Rozdział five

45 4 2
                                    

Niespodziewanie w jej kieszeni zabrzęczała znajoma muzyczka. Spoglądając na ekranik dostrzegła, że dobija się do niej były szef. Niepewnie odebrała.

- Jak ci idzie M? Udało ci się coś dla siebie znaleźć? - jego głos był wypełniony zainteresowaniem i zmartwieniem, obydwoma po trochu.

- Tak, mam nową pracę. Niańczenie okrutnego gościa nie z tej planety! - odpowiedziała trochę zezłoszczona.

- Lokiego? Dali ci do niańczenia... Lokiego? Zaraz porozmawiam ze Starkiem, o mały włos nie porachował ci kości.

- Nie, spokojnie. Przyjęłam to... całkiem w porządku, jak na taką pracę.

- Jesteś pewna, że chcesz to robić? Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało. A temu maniakowi w zielonym już w ogóle.

- Naprawdę dam sobie radę. Może w końcu będę miała szansę udowodnić, że nadaję się do pracy w TARCZY. - odparła po chwili namysłu. Fury westchnął i pożegnał się.

Milene weszła do środka pomieszczenia i drugi raz w życiu stanęła przed szklaną celą. Trikster siedział i spokojnie czytał książkę z błogim wyrazem na twarzy. Lecz od razu, jak dostrzegł dziewczynę, mina mu zrzedła, a książka zniknęła jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki.

- Pani bezbronna znów mnie odwiedza, cóż to za okazja? - zadrwił chłodno Loki.

- Nie paniuj mi, bo od dziś spotykamy się codziennie. - weszła mu w słowo, puszczając obelgę mimo uszu.

- Ach tak? Nie mam ochoty na randki. - oznajmił i odwrócił się do niej tyłem. Co za diva, pomyślała w duchu.

- Spokojnie panie randka, jesteś zbyt brzydki, żebym mogła się na coś takiego powołać. Ponadto twój charakter zamordowałby mnie przy pierwszej okazji. I zmywać naczyń chyba nie lubisz, a ja wymagam tej jednej rzeczy od chłopaka. - odpowiedziała w ten sposób, że Loki aż cały się zjeżył.

- Mogłabyś przestać do mnie przychodzić, póki tylko działasz mi na nerwy?

- U, a to jest coś gorszego księżniczko?

- Zakazuję ci! - szatyn momentalnie próbował użyć swojej magii, lecz cela okazała się wytrzymała na takie wybryki.

- Gdybym mógł stąd wyjść, posłusznie byś mi służyła głupia. - warknął. Dziewczyna nie przelękła się. W tej klatce nie robił na niej żadnego wrażenia, odkąd upewniła się, że jego moce na nic się zdadzą.

- Dobra. Dosyć tego cyrku magiku. Avengers powierzyli mi... jak ty to powiedziałeś? Na me barki złożono doniosłą misję. - wytłumaczyła, posługując się jednym z cytatów ów bożka, które znalazła zapisane w aktówce. Loki zaciskał zęby.

- Gadaj, bo nie mogę tego znieść. - wycedził.

- Od dziś będę próbowała przenieść cię na jasną stronę mocy Jelonku.

Niebieskooki parsknął.

- Niby jak zamierzasz się do tego zabrać? Bo wydaje mi się, że złudnie sądzisz, iż cokolwiek ci się uda. - zapytał sarkastycznie. Milene odetchnęła w duchu i usiadła w kokardkę przed szybą, za którą siedział zdezorientowany mężczyzna.

- Wiem co cię w życiu spotkało. - wyszła od danych słów.

- O nie, to zmierza w złą stronę. - Loki wyraźnie zaznaczył, że nie ma ochoty rozmawiać o swojej przeszłości. Jednocześnie był zakłopotany, co jeśli ona o wszystkim wiedziała? To stawiało go w niższej pozycji, niż sądził.

- Daj mi coś powiedzieć. - blondynka była nieugięta.

- Nie przyszłam ci tutaj narzekać na swoje życie, ani mówić, że cię doskonale rozumiem, bo bym skłamała.

- A w kłamstwach jesteś raczej kiepska. - zaznaczył Loki.

- Chciałam tylko powiedzieć, że mi przykro i pewnie cię to nie interesuje, lecz gdybyś potrzebował się wygadać to jestem. Złoczyńcy też czasem potrzebują swoistego psychologa. - powiedziała. Loki zmarszczył brwi. Nie śmiał się do tego przyznać, ale jego serce w tym momencie delikatnie drgnęło. Czy to była troska, czy tylko złuda? Musiał być ostrożny i czujny.

- To wszystko?

- Mogłabym wymieniać twoje przewinienia alfabetycznie lub chronologicznie. - stwierdziła.

- Ale z tej racji, że jestem dobra, zostawię je dla ciebie i dla siebie, o tu, z tyłu głowy. - mówiąc to popukała się w czubek łepetyny.

- To nie jest tył głowy idiotko. - udawał mądralę Loki.

- Ale dalej głowa, o książę Asfaltu. - mrugnęła.

- Asgardu! I nie, wcale nie jestem stamtąd! To nie jest mój dom! - sprostował.

- To też wiem.

- Będziesz się nade mną znęcać, czy kiedyś sobie pójdziesz?

- Złośnik z ciebie jakich wiele. - mruknęła pod nosem zielonooka i wstała z podłogi.

- Naprawdę, jeśli będziesz potrzebował pogawędki to z chęcią. - rzuciła na odchodne.

- Nie pali się, poza tym na pewno nie z tobą. Zapomnij. - obruszył się, lecz zadowolony, że zostaje w samotni.

Przyjaciółka LokiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz