Rozdział 19

202 12 5
                                    

Pov George:

Doszliśmy do drzwi Pani Wiesławy. Zapukałem i po chwili otworzyła nam staruszka.

-Ooo witajcie, zapraszam.-przywitała nas z uśmiechem, oraz wpuściła do środka.

-Dzień dobry.-odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, spojrzeliśmy na siebie oraz się uśmiechnęliśmy. Weszliśmy do środka.

-Widzę George, przyszedłeś z kolega.-zaprowadziła nas do salonu.

-Clay Johnson.-Dream przedstawił się.

-Johnson..coś mi się kojarzy twoje nazwisko. Chcecie może herbaty?-zapytała, gdy weszliśmy, a staruszka odeszła do kuchni.

-Chętnie, a ty Dream?-zapytałem chłopaka co pokiwał głowa.

-Dream?-zapytała, gdy podała nam talerze z ciastem.

-Dziękujemy, tak George mówi tak na mnie.-odpowiedział blondyn i zajadał się ciastem.

-Pomoc pani w czymś?-zapytałem.

-Nie, nie. Siedź. Zaraz przyniosę wam herbatę.-odpowiedziała i poszła znowu do kuchni.

-Więc, co u was słychać chłopaki?-zapytała, gdy położyła dwa kubki z herbatą.

-W sumie, nic ciekawego. Wprowadzam się do Clay'a. Mama sprzedaje moje mieszkanie, chciała żebym pojechał z nią do Georgii.-odpowiedziałem i również jak Dream, zacząłem jeść moje ciasto.

-Czyli mówisz wyprowadzasz się? Wiesz George, będę tęsknić za tobą. Będziesz chociaż odwiedzać staruszkę?-zapytała i usiadła na swoim bujanym fotelu.

-Tak, niestety mama mi karze, ale nadal będę tutaj tylko, że kawał drogi dalej. Oraz postaram się odwiedzać Panią.-odpowiedziałem i wziąłem łyk herbaty.

-Przepraszam, ale Pani robi sama ciasta czy kupione? Te ciasto jest wyśmienite!-powiedział blondyn, a brązowowłosa się zaśmiała.

-To ciasto sama zrobiłam, cieszę się że smakuje. Chciałbyś jeszcze jeden kawałek?-zapytała z uśmiechem, wstała i powędrowała do kuchni.

-I tak wam przyniosę.-zanim zdążyliśmy odpowiedzieć, kobieta przyniosła nam talerz pełen ciasta.

-Naprawdę dziękujemy, ciasto naprawdę jest wyśmienite.-odpowiedziałem, zjadłem już swoje ciasto oraz wypiłem swoją herbatę.

-Cieszę się, mogę dać wam do domu. Mam tego naprawdę dużo, wnukowie mi pomagali.-zaśmiała się.

-Jeśli byśmy mogli, to z chęcią.-popatrzył się na mnie i odpowiedział.

-Jasne, to jak będziecie wychodzić to wam nakroję.-odpowiedziała.

Byliśmy u mojej już byłej sąsiadki z 40 minut. Niestety musieliśmy iść bo Sapnap oczekiwał czegoś od Dream'a. Staruszka nakroiła nam dwa duże pojemniki ciastem. Podziękowaliśmy i wyszliśmy z mieszkania Pani Wiesławy. Zeszliśmy z 3 piętra i powędrowaliśmy do samochodu blondyna.

-Przyjemna, ta Pani. Miło się rozmawiało.-powiedział blondyn, gdy wsiadł za kierownice.

-Oj tak, dodatkowo zna twoja babcie.-zaśmiałem się.

Podczas drogi rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Do czasu, gdy samochód z prawej strony nie wjechał na drogę. Dream w ostatnim momencie się zatrzymał. Na szczęście nie doszło do wypadku.

-Przepraszam, nie widziałem go.-obwiniał się blondyn.

-Dream, to nie twoja wina, on powinien uważać!-mówiłem do niego, ale on najwidoczniej mnie ignorował.

-Gdybym nie zauważył, przeze mnie moglibyśmy zginąć. Nie darował bym sobie tego.-nie słuchał mnie, zjechał na bok od drogi.

-Dream! To nie twoja wina! To on nie uważał!-mówiłem z podniesionym głosem, ale nadal mnie nie słuchał. Spojrzał na mnie, wyglądał na złego i smutnego.

-Przepraszam George, naprawdę nie widziałem.-odpowiedział.

-Clay! To nie twoja wina! Ile razy mam ci to powtarzać!-złapałem go za ramie.

-Jakby to nie jest moja wina, ale mogłem bardziej uważać.-odpowiedział.

-Clay, to on powinien się zatrzymać. Niech się cieszy, że w ostatnim momencie się zatrzymałeś.-odpiąłem pasy i przytuliłem blondyna do siebie.

-Dobra, jedziemy dalej. Nick czeka.-ominął temat, i zapalił silnik.

-Napewno? Może się trochę uspokoisz?-z powrotem zapiąłem pas, oraz zapytałem ale nic nie odpowiedział.

Po 15 minutach ciszy, byliśmy pod domem blondyna. Wyszliśmy z samochodu. Dream wyciągnął z bagażnika moje walizki, i weszliśmy do środka. Odstawiłem pudełka do lodówki, oraz z blondynem poszliśmy do jego pokoju położyć moje walizki. Gdy już położyliśmy walizki koło dużej szafy blondyna, zacząłem się rozpakowywać.

-Pomóc ci?-zapytał podchodząc do mnie.

-Nie, poradzę sobie. Ale dziękuję.-odpowiedziałem, oraz uśmiechnąłem się do niego, co odwzajemnił.

-Okej, jak będziesz czegoś potrzebował, to jestem w kuchni.-powiedział i wyszedł z pokoju.

!!!okaleczanie!!!

Po 10 minutach skończyłem układać swoje ubrania z jednej walizki, poczułem potrzeba załatwienia się. Udałem więc się do łazienki, skorzystałem z ubikacji, podszedłem do umywalki, popatrzyłem się w swoje odbicie na lustrze. Po chwili poczułem jak przez moja głowę przelatują negatywne myśli, to dlaczego Dream mi pomaga, gdy go skrzywdziłem, to dlaczego nie radziłem sobie wcześniej w życiu, to dlaczego matka zostawiła mnie dla innej rodziny, to dlaczego nie powiedziała tego od razu, to dlaczego jestem beztalenciem, to dlaczego każdego przytłaczam, to dlaczego jestem głupi. Cały czas patrzałem w swoje odbycie, łzy spływały mi po policzkach, spojrzałem w świecący się metal na półce za mną. Odwróciłem się i wziąłem pudełeczko, położyłem na umywalce i wyciągłem żyletkę. Wyciągłem dłoń przed siebie z metalem, zastanawiałem się czy odłożyć metal, czy jednak coś z nią zrobić. Jednak podwinąłem rękaw, gdzie odkryłem rękę do łokcia. Przyłożyłem zimny metal do ręki, oraz zrobiłem małe cieńcie. Po chwili lekki zauważyłem krew, ostrożnie umyłem żyletki i schowałem do pudełka, oraz odłożyłem na miejsce. Wziąłem papier toaletowy, zamoczyłem pod zimna woda i przyłożyłem do rany. Trochę szczypało, w sumie bardzo szczypało. Ale ulżyłem sobie trochę, ale trochę żałowałem tego co przed chwilą zrobiłem. Otarłem dłońmi swoje oczy, papier wyrzuciłem do ubikacji i spłukałem, wyszedłem z łazienki, oraz wróciłem do rozpakowywania się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~słowa: 840

przepraszam że rozdziałów nie było w ogóle ale nie mam siły pisać rozdziałów, nie mam weny by to pisać. Na prawdę przepraszam.

kc was trzymajcie się<33

Wszystko do czasu.. DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz