Obudziłam się. Chciałam wstać ale nie mogłam. Moje ręce były Przykute. Gdzie ja do cholery jestem?
Kolejna próba podniesienia się powiodła się rówień porażką. Potem usłyszałam kroki i zobaczyłam jego twarz. No nie powiem zamurowało mnie. To gdzie jestem to jedno ale co on tu robi?
- Malfoy gdzie ja do cholery jestem?- zapytałam podnosząc głos na chłopaka.
- Ali spokojnie trafiłaś do szpitala.
Co kurwa ?! Jakiego szpitala? Co tu się dzieje? Co ze szkołą? I co z wujostwem? Jeśli sama się nie wykończę oni to na pewno zrobią za mnie. I jeszcze jak by było mało ten debil zamknął mnie w szpitalu.
Zaczęła się niezła szopka. Próbowałam rzucić się na chłopaka ale przez pasy nie wychodzili mi to za dobrze. Kopałam iż nóg mi nie przypięli, szarpałam się, rzucałam na lewo i prawo i darłam mordę tak głośno że na pewno pół oddziału mnie słyszało. Chłopak próbował mnie uspokoić ale nie wychodziło mu to najlepiej.
Do pokoju wbiegło kilku mężczyzn chyba pielęgniarzy. Dwóch z nich przytrzymało mi nogi a trzeci głowę. Poczułam ukucie w szyję. Jeden z nich podał mi coś dożylnie. Próbowałam się jeszcze wyrywać, ale było to coraz trudniejsze. Moje powieki robimy się bardzo ciężkie, a ja przestałam z tym walczyć i zasnęłam.
Obudziłam się. Bardzo bolała mnie głowa. I nagle wszystko do mnie wróciło, Draco, lekarze i środki usypiające.
Moje rozmyślenia przerwało otwieranie się drzwi. Do pokoju wszedł dość przystojny brunet w białym fartuchu.
- Witaj Alison, cieszę się że się w końcu obudziłaś. Trochę to potrwało bo daliśmy ci za dużo leków jak na twoją masę ciała, ale nic ci nie będzie spokojnie. Jak się czujesz?- zadał pytanie a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść? - zapytałam bo nie chcę tu siedzieć ani minuty dłużej niż to konieczne.
- Wiesz jesteś na oddziale zamkniętym, na otwarty przeniesiemy cię kiedy cię trochę ustabilizujemy emocjonalnie, a reszta zależy od ciebie. - co ode mnie jak to ?
- Jak to ode mnie ? - zapytałam dość zmęczona i bez sił.
- Słuchaj my jesteśmy od tego żeby ci pomóc lub jak wolisz alby cię wyleczyć. Jeśli przyjmiesz naszą pomoc wyjdziesz stąd naprawdę szybko. Chyba że będziesz sprawiać problemy, wtedy czeka cię izolatka albo powrót na oddział zamknięty.
Że co kurwa?! Dobra czas na ostatnią deskę ratunku.
- Dobra, nie mam pojęcia kim pan jest ale ja chcę się wypisać na żądanie.
- Przykro mi Alison ale nie możesz. Jesteś w tym szpitalu bo przyprowadził cię tu pan Malfoy, a że jesteś nie pełnoletnia to wypisać mogę cię ja lub ktoś rodziny Malfoy'ów. Po drugie nie musisz mówić mi na pan wystarczy Alex.
Nie No to są kurwa jakieś żarty nie mogę się wypisać?! Dobra czuli zostaje mi błaganie Draco aby mnie wypisał.
- Kiedy ktoś będzie mógł mnie ktoś odwiedzić.- zapytałam ze łzami w oczkach, miałam po prostu dość tej sytuacji.
Najszybciej za tydzień.
Nie No nie wytrzymałam wybuchłam.
- Wypuść mnie, wypuść mnie, proszę wypuść mnie ja nie chcę tu być.....- i tak dalej. Darłam się krzyczałam i starałam rzucać, ale pasy skutecznie mi to unieszkodliwiały.
Alex przytrzymał moją głowę.
- Spokojnie teraz może troszkę zaboleć, ale jak będziesz się wiercić będzie gorzej bo będzie mi trudniej wcelować.
Niebyłam w stanie się uspokoić jedyny męski dotyk którego się nie bałam należał do Draco, ale go tu nie było, a Alex może zrobić co chce.
-Proszę nie dotykaj mnie- próbowałam go przekonać, ale dalej próbował znaleść żyłę aby wbić w nią strzykawkę.
Po chwili poczułam ukucie i nieprzyjemne mrowienie. Czułam się coraz słabiej.- Spokojnie nic ci nie będzie. Dobranoc Alison.
Przestałam walczyć i zasnęłam.
CZYTASZ
O kilka słów za dużo
Fiksi PenggemarHistoria zwykłej wiedźmy uczącej się w Hogwarcie. Ale czy na pewno takiej zwykłej otóż nie, dziewczyna nie radzi sobie ze swoimi problemami do puki nie pojawia się chłopak który zmieni wszystko