17

22 3 2
                                    

- Sebciu!!! Wreszcie Cię znalazłem! Ah! Nie wiesz jak było mi ciężko, gdy nie było szans na kolejne spotkanie.

Stojąc tak nie wiedziałam kim jest ten mężczyzna? I jakie ma zamiary? Jeśli wdarł się do rezydencji o tak późnej porze to zapewne miał tylko dwa wybory, zabicie i obrabowanie tego miejsca. Ale skąd On zna Sebastiana? Czyżbym przez pracę tutaj wstąpiła do sekty?

- Sebastian, kim On jest?- spytałam się zasłaniającego mnie przed intruzem, demona. 

- Nie On! Ona!- zakręcił tyłkiem jakby był jakąś młodą ponętną kobietą. Ale tak naprawdę był jakimś dziwakiem w staromodnym stroju. Choć zwarzywszy na ta sytuację, to ja też wyglądałam jak z innej epoki. 

- Dobra! Mam w nosie kim, czym, ten... ta... to coś jest! Nie powinno nikogo obcego tu być! Więc z łaski swojej Pan...Pani... po prostu opuść rezydencje. 

- Sądzisz, że pozwolę odejść znów Sebastianowi? Ha! Nigdy! Nie po to tyle szukałem go by teraz tak sobie opuścić przyszłego ojca moich dzieci! 

Nie! To się nie dzieję naprawdę! Uderzyłam się w głowę, potem trafiłam do szpitala i jestem w śpiączce! Tak! Na pewno! To wytwór mojej głowy jest, a temu taki dziwny bo doznałam urazu. To tak musi być! 

-Sebastian, ja śpię, tak? To sen i ten... to co tu się dzieję to tylko sen? 

- Raczej koszmar to jest, ale na jawie. Przykro mi. I przepraszam, ale ja pójdę pozbyć się tego osobnika. 

- Uuuu, czyli będziemy tańczyć w miłosnym uniesieniu? Jeśli tak, to rób ze mną co chcesz, Sebuś słońce ty moje!- zaczął dziwnie się ruszać, pierwszej chwili człowiek uznałby go, że coś mu dolega. A może jednak dolega? Bałam się tego intruza, ale musiałam być silna by nie pokazać tego strachu insektowi jaki przyszedł do rezydencji.  

Sebastian ruszył w stronę czerwonowłosego osobnika

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sebastian ruszył w stronę czerwonowłosego osobnika. Ja postanowiłam  ukryć się gdzieś z boku i wymyślić plan b na wypadek gdyby nie dało się pozbyć tego idioty.  Sebastian podszedł do niego i stanął. Chciał chwycić go i wywalić gdy ten znienacka podszedł i zaczął go szturchać. 

Co za człowiek!? Kim jest ten idiota co zachowuje się jakby uciekł z psychiatryka? 

Kucałam pod ścianą z prawej strony ich. Nie sądziłam, że uda się znaleźć jakieś rozwiązanie. Ten osobnik nie chciał opuścić Sebastiana. A wyglądało na to że kocha się w demonie, bez wzajemności. W końcu demon nie wytrzymał i chwycił czerwonowłosego i podniósł go. Trzymając tak intruza, który wydawał z siebie okrzyki entuzjazmu jak podczas stosunku, wyszedł z nim na dwór i z całej siły rzucił nim.  Ten ostatni krzyk wydał głośniejszy. A potem z czasem gdy odleciał ucichło.
- I po kłopocie?- spytałam nie pewnie powoli zbliżając się do Sebastiana.
- Niestety nie. Wróci.- odparł delikatnie chwytając mnie za rękę i prowadząc w stronę wejścia.
- A teraz do spania. Oczywiście nie obawiaj się, pomogę Ci zdjąć suknie.
- Tylko suknie?- spytałam niby to tak od nie chcenia. Musiałam trochę po udawać, że nie za bardzo mnie interesuje to czego chciałam.
- Tak, dziś nie będę spać. Muszę odpuścić sobie przyjemność z tej czynności. Po za tym, Sutcliff  jest nie obliczalny. 
Czyli plan na miłą noc szlag trafił.
- Ale na pewno będę blisko ciebie. Razem będziemy leżeć na tyle blisko byś czuła się bezpiecznie.
Czyli ja śpię, a Sebastian będzie miał pełen popis by mnie wykorzystać na każdy możliwy sposób, super. Nie dawało mi to za dużo dobrych stron takie rozwiązanie z demonem. Po za tym, że wolę wiedzieć co on oczekuje, niż być tego nieświadomą.
- Nie, spokojnie... Nic Ci nie zrobię.
- Co!? Ja...
- Twoja mina świadczyła o jednym... Nie skrzywdzę Cię. Nie chcę Twojej krzywdy.
- Sebastian, choć już, bo wpędzisz mnie w poczucie winy za to jak przedtem Cię traktowałam. Delikatnie szarpnęłam demona za rękę i poszłam po schodach do góry kierując się stronę mojego pokoju. Szybko dotarłam do upragnionego pomieszczenia. Tam rzeczywiście tylko pomógł mi zdjąć suknie. Wtuliłam się w niego i słuchając bicia jego serca czułam się bezpiecznie.
- Posłuchaj mnie. Jeśli coś się będzie działo i będę kazał Ci uciekać masz to zrobić. Bez względu na wszystko wtedy się nie zatrzymuj tylko uciekaj. Zrozumiałaś?- delikatnie podniósł mi brodę bym spojrzała mu w oczy.
- Rozumiem. Będę pamiętać o tym.
- Dobrze, a teraz śpij. Odpocznij sobie, a ja zadbam byś była bezpieczna.
Wtulona powoli zasypiałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia, obudziłam się... Sama. Demona wywiało. Znikł wraz z Paniczem. Zostałam sama w wielkiej rezydencji.
- To ma być ochrona!!!? Pilnować w nocy potrafi! Ale w dzień nic mi nie grozi! Oczywiście! Mężczyźni jak ich potrzeba to nie ma. Tylko My musimy być te co robią i są wtedy kiedy potrzeba! Idi...
Krzycząc tak w holu u słyszałam otwierane drzwi. W nich stał Panicz i Sebastian.
- Coś się stało, że stoisz w holu cała czerwona na twarzy?
- Idealny dzień na... Spacer! Ja... Czerwona na twarzy!? Nie no... To tylko alergia. To ja pójdę się przejść.
Szybko wybiegłam przez drzwi ze strachu, że usłyszeli coś więcej.
Szybkie dwa oddechy i wreszcie zwolniłam kroku. Teraz pozostał mi spacer, który zapowiadał się bardzo długi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!Dawno mnie tu nie było. Przepraszam. Czasu ostatnio zaczyna mi brakować i weny dodatkowo. Mam jednak nadzieje na szybki koniec historii. I może się uda. Dajcie znać w komentarzu jak się podobało! Do usłyszenia!

Piekielnie Dobry Ze Mnie... KochanekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz