- Pomogę ci, pomogę ci z tym wszystkim, ale musisz się mnie słuchać Ok?- Powiedział bardzo spokojnym i opanowanym głosem powoli podchodząc do mnie.
- Ale kto ci powiedział że ja chcę twojej pomocy. - Powiedziałam kolejny raz podnosząc głos na chłopaka i odsuwając się szybko od niego. Znów złapał mnie za rękę.
- Nikt, ale albo dasz sobie pomóc albo po calutkim Hogwarcie rozbiegnie się plotka o tym że się tniesz i głodzisz nauczyciele na 100% zadzwonią do twoich wujków a ja nie wieim czy będą szczęśliwi, a biorąc pod uwagę że mają cię gdzieś nie będą chcieli pójść z tobą na terapię więc najpewniej skończysz w psychiatryku. Ale to twój wybór.
- Dlaczego, dlaczego ty nie możesz zapomnieć, po prostu zapomnij, po prostu zapomnij kurwa!- znów krzyknęłam na chłopka i uderzałam w jego klatkę piersiową darłam się na niego i płakałam. Chłopak stał bez ruchu ale po chwili gdy zaczęłam uderzać go co raz to mocniej przytulił mnie do siebie, a ja płakałam wtulona w jego klatkę.
Tak to właśnie tego teraz potrzebowałam, wsparcia i pomocy mimo że nie chciałam dopuścić tego do świadomości.
Po chwili gdy się trochę uspokoiłam znowu przemówił.
- Proszę daj sobie pomóc wiem że możesz teraz myśleć że tego nie chcesz możesz czuć niepokój albo strach, ale proszę daj sobie pomóc.- mówił to spokojnie opanowanym głosem głaszcząc moje plecy.
Nie miałam siły z nim walczyć, a może jednak w głębi serca chciałam tej pomocy. Wcześniej była ze mną tylko Pensy ale ona przestała walczyć, choroba wygrała jak zawsze.
- Dobrze - wyszeptała to drżącym głosem.
Malfoy dalej stał tam i pocierał moje plecy.- Spokojnie jestem przy tobie.
Proszę gdy poczujesz następnym razem że chcesz się skrzywdzić proszę cię przyjdź do mnie, nieważne o której godzinie przyjdź do mnie rozumiesz? Obiecaj mi to. - powiedział to patrząc mi w oczy.- Obiecuje - niestety wiedziałam że to co mówię nie jest do końca prawdą wiedziałam że prędzej czy później znowu to zrobię, ale chciałam dać mu nadzieję i może sobie.
- Widzę że nie jesteś tego wszystkiego pewna Ok rozumiem, zrobimy tak mamy czwartek dzisiaj i jutro dam ci spokój oczywiście zawsze jak coś się będzie działo lub będziesz miała ochotę pogadać możesz przyjść, ale w sobotę i niedziele pojedziesz ze mną do mojej rodziny i tam przynajmniej spróbujesz tego o co cię poproszę. Zgoda? - zapytał patrzą mi głęboko w oczy.
- Dobrze - powiedziałam znowu zgaszonym i drżącym głosem.
- Zostawię cię już jesteś zmęczona połóż się spać.- mówiąc to pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł.
Poszłam się umyć, przebrałem się w piżamę i położyłam się na łóżku sama nie wiem jak szybko zasnęłam, ale nie mogło być tak kolorowo śnił mi się koszmar.
We śnie widziałam moich rodziców stali tam ale nic po za tym potem zobaczyłam siebie miałam pistolet w dłoni a potem ja, ja, ja zbiłam moich rodziców i to z kamienną twarzą.
Obudziłam się cała zapłakana i spanikowana. Spojrzałam na zegarek pokazywał 2:40. Dalej panikowałam nie mogłam usunąć tamtych scen z mojej głowy.
Wstałam z łóżka i poszłam w kierunku łazienki. Z szuflady pod zlewem wyjęłam małe opakowanie w środku trzymałam żyletki.
Osunęłam się po ścianie z jedną w ręku. Miałam krótkie spodenki od piżamy dlatego nie musiałam niczego ściągać. Cała we łzach i spanikowana pociągałam żyletką raz za razem.
I w taki sposób powstało 12 nowych kresek. Chciałam to robić dalej ale trzęsły mi się ręce a ból był nie do wytrzymania. Patrzyłam na wypływającą krew poczułam opanowanie.
Gdy krew zastygła wstałam żeby ją umyć. Gdy postawiłam pierwszy krok poczułam ogromny ból rany się rozciągnęły, a z moich oczu wypłynęły łzy.
- Kurwa jeszcze mi tego brakowało - powiedziałam do siebie. Z ogromnym bólem podeszłam do zlewu i przemyłam reny wodą utlenioną i nakleiłam na to plaster. Z wielkim bólem poszłam do łóżka i próbowałam zasnąć.
———————————————————
A więc jest kolejny
Mam nadzieję że się podoba jak zawsze postaram szybko dopisać ciąg dalszy tego wszystkiego.
Do zobaczenia wkrótce
CZYTASZ
O kilka słów za dużo
FanficHistoria zwykłej wiedźmy uczącej się w Hogwarcie. Ale czy na pewno takiej zwykłej otóż nie, dziewczyna nie radzi sobie ze swoimi problemami do puki nie pojawia się chłopak który zmieni wszystko