11

873 72 47
                                    

Thomas:

- Thomas, wstawaj do szkoły - powiedział zbulwersowany ojciec i szarpnął mnie za ramię, rozejrzał się po moim pokoju i wydało się, że wczoraj wieczorem wymknąłem się z domu.

- Gdzie ty się wczoraj szlajałeś? - spytał.

Na krześle wisiała moja kurtka, obok łóżka były moje buty, a ja byłem w bluzce i spodniach z wczoraj.

- Ty mi się nie tłumaczysz, to i ja nie będę - powiedziałem i poszedłem do swojej łazienki, którą miałem w pokoju.

Musiałem szybko się umyć, wczoraj nie byłem w stanie, niezbyt wiele pamiętam. Nie poszedłbym do szkoły, ale ojciec będzie zaraz narzekał. Mam to gdzieś, że zauważył że gdzieś polazłem, nic mi nie może przecież zrobić.

Gdy byłem pod prysznicem dopiero zaczęły mi się przypominać urywki z wczorajszego wieczoru, przez moment musiałem się zastanowić czy Dylan faktycznie tańczy na rurze, czy ja to sobie wymyśliłem?

Nie, ja tego sobie nie wymyśliłem. Mam na niego haka, będzie teraz musiał robić wszystko co chcę, to znaczy i tak robił ale teraz to w ogóle. Nie rozpaczałem wielce po Alexie, i tak od długiego czasu nie miałem od niego wsparcia, i mnie nawet zaczął denerwować. Chociaż to on ze mną zakończył związek, powiedział że nie może mnie znieść, bo ciągle narzekam na Oliwię i ogólnie narzekam na wszystko i wszystkich, to ja mu powiedziałem że jest jebanym biedakiem.

No i niech spierdala, został wyrzucony z mojej paczki, i ja zostałem sam z przyjaciółkami - Brendą i Teresą.

Gdy wziąłem prysznic i naszykowałem się do szkoły poszedłem do kuchni, gdzie czekały na mnie pudełka jedzeniowe. Zobaczyłem na blacie kawę, ale nie była w filiżance ojca, ale w jakimś kubku. Niewiele myśląc złapałem za sól i wsypałem jej przeliczając mniej więcej około pięć łyżek.

Niech ma suka, smacznej kawusi dziwko.

Wrzuciłem pudełko z jedzeniem do plecaka i czekałem na Dylana, z gabinetu wynurzył się ojciec niosąc jakieś dokumenty.

- To gdzie byłeś w nocy? - spytał i zaczął pakować dokumenty do torby.

- U Teresy. Dylan mnie przywiózł  - wyjaśniłem.

- I się popiło, co?

- Tak - powiedziałem, nadal odczuwałem ból głowy.

Wkurwiona niczym chmura gradowa wpadła do kuchni Oliwia, czyżby już odkryła, że jej podkład do twarzy został rozcieńczony z olejem?

- Zobacz jak ja wyglądam - fuknęła do ojca, jej twarz wyglądała dziwnie, podkład który powinien kryć skupił się w różnych miejscach na twarzy, a puder jeszcze dodatkowo to zepsuł i powstała dziwna substancja.

- Kochanie... - powiedział ojciec i przyglądał się jej twarzy.

- To na pewno wina tego smarkacza! - wrzasnęła wskazując na mnie palcem, wzięła łyk kawy po czym wypluła wszystko, kawa prosto z jej buzi wyleciała na blat, plamiąc go przy tym.

- COŚ MI DOSYPAŁEŚ! - ryknęła.

- Świat się nie kręci wokół ciebie, przykro mi. Wychodzę, papa tato - powiedziałem i pomachałem im ręką, Oliwia nadal coś krzyczała, a ojciec odgrażał się, że jak się nie uspokoję to go popamiętam.

Ich krzyki zostawiłem za drzwiami, i akurat podjechał Dylan. Podałem mu od razu plecak, otworzył mi drzwi.

- Ojciec myśli, że mnie wczoraj zawiozłeś do Teresy i przywiozłeś, i niech tak pozostanie - powiedziałem.

Mój drogi królewicz [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz