Rozdział 25

622 46 4
                                    

Pov Nick (nadal)

Przygotowałem jedzenie i poprosiłem barta ciotecznego żeby je przyniósł kiedy do niego zadzwonię. Igac do jubilera zadzwoniłem do George'a. Wszedłem i pokazywałem mu różne pierścionki.

N: Może ten? - wskazałem na złoty pierścionek z małym białym diamentem

G: Nie ten mu się nie spodoba.

Za każdym razem słyszałem ''nie ten" "ten mu się nie spodoba" w pewnej chwili przeleciała przez moją głowę myśl żeby odmówić. Szybko ją odgoniłem i ponownie pokazywałem George'owi błyskotki. Mijała 15 a ja nadal nie mam pierścionka dla mojego ukochanego.

G: Ten! - usłyszałem i spojrzałem na pierścionek wskazany przez przyjaciela. Rzeczywiście był piękny. Złoty z fioletowym diamentem na czubku.

Oby spodobał się Karl'owi.. Podziękowałem i rozłączyłem się z Brytyjczykiem. Poprosiłem sprzedawcę o podanie wybranej rzeczy.

Do kupiłem jeszcze pudełko i schowałem do kieszeni, od razu wyjmując telefon. 17?! Jak ten czas szybko miną.. Poszedłem w stronę domu. Zapukałem, a otworzył mi szatyn nadal w piżamie. Wszedłem przytulając go i całując na powitanie.

N - Wybiorę ci rzeczy w które się ubierzesz ok? - spytałem

K - No ok. - powiedział obojętnie

Podszedłem do walizki, sobie wziąłem garnitur, chłopakowi również i spodnie pasujące do tego. Podałem do szaro-okiemu i kazałem mu się przebrać.

Wyszliśmy z domu o 18 droga tam zajmie nam 20 minut ale jest warto. Poklepałem kieszeń by sprawdzić czy nie zgubiłem błyskotki. Jest czyli nie mam się o co martwić. W połowie drogi napisałem wiadomość do brata. Odczytał ja i napisał mi "ok". W drodzę nie obyło się też bez pocałunków. Szliśmy pod górę i już niedaleko widziałem błysk światełek.  Ładnie to przygotowali. Poprosiłem chłopaka o zatrzymanie się i zawiązałem mu oczy. Był lekko wystraszony ale złapałem go za rękę i się uspokoił. Miejscem które zarezerwowałem była altanka z brzozowego drewna, przystrojona małymi lampkami, na małej kwiecistej polance, miejsce oświetlał blask księżyca a na stole czekało już jedzenie. Były dwa wyjścia z altany jedno od strony morza a drugie od tej którą idziemy. Stresowałem się.

- Już. - Mówiac to odwiązałem opaskę

Chłopak patrzył na to przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć. Przytulił się do mnie.

- To dlatego nie było cię tak długo. - uśmiechną się do mnie a ja prowadziłem go na przód

Chłopak przyglądał się każdej rzeczy na jego drodze. Poszedłem z nim za antenę. Była ona położona na dość sporej górze z widokiem na morze. Gdy chłopak oglądał zachód słońca który był w tej chwili.

Wyciągnąłem pudełeczko i lekko pacnąłem Karl'a w ramię, żeby się odwrócił.

- Jesteś jedyną osobą którą tak bardzo kocham, w swoim życiu nie spotkałem nikogo tak cudownego jak ty, chciałbym żebyś zawsze przy mnie był, żebyś budził się obok mnie ze swoim pięknym uśmiechem, chciałbym żebyśmy byli razem do końca życia. Wyjdziesz za mnie?

Gdy Karl to usłyszał otworzył buzię i zakrył ją rękami.

- Tak! - krzyknął na całą okolicę, założyłem mu pierścionek na palec, a szatyn się we mnie wtulił. Łzy radości spływały mi po policzkach.
_______________________________________

Hejka

Chciałabym powiedzieć że jeszcze kilka rozdziałów i koniec.

~486~

Przyjaźń czy coś więcej? /Karlnap/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz