Rozdział 24

94 5 0
                                    

31 grudnia
Pov George:

Obudziłem się, nie wiedziałem która jest godzina oraz co wczoraj się działo, po tym jak szliśmy sobie parkiem z Karl'em. Wstałem do siadu, poczułem mocny ból głowy, wiec chciałem udać się do kuchni, ale gdy już chciałem podejść do drzwi, one same się otworzyły.

-Oops.. Przepraszam, szedłem położyć ci tabletki, abyś wziął kiedy wstaniesz.-powiedział gdy wchodził.

-Dzięki.-opowiedziałem i wziąłem dwie przeciwbólowe tabletki.

-Pamiętasz coś z wczoraj?-powiedział, gdy usiadł na łóżku, wtedy skapnąłem się, że spałem w pokoju dream'a.

-Nie, znaczy tylko jak byłem w parku z Karl'em, a tak to nic. A coś od walałem?-zapytałem i przysiadłem się.

-W sumie to nie, ale nie wiem jak było wcześniej, tylko to że chciałeś iść spać ze mna. Ale tak to raczej nic.-powiedział i spojrzał na mnie.

-Jak coś to śniadanie masz na dole.-dodał.

-Dzięki, ale pójdę się umyć, bo raczej wczoraj tego nie zrobiłem.-wstałem i podszedłem do szafy.

-Dobra, jak coś to jestem w salonie.-odpowiedział i wyszedł.

Ja przeszukiwałem szafę, aby znaleść jakieś fajne ubrania. Wyłapałem biała duża bluzkę, czarne spodnie, oczywiście były to ubrania Dream'a. Oraz wyjąłem z szuflady białe skarpetki. Poszedłem do łazienki, by się ogarnąć.

Gdy już się umyłem i ogarnąłem, wyszedłem z toalety. Zszedłem po schodach i udałem się do kuchni po śniadanie. Przeszedłem przez próg i podszedłem do blatu, wyciągłem talerz i nałożyłem sobie dwa tosty. Usiadłem na blacie i zajadałem się tostami.

Gdy zdjąłem odłożyłem talerz do zmywarki, i poszedłem do salonu gdzie był chłopak. Usiadłem obok blondyna i odchyliłem głowę do tyłu. Zamknąłem oczy i poczułem jak coś wskoczyło mi na nogi. Oczywiście, że Patches.

-O proszę, kto tu przyszedł.-uśmiechnąłem się i zacząłem miziać kotkę.

Gdy głaskałam kotkę, a blondyn siedział w telefonie z słuchawkami w uszach, usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają i zamykają. Może rodzice Dream'a już przyjechali? Ale mieli zostać tam do 19 stycznia. Nie powiem, że się nie wystraszyłem, nawet Dream'a szturchnąłem.

-Hm..?-mruknął, a ja machnąłem głowa w tamta stronę.

Blondyn wstał i poszedł zobaczyć. Po chwili wrócił z niskim czarnowłosym chłopakiem śmiejąc się.

-Hola Gogy!-krzyknął, a ja pobiegłem się przytulić.

-QUACKITY!-krzyknąłem w trakcie, gdy ściągałem kota z kolan i podbiegłem do chłopaka.

-Ale, że aż tak się stęskniłeś za mną.-zaśmiał się z blondynem, kiedy do niego się przylepiłem.

-A żebyś wiedział.-odsunąłem się od niższego.

-Chcesz kawę, herbatę?-zapytał i szedł w kierunku kuchni.

-Nie dzięki, ja na chwile.- gestem ręki pokazałem, że ma usiąść na kanapie w salonie.

-Co cię sprowadza big daddy?-zapytałem, gdy już usiedliśmy.

-Przyszedłem sprawdzić co moje gołąbeczki robią.-zatrzymał się, a ja się zaśmiałem i lekko zarumieniłem.

-Oraz zapytać czy napewno będziecie u mnie, bo o 21:30 się zaczyna i do końca jak nie odlecicie.-dodał.

-Jasne, że przyjdziemy. Nie mamy co robić tutaj.-powiedział blondyn i usiadł koło mnie.

-Dobra dobra, a będziecie tam nocować czy przyjdzie tutaj?-włączył telefon i zaczął coś zapisywać.

-W sumie nie wiem, jest blisko, ale możemy. Co  myślisz George?-zapytał i spojrzał się na mnie.

-Możemy nocować tam, pewnie któryś z nas się nawali. A jak natrafi na ciebie to ja nie dam rady z tobą.-uśmiechnąłem się, a chłopaki zaczęli się śmiać.

-Dobra, to będzie spać. Sam wam pokój przygotuje.-zatrzymał się i spojrzał dziwnie na Dream'a.

-Co knujecie?-zapytałem spojrzałem na Dream'a, później na Quackity'ego.

-Co? My? Nie nic.-odpowiedział czarno włosy i wstał.

-Wybaczcie moi kochani, ale ja muszę już lecieć.-wstaliśmy i odprowadziliśmy naszego przyjaciela do drzwi.

-Do zobaczenia o 21 BAAJ!-krzyknął, gdy odchodził.

~~~

-Dreaaaam.-przyciągłem i podszedłem do blondyna.

-Co chciałeś?-obrócił się w moim kierunku, i złapaliśmy kontakt wzrokowy.

-Pojechalibyśmy nad ten klif? Proszęęęę..-zrobiłem maślane oczy.

-Teraz? Jest 19:36.-złapał mnie w talii, a ja położyłem ręce na jego barkach.

-Teraaaz, bo mi się nudzi. A do 21 jest czas. Chodźmyyy!-wziąłem w dłoń, jego dłoń i pociągłem w stronę przedpokoju.

-No dobrze.-ubraliśmy kurtki, buty i wyszliśmy z domu.

Blondyn otworzył auto, i zakluczył dom. Ja w międzyczasie usiadłem do auta. Chłopak wsiadł do auta, włączył kluczyki do stacyjki i przekręcił, wyjechał z podwórka oraz jechaliśmy w stronę miejsca.

Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce parkingowe, wysiedliśmy z pojazdu, blondyn zamknął samochód i szliśmy w kierunki ścieżki do klifu.

Po kolejnych minutach byliśmy już przy klifie. Usiedliśmy na tej samej ławce, położyłem głowę na ramieniu chłopaka, a on swoją na moja. Siedzieliśmy i patrzyliśmy jak niebo robi się coraz ciemniejsze, oraz jak pojawiają się gwiazdy.

Ustałem i poszedłem do barierek, które stały tam dla bezpieczeństwa, żeby nikt nie wpadł na dół. Położyłem łokcie z dłońmi na metal, i położyłem na dłonie głowę. Przyglądałem się krajobrazowi, poczułem czyiś łokieć, wiec odwróciłem głowa w stronę osoby, blondyn zrobił to samo co ja, patrzył się na krajobraz, a ja na niego. Gdy tak patrzyłem, myślałem co ten człowiek ma w sobie, że czuje się spełniony i szczęśliwym przy nim, jego żółte (zielone) oczy, które dla mnie maja żółty kolor, jego blond włosy, jego uśmiech, nawet jego śmiech, to jest najcudowniejsze co widziałem i co słyszałem. W trakcie jak tak myślałem, blondyn spojrzał na mnie. Złapaliśmy kontakt wzrokowy, jego oczy w ciemności i światło które dobiegało od lamp, były cudowne, mógłbym patrzeć na te żółte oczy wieki.

-Gogy?-nagle odezwał się.

-Hm..?-mruknąłem.

-Możesz mi powiedzieć, co robiłeś wczoraj z Karl'em?-zapytał.

-Em.. No nic takiego, napiliśmy się trochę ii... no.-odpowiedziałem.

-Rozluźnić się..-dodałem nadal patrząc na jego oczy.

Już żadnej z nas nie odezwał się, patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy. Była to komfortowa cisza, ale czasami na krótko. Blondyn ustał normalnie, a ja nadal byłam w takiej samej pozie.

-Jest 20:19 zbieramy się Gogy, jak chcemy zdążyć.-powiedział i podszedł do mnie. Odpowiedziałem mu mruknięciem.

Ustałem i równo z blondynem zaczęliśmy iść w kierunku drogi i zaparkowanego auta. Szliśmy przez drogę, stykaliśmy się dłońmi, gdy nie złączyliśmy swoich palców z sobą. Wtedy Dream postanowił, że złączy nasze dłonie, i tak szliśmy do auta blondyna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
słowa: 996

Wszystko do czasu.. DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz