Rozdział 25

101 6 0
                                    

Pov Dream:

Dojechaliśmy do naszego domu, wyszliśmy z auta i kierowaliśmy się do wejścia do domu. Gdy już weszliśmy, oby dwoje poszliśmy do swoich pokoi, się przebrać.

Po około 15 minutach byłem gotowy, teraz tylko poczekać za gwiazdą. Wyszedłem z mojego pokoju i pokierowałem się do łazienki, otworzyłem drzwi, podszedłem do umywalki i wziąłem z półki szczoteczkę do zębów. Umyłem zęby, popsikałem się moim perfumem i opuściłem łazienkę. Udałem się do salonu, aby poczekać za George'm.

Po kolejnych 10 minutach, nadal nie przyszedł.

-GEORGE! CO TY TAK DŁUGO ROBISZ?-wykrzyczałem, i nie dostałem odpowiedzi. Podszedłem do jego pokoju.

-George?-zapytałem, potem zapukałem do drzwi.

-Hm!?- otworzył mi drzwi, wygadał oszałamiająco.

-Co tak długo robisz? Zaraz się spóźnimy.-odpowiedziałem.

-No dobrze, daj mi chwile.-poszedł w głąb pokoju, a ja poszedłem za nim i usiadłem na jego łóżku.

Przyglądałem mu się, wyglądał pięknie. Ale nadal był niezdecydowany, szukał cały czas czegoś. Po kilku minutach przestał i się zastanawiał. Postanowiłem dać mu chwile i wyszedłem. Przy okazji powiedziałem, że będę czekać na dole. Tym razem po 5 minutach przyszedł.

-Wreszcie.-powiedziałem i czekałem, aż założy buty.

-Nie przesadzaj, nie siedziałem tak długo w pokoju.-ubrał buty, a ja otworzyłem drzwi i pokazałem by przeszedł pierwszy.

-Nie długo? Czekałem za tobą ponad półgodziny.-odpowiedziałem i otworzyłem samochód.

-Narzekasz.-odpowiedział i wsiedliśmy do środka.

Już nic nie mówiłem i odpaliłem auto. Wyruszyliśmy z parceli? i ruszyliśmy do domu Quackity'ego. W międzyczasie, gdy jechaliśmy włączyłem radio, i każdą piosenkę podśpiewałem po kolei. Kątem oka spojrzałem na bruneta i zauważyłem jak śmieje się do telefonu.

-Co Cię tak śmieszy hm?-zapytałem, spojrzałem na niego, gdy pokazały się czerwone światła.

-Aaa, nic takiego~-powiedział dość dziwnym głosem.

-Jedź dalej-dodał z śmiechem.

-A mogę wiedzieć z kim tak piszesz?-zapytałem.

-A co? Zazdrosny jesteś?-zapytał i spojrzał na mnie, akurat pojawiło się zielone światło i pojechałem dalej.

A żebyś wiedział Gogy-powiedziałem w myślach.

-Coś ty.-zaśmiałem się.

-Pisze z Karl'em, chłop nie chcę się do czegoś przyznać i omija to innym tematem lub żartuje.-odpowiedział.

-W sumie powinieneś się domyśleć o co chodzi.-zaśmiał się i zajrzał do telefonu, który zawibrował.

-Jasne.-zaśmiałem się, dodałem gazu abyśmy byli szybciej.

Po około 23 minutach zauważyłem dom Alex'a, poinformowałem pasażera o tym, że dojechaliśmy. Brunet podniósł  głowę znad telefonu, widziałem znowu kątem oka, że się uśmiecha. Dojechałem pod dom, i zgasiłem silnik, George wyszedł z auta i czekał za mną.  Wysiadłem i pokierowałem się do bruneta, razem przeszliśmy przez bramę, oraz podeszliśmy pod drzwi.

-BIG D I GOGY HOLA!-zanim zapukaliśmy, otworzył nam Quackity.

-Cześć Quackity.-odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, spojrzeliśmy na siebie i zaśmialiśmy się.

-Wchodźcie amigos.-powiedział i odszedł.

-Damy przodem.-powiedziałem z uśmiechem, a George przewrócił oczami i wszedł do domu, a ja zanim wszedłem do środka, zaśmiałem się.

Weszliśmy, zobaczyliśmy dość dużo ludzi już, w sumie co się dziwić sylwester, ludzie chcą się pobawić plus jest po 21:30. Przejechałem oczami po ludziach i dostrzegłem Karl'a z Sapnap'em. Pociągnąłem George'a za sobą i podeszliśmy do nich. Siedzieli na kanapach koło tarasu, gdy podeszliśmy złapałem za rękę Nick'a, powiedziałem że idziemy po napoje i ruszyliśmy w stronę kuchni.

-Nick myślisz, że to wypali?-zapytałem się, gdy byliśmy w kuchni z daleka od chłopaków.

-Stary to wypali, spokojnie dasz radę, będę tam z tobą.-położył mi rękę na ramieniu.

-No dobra wypali, a co jeśli on ucieknie czy coś? Boję się, że coś zepsuje.-wziąłem szklankę i wlewałem trunku do niej.

-Oj mordo, na pewno się zgodzi i nie ucieknie bo nie będzie jak. Ja już wszystko załatwiłem, będzie dobrze.-poklepał mnie i poszedł nalać trunków.

Jak zrobiłem sobie i George'owi poszedłem po Sapnap'a i poszliśmy do chłopaków. Zauważyłem, że niedaleko szatynów była szmata, tak zwana Alicja. Uderzyłem łokciem o ramie Nick'a, i pokiwałem głową w jej stronę. Brunet zaśmiał się, gdy ją zauważył. Doszliśmy do chłopaków i podałem George'owi napój, a Sapnap Karl'owi. Usiadłem koło George'a i posadziłem go na swoich kolanach, gdy zauważyłem jak Alicja się patrzyła na nas. George dziwnie na mnie spojrzał, a ja się do niego uśmiechnąłem. Wziąłem łyka trunku i spojrzałem na ludzi, którzy już byli wstawieni, a nawet godzina nie minęła.

-Dream?-usłyszałem głos koło ucha.

-Hm?-odmruknąłem.

-Co ty robisz?-zapytał.

-Siedzę-odpowiedziałem i się cicho zaśmiałem.

-Zabawne..-przewrócił oczami.

-No co?-uśmiechnąłem się.

-Po co wziąłeś mnie na kolana?-podniósł brew, a ja ponownie się lekko zaśmiałem

-Spójrz na lewo, Gogy.-powiedziałem, a chłopak od razu się odwrócił.

-No i co? Nikogo takiego nie widzę.-odwrócił się z powrotem do mnie.

-George, na prawdę jej nie widzisz?-zapytałem i podniosłem brew do góry.

-Jej czyli kogo?-napił się by powstrzymać śmiech.

-Widziałeś ją.-zaśmiałem się i położyłem dłoń na jego kolano.

-Alicję?-spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

-Nie, wiesz moją siostrę.-upiłem łyka trunku.

-No dobra i co jest związane z tym, że trzymasz mnie na kolanach?

-Nie widzisz jej spojrzenia, patrzy się jakby miała nas zabić.

-Hah.-spojrzał na nią, później z powrotem na mnie i usiadł okrakiem na mnie, oraz położył głowie na moim ramieniu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
słowa: 843

Wszystko do czasu.. DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz