Epilog

1.3K 70 43
                                    



Miłego czytania!

   Być z siebie dumnym to najlepsze uczucie. Szczerze? Nigdy nie myślałam, że będę z siebie dumna. Bo co zrobiłam takiego, aby być z siebie dumna? Tak na prawdę nic. Lecz tego dnia mogłam otwarcie powiedzieć.

   Jestem z siebie dumna.

   Jestem dumna z tego, że dałam radę i się nie poddałam. Że na prawdę zaczęłam się leczyć i widzę efekty. Że cholera! Jestem w miejscu w którym nie myślałam, że będę. Nie po tym, gdy go straciłam.

   Tego dnia jednak wyszłam z budynku mojej szkoły jako absolwentka. Udało się. Patrzyłam na świadectwo ukończenia liceum. Mimo, że przez ostatnie osiem miesięcy uczyłam się w domu to i ostatnio kiedy tu byłam to miesiąc temu, gdy pisałam egzaminy, których wynik był moim zdaniem zadowalający. W następnym tygodniu miałam się dowiedzieć do jakich uniwersytetów się dostałam na studia. 

   Mimo, że zawsze marzyłam o Londynie to musiałam sobie to odpuścić. Moje marzenia legły w gruzach, ale przecież miałam jeszcze mnóstwo innych, prawda? Przez siedem miesięcy zastanawiałam się, gdzie pójść na studia i z pomocą przyszła mi Scarlett. Berkeley. To był nasz wspólny cel przez ostatnie pół roku. Sprawdzałyśmy opinie, zdjęcia i zdecydowałyśmy się. Właściwie Berkeley to było marzenie Scar, więc cieszyłam się, że mogę się z nią tym marzeniem podzielić. 

   - Ja nadal nie dowierzam, że zdałem - pokręcił głową Navy patrząc się na swoje świadectwo ukończenia liceum, a Gabriel zgodził się z nim.

   - Teraz czekać na decyzję od uniwersytetów i witamy dorosłe życie - uśmiechnęła się brunetka. 

   - Szkoda, że nie będziemy razem studiować - Navy wyraźnie zmarkotniał. 

   - Hej! Przecież będziemy rozmawiać na kamerce, można się odwiedzać. Mamy do siebie jakieś dwa tysiące sześćset osiemnaście mil. To nie dużo - uśmiechnęłam się pokrzepiająco. - Jakieś sześć godzin samolotem - wzruszyłam ramionami.

   - No rzeczywiście nie długo - prychnął. 

   - Moglibyśmy spierdolić do Europy. Wtedy byłby problem - skrzywiła się Scarlett. 

   Tak... Obydwie myślałyśmy o studiowaniu we Francji, ale po dłuższy przemyśleniach uznałyśmy to za chujowy pomysł.

   - Ja się modlę, żeby dostać się na uniwersytet w Waszyngtonie - jęknęła Lexy.

   - Chodźcie, bo Mike i reszta chyba nie mogą się doczekać - stwierdziła Scar patrząc na parking, gdzie rzeczywiście stał Mike, a za nim reszta.

   Ruszyliśmy w ich stronę, jednak Scarlett resztę drogi pokonała biegiem, aby znaleźć się po chwili w ramionach mojego brata. Ja ramię w ramie z rodzeństwem Michealson spokojnie doszliśmy chwilę później.

   - Jak tam nasi absolwenci? - uśmiechnęła się Madison i każdemu z nas pogratulowała ukończenia.

   - To jak? Jedziemy do domu i robimy imprezę? - zapytał z zapałem Ian. Wszyscy przytaknęli, prócz mnie. - A ty Lily? 

   - Nie mogę - zacisnęłam wargi. - Mam wieczorem wizytę u psychologa - powiedziałam. Wiedziałam, że zrozumieją.

   - Zawieźć cię? - spytał Mike, lecz od razu pokręciłam głową.

   - Mogę sama pojechać, spokojnie - uśmiechnęłam się. 

   - Jedziemy? - wtrąciła się Sabrina.

   Wszyscy wpakowali się do busa, a ja powiadomiłam ich, że przejdę się. Nie kłócili się o to, żeby mnie zawieźć, więc przynajmniej tyle. A ja ruszyłam w miejsce, gdzie zostawiłam moje dwie ukochane osoby.

Ignosce meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz