Rozdział eighteen

19 2 0
                                    

- Milene? Nareszcie jesteś! - Loki ucieszył się na widok dziewczyny, kiedy otworzyły się drzwi do jego celi. Zmarkotniał jednak widząc jej niepewną, smutną minę.

- Chyba wierzysz mi, że chciałem dobrze? Gdyby nie ja, ten wasz Midgard miałby bardzo poważne kłopoty. - na wszelki wypadek wyraził to, co miał do powiedzenia od dłuższego czasu. Dziewczyna westchnęła, pocierając swoje ramię nerwowo.

- Kurczę Loki, chciałabym ci wierzyć, ale... - nie wiedziała, jak ubrać w słowa to, co miała na myśli. Żałowała, że te przychodziły zawsze tak łatwo bez większego zastanowienia, a słowa były takie ciężkie do ułożenia.

Ciemnowłosy spochmurniał, ale nie na długo. Jego twarz szybko wykrzywiła się w nienawistnym grymasie.

- No tak, „bóg kłamstw", cudowny tytuł co? A jaki wiarygodny. Zwłaszcza po tym, co razem przeszliśmy. - fuknął z wyższością.

- Loki, nie. Posłuchaj chociaż, co mam do powiedzenia.

- Wydaje mi się, że idealnie mnie podsumowałaś. Przecież sam wiem kim jestem. Okej, niech będzie. Wiesz co, może nawet i chciałem się zmienić, może to wszystko dlatego, że wreszcie w jakimś momencie swojego marnego i smutnego życia, w którym nigdy mi się nie układa, poczułem jakiś przedsmak zrozumienia, takiej... chęci do tego, aby ktoś wreszcie podał mi dłoń i porozmawiał o tym, jak ja się czuję, jaki jest mój punkt widzenia, dlaczego zawsze byłem taki, a nie inny. Przez ten czas miałem wrażenie, które najwidoczniej teraz okazało się być złudne, że stać mnie na prawdziwego przyjaciela! A tu proszę, to co zwykle. Wszyscy, dosłownie wszyscy jesteście tacy sami! Nikt by po was, ludziach, nie płakał, teraz już to widzę. Zawsze, ale to zawsze macie jakieś „ale".

Milene kompletnie nie wiedziała, co ma na to odpowiedzieć. Otworzyła usta, ale równie szybko je zamknęła. Złączyła je w wąską kreskę, uspokoiła się trochę i zapytała, czy to wszystko, co miał do powiedzenia. Loki nie odpowiedział.

- Przyszłam tu głównie po to, żeby ci powiedzieć o tym, co szykują dla ciebie Avengers. Wątpliwe, czy cię to teraz obchodzi, czy nie, ale i tak powiem, że chcą cię odesłać z powrotem na Asgard i zamknąć w jakimś tamtejszym więzieniu, a ich celem jest próba wymuszenia na tobie posłuszeństwa.

Tak, jak przewidziała, bożek nawet nie prychnął w jej stronę. Nastała między nimi niezręczna cisza, którą przerwał stukot i skrzyp otwieranych, metalowo-szklanych drzwi. Mężczyzna uniósł brew widząc, że dziewczyna otworzyła mu celę.

- Ale ja czuję, że gdzieś głęboko w tobie, jest zagubiony, skrzywdzony czarodziej, który czasem ulegał złu tylko dlatego, że zbyt długo był silny i znosił dzielnie to, co go spotyka. I z całego serca wierzę, że nie zasługujesz na takie traktowanie. Jakieś „ale" zawsze się znajdą, ale zrozum, że ludzie są zwyczajnie przezorni.

W głowie Lokiego pojawił się ogromny napis „bzdury", lecz szybko potrząsnął głową, aby ten się ulotnił. Z drugiej strony nigdy nie próbował postawić się na miejscu osoby, która chciała mu zaufać. Teraz przekalkulował na szybko, że był to z pewnością ciężki kawałek chleba.

Milene podeszła do niego i złapała za obie, lodowate ręce, spoglądając prosto w błękitne, lekko przeszklone oczy. Szkoda, że nie wiedziała, jak się teraz czuł. Czuł się oszukany, niezrozumiany, a przede wszystkim niechciany. Najzwyczajniej w świecie było mu źle. Teraz przynajmniej wiedział, że winą za to wszystko nie mógł obarczać tylko innych, ale również siebie i swój gorzki charakter. Myślał, że dziewczyna będzie mu prawić kazania o ludzkości lub o jego zachowaniu jednak ku ogromnemu zdziwieniu nic podobnego nie miało miejsca.

- Wierzę ci, Loki. A teraz uciekaj. Uciekaj stąd jak najdalej.

Ciemnowłosy zamrugał oczami i wydukał tylko:

- Ale...

- Teraz ty masz „ale"? Nie słyszałeś? Uciekaj, już! - powtórzyła ostro. To, co się tu teraz działo było dla nich obu zbyt wielkim emocjonalnym przeżyciem, aby kwestionować te wszystkie, podjęte spontanicznie decyzje. Loki nie mógł uwierzyć w to, że po tym wszystkim, co zrobił, po tym, jak ją traktował, ona w jakiś sposób dalej znajdowała w sobie tę dobroć i chęć niesienia pomocy właśnie jemu, jemu z osobna. Wiedział, że narażała się na przykre konsekwencje, na wypadek gdyby Avengers odkryli, że to ona umożliwiła mu ucieczkę, a jednak dalej szła w zaparte, chociaż nie było to łatwe.

- Chcę dla ciebie dobrze, rozumiesz? Uciekaj, proszę... - jej głos diametralnie się zmienił, łamiąc się pod wpływem łez, które bezwiednie zaczęły spływać po jej policzkach. Jedyne, co mógł teraz zrobić Loki, to mocno ją przytulić. Przytulić, wtulić się w nią, sprawić, że będzie się czuła komfortowo. Przyszło mu to do głowy bardzo niespodziewanie, lecz wreszcie czuł, że robi coś dobrze. Po chwili poczuł, jak dziewczyna mocno go obejmuje, jakby nie chciała nigdy puścić. Trwali tak przez parę minut, nie odzywając się do siebie ani słowem.

- Proszę, idź. - wymamrotała zdławionym i cichym głosem, nie odstępując ani na krok, mimo tego, że chciała. Jej ciało ignorowało polecenia mózgu. Loki delikatnie przejechał ręką po jej jasnych włosach.

- Dobrze. Pójdę.

Czując, że wpatruje się w nie ostatni raz, przemógł się na ostatnie słowa.

- Dziękuję i przepraszam. Nie jesteś jak inni. Wiedz, że ja bym po tobie płakał.

Milene uśmiechnęła się słabo.

- Nigdy cię nie zapomnę.

Dziewczyna poczuła, jak w jej dłoniach pozostaje pustka, gdy nordycki bożek zniknął jej sprzed oczu. To, co zrobiła, sprawiło jej wiele bólu, dlatego nie mogła pohamować łez. Mimo to wiedziała, że postąpiła zgodnie ze sobą i swoim przeczuciem wierząc, że jej przyjaciel będzie teraz bezpieczny. Z dala od niej.


Przyjaciółka LokiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz