Ból w klatce piersiowej pojawił się nagle i tak szybko jak się pojawił, zniknął. Podniosłam ciężkie powieki by móc spojrzeć gdzie obecnie się znajduję. Gdy tylko je uchyliłam światło, które wpadło przez te szparki momentalnie mnie oślepiło, przez co szybko zamknęłam je z powrotem. Czułam zapach dochodzący z tego pomieszczenia gdzie obolała się znajdowałam. I dziwne dźwięki docierały do moich uszów. Szum jakby rzeki rozbrzmiewał w nich równomiernie. Czyżbym znajdowała się w jakiś budynku gdzie nieopodal sąsiaduję z rzeką? Nagle jakby z oddali usłyszałam kroki, słyszałam je już kiedyś...
Ktoś wszedł do pomieszczenia. Ponowiłam próbę otworzenia oczów. Tym razem światło troszkę mniej mnie raziło. Rozszerzyłam powieki by lepiej widzieć. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było mi dobrze znane. Pokój w posiadłości panicza. Spojrzałam na osobę co weszła, Sebastian z cwaniackim uśmiechem stał i błądził po mnie wzrokiem.
- Sebastian, jakim cudem tu jestem? I dlaczego tak patrzysz jakbym miała coś dziwnego na sobie?- nagle jedna myśl wpadła mi do głowy. Zerknęłam na swoje ciało. Byłam w czarnej bieliźnie, jeśli można nazwać ten zlepek sznurków co miałam na sobie. Koronki ale z takimi dużymi dziurkami, że praktycznie wszystko było widać.
- Zboczeniec z ciebie!- Chwyciłam za kołdrę i zakryłam ciało. Nie dam mu tej satysfakcji. O nie! Bezczelnie się gapił.
- Oj! Czyżbyś się wstydziła ciała. Tym bardziej teraz nie masz czego. Jesteś moja... zapomniałaś?
- Co ma znaczyć twoja? Czy ja jestem rzeczą by należeć do ciebie? - Tego było za wiele.
- Oddałaś mi się, na wieczność.- podszedł do łóżka bliżej chwyciwszy za róg kołdry szarpnął z całych sił, nie przygotowana na takie zachowanie z Jego strony nie miałam szans na dalsze okrywanie nagiego ciała.
- Co to ma znaczyć!? Ty...!- nie wiedziałam jak już mam Jego zachowanie nazwać. I dlaczego twierdził, że na zawsze z nim będę?
- Wyczułem cię gdy tylko tam się znalazłaś w takim słabym stanie. Nie chciałaś umierać, więc spełniłem to życzenie zamian na wieczność u mojego boku. Umowa została zawarta. A teraz czas korzystać z przywileju jaki otrzymałem gdy prosiłaś o życie. Podszedł bliżej siadając na krawędzi łóżka, chwycił moją twarz dłonią. Jak zawsze miał rękawiczki, przez co czułam miękki materiał na swojej twarzy.
- Jesteś moja nareszcie...- w tym momencie przysunął się i pocałował mnie. Z sekundy na sekundę napierał na mnie swoim ciałem. Oczekiwał czegoś więcej czułam to. Czułam jak fala ciepła ogarnia moje ciało. Nie protestowałam, nie mogłam. Chciałam się poddać temu, tym bardziej że czułam jego zapach. Był hipnotyzujący, wręcz działał jak narkotyk. Nie mogłam się oderwać od niego w tym momencie. Gdy zszedł na szyje i obdarowywał mnie tymi gorącymi pocałunkami, jakby każdy całus zostawiał na mojej szyi płomienisty ślad. Każda sekunda tych doznań działała na mnie bardzo pobudzająco. Czułam jak moim ciele pojawia się gęsia skórka od dreszczyku przyjemności jaki mi fundował.
- Sebastian... Proszę... pośpiesz się.- wyjąkałam między sapaniem.
- Wszystko swoim czasie- Jego dłonie powędrowały na moje pośladki, delikatnie je ściskając. Przywarł do mnie jeszcze mocniej, czułam wypuklenie w miejscu jego bądźmy szczerzy całkiem spory rozmiarów przyjaciela. Przypomniałam sobie o jeszcze jednej osobie w posiadłości. Panicz.
- Sebastian, panicz on...- położył palec na moich ustach.
- Ciii, panicz miał drobny wyjazd i nie będzie obecny przez kilka godzin. Do tego czasu mogę robić co mi się żywnie podoba, z tobą.- Rozpiął frak i rzucił go w kąt. Nie szanował własności jaką mu dał panicz. Co oznaczało, że na prawdę nie interesuje go nic po za moją osobą. Rozpiął koszulę i szybko z siebie zrzucił w ten sam kąt co frak. Musiałam bez bicia się przyznać miałam na co zawiesić oko. Tym samym płomień zamienił się w wulkan, nie czekając aż zejdzie niżej by zdjąć resztę ubrań chwyciłam za spodnie i sprawnym ruchem odpięłam je. Najwidoczniej podobało się mu to, bo usłyszałam cichy pomruk. Szybko pozbyłam się spodni i w końcu pozostał tylko jeden materiał. Doskonale było widać nabrzmiały członek. Nie czekając na pozwolenie rozerwałam materiał. Miałam gdzieś czy ma inną bieliznę. Liczyło się bym mogła szybciej odpłynąć do krainy rozkoszy z nim.
- Niecierpliwa jesteś, będę musiał się cię bardziej w tym przeszkolić.- szeroki uśmiech zawitał na jego ustach.
- Cierpliwa będę w innych obowiązkach,a nie w przyjemnościach. W tym to nigdy nie zobaczysz bym czekała potulnie.- W końcu chwycił i rozerwał moje sznurki, bo bielizną tym nie mogłam nazwać.
Gdy wszedł płynnie usłyszeć można było tylko nasze jęki i sapania. Przez kolejne godziny nie miałam zamiaru rezygnować z tego co mi obecnie oferował Sebastian. A panicz? Cóż musi poradzić sobie przez ten czas bez swojego lojalnego pieska u boku. Teraz był to mój czas.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za tak długą nieobecność. Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się spodoba. Zapraszam również do komentowania.
CZYTASZ
Piekielnie Dobry Ze Mnie... Kochanek
FanfictionŻycie demona nie jest tak usłane różami. Od lekkich i przyjemnych zadań czekają i też takie co są nie możliwe do wykonania jak i dziwne. Ale zawsze powtarzając jedno zdanie" Piekielnie dobry ze mnie lokaj" przyjęło się tak bardzo że sam wierzył ze m...