Ty naćpana szmato - wypowiedział to z taką nienawiścią, że w tamtym momencie też moje serce się złamało.

Nagle wszystkie światła zgasły. Nie czułam dotyku Mike'a, nie widziałam jego oczu. Byłam sama w ciemnym pokoju.

- Nienawidzę cię Lily - powiedział gdzieś głos Mike'a. - Zawiodłaś mnie. Tak cholernie mnie zawiodłaś - po moich policzkach zaczęły płynąć gorące łzy.

- Nie mów tak - wyłkałam, próbując przełknąć tą gule w gardę, która się zrobiła i powiększała z każdym jego słowem.

- Jesteś dla mnie nikim - jego głos był coraz głośniejszy jakby stał zaraz za mną. - Nie mam siostry - wyszeptał tuż przy uchu, ale gdy się odwróciłam, nie było go tam, tylko ciemność i pustka. - Ćpunka - słyszałam głosy moich przyjaciół. Zaczęłam się obracać, żeby ich dostrzec, ale ich nie było.

- Nic nie znacząca szmata - głos Scarlett odbił mi się w głowię. Tak bardzo bolało.

- Zostałaś sama, Lily - powiedział Mike.

- Nie - zaszlochałam. - Nie mów tak - pokręciłam głową, a ból w klatce piersiowej zaczął narastać.

- Straciłaś brata, a teraz przyjaciół. Wszystkich po kolei - wyszeptał tuż przy mnie, a ja nie wytrzymałam. Zaczęłam się szamotać i krzyczeć. Tak żałośnie krzyczeć i płakać coraz mocniej.

- Lily - usłyszałam moje imię, ale nie zwracałam na nie uwagi. Chciałam uciec. - Lily!

Podniosłam się do siadu, nabierając łapczywie powietrze. Po moich policzkach płynęły łzy, a z gardła wydobył się szloch. Otworzyłam oczy, chodź tak bardzo się bałam. Byłam w pokoju hotelowym, a wszędzie było już jasno. Spojrzałam po pokoju i widziałam twarze moich przyjaciół, którzy z zaniepokojeniem patrzyli na mnie, a ja szukałam tej jednej twarzy. Twarzy mojego brata.

Ignosce meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz