13. Walentynki

1.8K 77 106
                                    





Miłego czytania!

 – Uh... jak ja nienawidzę walentynek – wzdrygnęłam się, gdy szliśmy całą grupką na zewnątrz, bo było wyjątkowo ciepło. Przez cały tydzień lało, a dzisiaj w ten okropny dzień świeciło słońce i żadnej chmurki na niebie.

   Idąc ozdobionym korytarzem w jakieś serduszka, albo napisany na szafkach z wyznawaniem miłości mijałam i patrzyłam na szczęśliwe pary, które okazywały swoją miłość przy ścianach albo szli za rękę uśmiechając się do siebie jak pojebańcy. Okropne.

   Gdy byłam z Aidenem, nie obchodziliśmy walentynek, bo sami stwierdziliśmy, że to chujowe święto i wzajemną miłość powinno okazywać do siebie codziennie. A może to dlatego, że tak na prawdę nigdy siebie nie kochaliśmy?

   – Bez przesady – mruknął Mike idąc koło mnie.

   – Właśnie – prychnęłam Scarlett uśmiechając się.

   Ostatnio zauważyłam, że coś się zmieniło. Często patrzą na siebie, częściej rozmawiają i posyłają sobie jakieś spojrzenia, gdy siedzimy w ławce, u nas, w McDonaldzie albo u kogoś w domu. Nie dość, że posyłają sobie te uśmiechy i spojrzenia to jeszcze siedzą jak najbliżej siebie. Może coś między nimi jest, ale Scarlett by mi powiedziała.

   Tak samo jak z Ianem, który poznał Sabrine o której opowiadał na imprezie urodzinowej mojej i Mike'a. Nie mam pojęcia czy to tak na poważnie, czy nie, ale spędzają ze sobą każdy weekend, bo Ian jeździ do Hialeah. Ona nie była u nas jeszcze ani razu, więc nie poznałam jej. Przynajmniej ja, bo nie wiem jak inni.

   Simon zaczął już chyba tak na poważnie myśleć o Madison. Ja z nią kilka razy rozmawiałam na jakiś imprezach. Jest mega fajną laską i bardzo ładną, więc nie dziwie się, że wpadła w oko Simonowi. Co jak co, ale pasują do siebie. Madison planuję przyszłość z aktorstwem i nawet chodzi na zajęcia teatralne u nas w szkolę.

   Navy zaczął mnie unikać, sama nie wiem dlaczego. Może też poznał kogoś, ale nie chce na razie nic mówić? Z Del nie da się normalnie pogadać, bo ona cały czas zrzędzi o studiach. Z Hardinem miałam jeszcze chwilę, gdzie się zapomnieliśmy, ale było to zazwyczaj na imprezach, ale on przynajmniej się dziwnie nie zachowuję, za to często nie ma go w szkole, bo musi zajmować się Avy i pomagać w rodzinnej firmie.

   Olivia pozbierała się po tym wszystkim co przeżyła, ale nadal ma blokadę co do chłopaków. W San Diego dzisiaj jest walentynkowy bal dla zakochanych. Zawsze my chodziliśmy w trójkę, nawet jak byłam z Aidenem. Liv podobno zaprosiło kilku chłopaków, ale ona sama stwierdziła, że na razie chce pogodzić się z tym wszystkim. Chodzi do Ericka, czyli do mojego psychologa, dlatego wiem kiedy chodzi, a kiedy nie. Carter uznał, że z kim może być to, tylko i wyłącznie ja albo Liv, bo ma dość uganiania się za dziewczynami.

   Zayden na miesiąc wyjechał z rodzicami gdzieś do babci, bo zachorowała i przez ten czas ma załatwione lekcje przez internet, żeby był na bieżąco, bo przecież już w maju mają egzaminy.

   Lexy, Gabriel, Elijah i Hardin to są osoby, z którymi chce mi się gadać, bo nie zanudzają o studiach, nie ukrywają żadnych związków, nie spotykają się z nikim ani nie unikają mnie.

   Co do Elijaha, cóż zaczęliśmy się.. przyjaźnić? W sumie sama nie mam pojęcia. Piszemy, rozmawiamy i nawet czasami usiądzie z nami w ławce na dziedzińcu. Każdy go w sumie polubił, gdyby nie to, że Scarlett uznała, że się go boi, bo wygląda jak wampir i tylko czekać aż ja zmienie się w wampira i będę chciała z każdego z osobna wyssać krew. Zabawne.

Ignosce meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz