22

11 0 0
                                    

Pakowałam walizkę. Nie miałam wielu ubrań by ciągnąć ten cyrk na kółkach. Miałam dosyć takiego traktowania. Miałam Go dosyć. Raz miły, a potem jakby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody na mnie. Znów czułam się jak nic nie warta osoba. Moja rodzina miała gdzieś moje istnienie. A demon tym bardziej! Po spakowaniu rzeczy wyszłam z pokoju. Cisza panowała w rezydencji. Dziwne tak cicho nie było jeszcze nigdy. Co tu się dzieje? Gdzie panicz i ten... Ten manipulant Sebastian? Gdzie się podziali. Ruszyłam pewnym krokiem na dół. Musiałam tylko jak najdalej odejść od rezydencji. Potem czas wracać do swojego kraju. Mimo klepania biedy wolę takie życie niż poniżanie przez demona. 
Poczułam nagłe uderzenie w podbrzusze. Co jest!?
To uderzenie jakby pochodziło od wewnątrz mojego ciała. Chwyciłam się za podbrzusze i znów poczułam uderzenie. Coś było we mnie! Coś tam było! Co ten cholerny demon mi zrobił!?
Zachwiałam się na nogach gdy chwyciłam klamkę od drzwi. Na dusiłam na nią i szarpnąłam. Stałam twarzą twarz z rudzielcem. Ten jego wzrok mordercy był nie do zniesienia.
- Co Ty idioto tu robisz!?- warknęłam na niego. Nie mi lepiej z drogi zejdzie, bo nie ręczę za siebie.
- To samo mogę się zapytać! Jesteś demonem. Jakim prawem!? Co zrobiłaś Seb...- nie dokończył, mocno chwyciłam go za tą jego czuprynę. Piszczy jak baba, a może ja tak nie umiem piszczeć i temu to bardziej wnerwia?
-Słuchaj mnie uważnie! Nie wiem gdzie są i nawet mnie to nie interesuję, ale błagam nie mam czasu na takie czerwone gówno jak Ty! Tak więc z łaski swojej rusz dupę, ale zrobię ci z tyłu garaż!- szarpnęłam go na prawą stronę i wyszłam zabierając swoją walizkę.
- Sądzisz, że ci pozwolę odejść!?Sebuś on... On ciebie wybrał- zaczął ryczeć czym jeszcze mocniej zaczął mnie wnerwiać. I masz ci los. Idioci! Wszędzie są idioci!
Ruszyłam w kierunku wyjścia z posiadłości. Oczywiście ten idiota za mną. Szlochając bredził coś pod nosem. - Nie dosyć, że jest demonem to i ma dwa serca. Jedne takie cichutkie. A ja nawet nie mam miłości!- ryknął nagle aż był by mi szkoda go gdyby nie powiedział coś o drugim sercu?
Jakie dodatkowe serce?
- Coś Ty powiedział!?- spojrzałam na mokrą twarz jego i to nie tylko łzy. Fuj! Zasmarkany cały.
- Nie... Nie mam..nawet miłości- mówiąc to wycierał noc rękawem.
- Nie to! To prędzej!- patrzyłam wkurzona na niego.
- Jesteś demonem...- nie no, zabiję go!
- Nie to co potem było. W środku!
- Że masz dwa serca?- spytał niepewnie się uśmiechając. Nadal brzydził.
- Co z tym jest nie tak? Demony mają dwa tak?- spytałam się niepewnie.
- Mają jedne. Ale to nie to. U ciebie słychać delikatnie ciche. Nie wiem czemu. Może to wina, że tak długo zwlekałem z tym spotkaniem!? On słyszał coś albo ujrzał i teraz jesteś wyjątkowa dla niego. A z tym jeszcze bardziej.
Dobrze czubka spotkałam na swej drodze. Trzeba mądrze go spławić.
- Możliwe, a teraz przepraszam bardzo, ale chyba widzę Sebastiana jak biegnie w naszym kierunku. Ten nawet nie próbując skupiać się czy faktycznie przyjął przynęte i szybko zaczął doprowadzać się do porządku.
- Ja trochę mam go na dziś dosyć to pójdę już- chwyciłam manatki w rękę i ruszyłam szybko przed siebie. Biegiem byle jak najdalej zanim zorientuje się że go okłamałam.   
Już miałam przekroczyć posesje i pech chciał pojawił się samochód. Oczywiście wyszedł z niego Sebastian i panicz. No to po wielkim powrocie do mojego kraju.
- Co Ty tu robisz? Co ma znaczyć ta walizka?- Sebastian patrzył na mnie jakbym był zły na to co mogło przemknąć mu przez myśl. Czyżby obawa przed utratą maskotki? Ha! Duże dziecko z niego!
- E to kazałeś spakować walizki. Zaczęłam pakować chciałam je wynieść...- nie skończyłam mówić, a już po mojej prawej pojawił się pan idiota.
- Ty mała, wredna, paskudo! Jak mogłaś mnie.... O Sebuś! Słońce ty moje! Jesteś już! Ona chciała nawiać! Ona jest paskudna. Mówiłem jej nie noś tego bagażu zmęczysz się. Ale stwierdziła. że zrobi to sama. Potem skłamała, że cię widzi. I tak jakoś uciekła mi.
- Co ty odwalasz!? Przecież ja chciałam stąd iść. Przyszedłeś jak do siebie zacząłeś ryczeć-  "o jej Sebuś woli mnie".  Jak ci wcisnęłam ze go widzę to dałam nogę. Frajer z ciebie jest.-przestałam wiercić się w miejscu jakby mnie coś w tyłku gryzło.
-Może, ale nie ja będę się bać tego co on tu zaprezentuję.
-Co?- spojrzałam w kierunek jakim wskazywał palec. Sebastian stał. Wkurzony i to bardzo.
- W tej chwili wracaj do pokoju- drżał mu głos. Oho! Wkurzyłam go.
- Masz szczęście panicz jest i nie będę dawał ci lekcji za te twoje... Zachowanie. Wracaj do pokoju! Natychmiast! 
Co on sobie myśli!? Że co! Do mnie! Wolność mój kraj musiał wywalczyć sobie! A ten mi będzie się rządził!? O nie! Nie ma prawa! Zmrużyłam oczy i pewnym głosem odparłam.
-Nie....-spojrzałam jego oczy błysnęły czerwienią oj, chyba bardzo wkurzyłam go... Niech będzie. To ja pójdę już do siebie. Chwyciłam walizkę zamiarem zabrania, ale została zabrana przez demona.  
Wściekły demon to duży problem. Ruszyłam z opuszczoną głową w drogę powrotną. Teraz to się zacznie. Nie słyszałam o czym mówią i wolałam nie wiedzieć. Przejęłam się faktem, że nie udało mi się wrócić do domu. Co ja teraz zrobię?
Gdy dotarłam na miejsce usiadłam na łóżku i czekałam na wyrok jaki nade mną zapadł. Czas leciał minuty zamieniły się w godziny, aż w końcu zapał wieczór. Usłyszałam nagle otwieranie drzwi. Sebastian stał w nich. Gniew jaki wtedy widziałam, zniknął.
- Dlaczego?- spytał gdy tylko zamknął drzwi.- Dlaczego chciałaś uciec?  Sądziłem, że daje ci wiele. Nawet bardzo wiele. A Ty...- nie wytrzymałam.
-Sebastian nie jestem psem ani innym zwierzęciem. Nie trzyma się mnie jak zwykłe zwierze. Jestem... Teraz demonem, ale teraz o fakt chodzi... Dlaczego mnie tak traktujesz!?- wstałam z łóżka ledwo panowałam nad sobą. Podszedł, wyczekiwałam uderzenia, ale nie. Przytulił mnie delikatnie obejmując w pasie. Co mu jest?
-Sebastian... Co ty...?
-Ciii. Daj mi chwilę. Choć tą krótką chwilę.- Zamilkł cały czas trzymając mnie w ramionach.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Wyczułam perfumy od niego. I to kobiece. Tu mnie tuli, a gdy nie ma mnie w pobliżu on... on... Poleciały mi krwawe łzy. Zabolało, musiałam go odsunąć. Wyrwałam się z jego uścisku i już miałam coś powiedzieć mu by wsadził sobie każde jedne kłamstwo głęboko w ten swój tyłek. Ale mnie ubiegł.
- Podobają ci się?- spytał jakby nie był pewien co sądzę o zapachu tych perfum.
- Ty jeszcze masz czelność pytać się o takie coś!? Najpierw idziesz pewnie sobie dymać jakąś laskę,a teraz ty...
- Kupiłem ci je. Trochę długo mi zeszło kupno ich. Panicz doradzał, ale słaby ma węch.
I jest dzieckiem. I...
- I co!?- irytował mnie. Dodatkowo dziwnie się czułam. Ten zapach mocno uderzał w moje nozdrza. 
- I wiem że czekałaś. Ten... Nie powinien tu być. Bardziej powinienem Cię pilnować. Bronić. Obiecuje już nic niespodziewanego czy niebezpiecznego Cię nie spotka- uśmiechnął się delikatnie i przyciągnął do siebie. Im bliżej niego tym samopoczucie mi się pogarszało. Dodatkowo doszły zawroty głowy.
- Sebastian... - chwyciłam się za głowę nim zdążyłam odsunąć demona od siebie, zemdlałam.
"Panie i Panowie! Zapraszam na cudowny pokaz naszej wspaniałej pary! Oto przed państwem małżeństwo co nie jedno potrafi. Szanowna pani domu, jedyna w swoim rodzaju. Piękna i dumna z siebie pani Michaelis!
Rozbłysły światła i usłyszałam wciągane nagle powietrze. Spojrzałam, światło tak mocno świeciło, że ledwo widziałam. Choć mimo blasku byłam pewna gdzie jestem. Cyrk. Tylko dlaczego jestem w nim?
- Chwila! Co ja tu robię!?- mój głos brzmiał jakoś dziwnie nie znajomo. Co to ma być czy jakiś facet mnie udaje? Spojrzałam na ręce. Były większe i bardziej włochate niż zapamiętałam. Męskie.  Zaczęłam się niespokojnie dotykać. To ciało nie było moje. Co jest!?
- Ups! Małe sprostowanie. To kiedyś była Pani Michaelis. Obecnie to Pan. A ten przystojniak. No cóż... Trzeba przyznać buzka nadal cudna.  Za to tyłek. Oj nie jeden by brał i korzystał. Jędrny, zadbany i na dodatek w mini. Przywitajcie Sebastiana słonko nasze. Z drugiej strony wybiegła laska w ciemnych włosach, w czarnej mini co ledwo zakrywało tyłek. Oczy czerwone uśmiech podobny do Sebastiana, ale ten przód. Miseczka C i to całkiem ładna. Tyłek, fakt jędrny. Ciekawe ile musi ćwiczyć by mieć takie zaplecze? Zresztą nie jest to ważne. Kiedy indziej się podpytam. Co tu się dzieje!? Gdzie Sebastian? Czy ten idiota co piłą mechaniczną macha na lewo i prawo mnie czymś zaraził!? Czy ja umarłam, trafiłam do piekła!? Co tu się dzieję!?
- Tak proszę państwa! Oto wspaniała para. Jedyni w swoim rodzaju.
Coś mnie zabolało podbrzuszu.
- Oj, kochaniutka! Tu są dzieci! Chwyty poniżej pasa to rób na zapleczu, a nie przed widownią. O nie! Jeszcze ci staje. Zmykaj stąd! No już!
- Nie! Chcę mieć swoje ciało! Swoje! Błagam tylko nie to. Ja nawet nie umiem tak robić jak faceci! Pomocy! Pomocy!!!"
Zerwałam się z łóżka. To był koszmar. Koszmar... Spojrzałam w dół. Przód był. Dwie góry może nie duże ale są. A tam na dole brak ptaszka, który by wstawał do życia.
Koszmar.  Otworzyły się drzwi. Sebastian stał z tacką w dłoni. Na niej znajdowała się filiżanka i dzbanek z herbatą.
- Obudziłaś się już. Nie powinnaś wstawać.
- Ja... Wpatrywałam się doszukując się oznak zmiany w kobietę. Ale nic nie dostrzegłam.
- Coś się stało?- spytał zmartwiony. Patrzył na mnie tak jakby nie był pewny czy podejść czy odpuścić sobie.
- czy ty masz czasami taką krótką mini sukienkę czarną? Ja ją potrzebuję na wyjście- ostatnie sprawdzenie że nic się nie dzieje, a to był sen. Tylko koszmar.
- Niestety nie mam. Ale mogę uszyć i za moment...
- Nie trzeba. Najwyżej innym razem się kupi.
Uśmiechnęłam się i usiadłam przy stoliku gdzie postawił dzbanek z filiżanką.
Pięknie z niego pachniało.
- Sebastian co to jest?- wskazałam na dzbanek.
- Herbata. Jedna z lepszych. Spróbuj. Nalał troszkę wywaru. Był bardzo czerwony. Wręcz krwisty.
Cudnie pachniał. Delikatnie po ciągnęłam malutki łyk. Napój był ciepły, słodki i jakoś dziwnie miałam wrażenie jakbym musiała go wypić więcej. Jak będąc człowiekiem jesz chipsy i póki nie skończą się to nie przestajesz. Musisz je dojeść. Tak samo jest z tym. Upiłam spory łyk herbaty. Czułam, że coś ze mną robi. Kolejny i kolejny. Dziwne jakbym odzyskiwała siły. Mdłości na tą chwilę minęły, tak samo jak te dziwne uczucie w podbrzuszu.
- Jutro dostaniesz coś lepszego. Dziś musisz zadowolić się takim drobiazgiem. A teraz do pij i odpoczywaj. Dziś masz dosyć wrażeń.
Ruszył w stronę drzwi.
-Dlaczego wychodzisz? Zostań ze mną.- chwyciłam go za dłoń nim zdążył odejść dalej od łóżka.
- Muszę coś zrobić. Nie będę spał, po za tym musisz odpocząć. Masz dla siebie całe łóżko. Pij i do spania, kochanie. Pochylił się ucałował mnie jak dziecko w czoło i wyszedł z pokoju. A ja zostałam sama ze swoimi myślami.
Perspektywa Sebastiana
Zemdlała. Demonom rzadko takie coś się dzieje. Te emocje i to co od niej czuję. Coś w niej jest. Tylko co? Nie miałem za wiele do zamysłu. To coś ewidentnie próbowało ją kierować. Nie ze mną te numery. Nikt nigdy nie po kieruję mną. Ten pasożyt nie da rady mnie. Wytępię to ale na tą chwilę muszę to coś uspokoić i wzmocnić moją ukochaną.
Całkiem dobrze sprawdza się dusza na uspokajanie w danym organizmie pasożyta, ale nie dam jej jak za moment coś pójdzie nie tak i dusza zostanie stracona.
Dobrze też sprawdza się... Krew. Idealnie. Dobra krew może pomóc dużo. Tylko gdzie ja ją znajdę? Nie mogę dać pierwszej lepszej. Chyba że...
Spojrzałem w stronę gabinetu panicza. Mam nadzieję że się zgodzi.
Poszedłem szybkim krokiem prosto do gabinetu panicza. Akurat miał coś do zrobienia więc trudno się mówi, ale to jest ważniejsze.
Zapukałem i uchyliłem drzwi. Dzieciak siedział przed dużym dębowym biurkiem i czytał jakieś papiery. Nie zareagował na moje wtargnięcie.
- Przepraszam paniczu. Jest mały problem. Chodzi o...
- Co z nią?- nawet nie spojrzał.
- Całkiem dobrze. A właściwie było by dobrze tylko jest mocno osłabiona. I potrzeba drobnej pomocy.
Potrzebuję krwi. Kropelki. Nie wiele. Czy jakoś mogę dostać ją by jej dać?- patrzyłem na gówniarza.
- Co ty oczekujesz?- może mam oddać swoją? Czy od razu zatłuc dla ciebie jakąś dziewicę.
- W tych czasach to byłby kłopot. I to spory. A tu o kropelkę chodzi. Taki naparstek. Czy ja mogę...
- Kropla? Tylko tyle?- spojrzał nieufnie. Delikatny uśmiech i dalej zaciągamy wabik.
- Owszem. Czyli się zgadzasz?- podszedłem bliżej.
- Ten jeden raz.- Wystawił dłoń.
- Kropla z jakiegoś palca i ciesz się z niej.- podszedłem ująłem drobną dłoń przyłożyłem nóż. Panicz odwrócił wzrok.
Przyłożyłem nóż do delikatnej skóry. Blady odcień i bardzo mocno wystające żyły. Był drobny i mizerny. Za to dusza była z pierwszej klasy. Krew też bardzo dobra mogła być.
Cóż dzieciak za bardzo mi ufa. Chyba za krótko mnie zna. Pociągnąłem nożem. Od razu wszedł jak w przysłowiowe masło. Momentalnie pojawiła się struga krwi, a kilja sekund później miała już cudownie cieknąć. Miała. Panicz z krzykiem zabrał dłoń i klnąć na mnie zaczął biegać po gabinecie.
- Miała być kropla, a nie wiadro mojej krwi! Co ty sobie myślisz pieprzony demonie!?
-Ona ma w sobie pasożyta, a kroplą to nawet dziecka nie ucieszę. Więc nie marudz i siedz! Nic ci nie będzie. Ona jako kobieta więcej traciła co miesiąc niż ty tutaj.
- Nie interesuje mnie to! Miała być kropla!
- Pasożyt jest w środku! Pasożyt! Póki nie wymyśle jak go usunąć ty dajesz krew.
- Zapominasz się!
- Dajesz krew. Natychmiast!
Cofnął się kilka kroków do tyłu. Bał się.
- Sebastian, za dużo ci dałem wolności. Ale dosyć z tym. Ty...
- Boje się o nią. To coś... To coś może ją skrzywdzić. Ja nie dam rady sam. Już nie...- opuściłem głowę.
- Ty... Dobrze dostaniesz. Robie to dla niej. Tylko, dla niej! Bierz i wynocha. Zajęty jestem.
-  Dziękuje,paniczu.- ukłoniłem się w podzięce zabrałem co najmniej zapas na trzy dni. A potem wyszedłem. Niech sobie dzieciak myśli że to tyle. A będę go doił ile się da. Póki nie dowiem się jak tego robaka usunąć z niej.
Szybko poszedłem zrobić herbatę. Dolałem dodatek i poszedłem do niej zadowolony że na moment jej pomogę.
Stojąc przed drzwiami wziąłem jeden głęboki wdech i szybki wydech tak jak robią to ludzie. Chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miłego czytania życzę! Dajcie znać jak się podobał rozdział. Do usłyszenia! ;)

 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Piekielnie Dobry Ze Mnie... KochanekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz