Prolog

109 8 0
                                    

Ukryty w najmroczniejszym i w ohydnym miejscu demon wyczekiwał dnia kiedy będzie mógł znów cieszyć się z pożerania ludzkich dusz. Gdy mijały lata On tracąc nadzieję, że znów zasmakuje cudownej duszy, usłyszał wezwanie. Wezwanie małego gówniarza. Nędzy mały insekt, był wstanie wezwać... Go! Demona! Tego co widział upadek władców!  Tego co widział jak choroby zbierały swoje żniwa! On nie jest byle zabawką! Ale tak niestety się poczuł. Dziecko, marna mała istota co mógł rozgnieść jak zwykłego robala, Go wezwała. Mimo, że nie chciał być przy kimś tak słabym, to jednak znudził mu się ciągle pożeranie pierwszej lepszej duszy. Dlatego postanowił, że wreszcie zje jakoś wyborną duszyczkę. Marynowaną w tym bólu, gniewie...ciemności. Głód jakiego ma doświadczyć będzie cudownym doznaniem. Pełnym cudnych emocji. Oczywiście nie swoich, lecz tego małego chłopca, o duszy już u moczonej w bólu po stracie bliskich. Ten ból przemieni w gniew. Zada cios tym, którzy zgotowali piekło tak delikatnej istocie. Powiję swą duszę szkarłatnym odcieniem. Krew wylana z Jego wrogów zmiesza się z Jego duszą. Otuli ją i przeniknie. Takie miał zadanie demon. Takie pragnienie miał. Lecz los z czasem się zmienił i ten mały robak co wykorzystywał Go zmienił Jego piekielną naturę. A po Jego śmierci doszła Ona. Młoda dama, po ponad stu dziesięciu latach od śmierci Jego panicza. Zawładnęła Nim i to bez kontraktu. Dobra duszyczka, która pomagał innym. Nie wierzyła, że na świecie mogą chodzić tak paskudne istoty co On sam. Nigdy nie zauważyła Go. Zawsze była ślepa na Niego jak i innych mężczyzn. Nie interesowała się nimi. Mimo, że często miała do czynienia z Nimi w pracy. Często adorowali ją przez co z czasem On poczuł się zazdrosny. Nie wiedział co nim obwładnęło. Czuł chęć mordu na tych co się do Niej zbliża, a nawet spojrzą. Czuł, że musi ją strzec przed takimi jak On, jak i samym sobą. Z ukrycia to robił nie mógł przełamać się by podejść bliżej. Zawsze znikała odwaga. Bał się! Tak demon, który był doskonały się bał. Bał odrzucenie przez tą delikatną istotę. Ostatni odłamek człowieczeństwa jakie posiadał w sobie bało się. Tego co czuję i tego co może zrobić. Dlatego z trudem musiał się poddać i odejść. Nim jednak zdarzył wykonać ten samobójczy ruch, który miał Zniszczyć Go od środka, dostrzegła Go. I wszystko miało się już zmienić. Dla Niej, a szczególnie dla Niego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! Dajcie znać w komentarzu co sądzicie o takim prologu. Mam nadzieję, że się jednak spodoba. Jeśli jednak nie to strzeżcie się .... Sebastiana! I tego rudzielca co piłą mechaniczną macha na lewo i prawo. A póki co spotkamy się ponownie w rezydencji Phantomhive! To pa!

Piekielnie Dobry Ze Mnie... KochanekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz