Thomas:
Gdy Dylan poszedł do pracy, a mi się już znudziła nauka poszedłem się myć. W mieszkaniu byłem tylko z Brettem, który powiedział że idzie wcześnie spać bo jest zmęczony pracą, a Theo był wraz z Dylanem w klubie.
Postanowiłem się więc cicho zachowywać by nikomu nie przeszkadzać. Po cichu się umyłem i zamknąłem w naszym pokoju. Jednak nie przewidziałem, że jestem tak zmęczony nauką, że zasnę na siedząco z zapaloną lampką. Spałem sobie w najlepsze, wyrwałem się ze snu, gdy głowa zaczęła mi się osuwać po ścianie. Usiadłem więc i dotarło do mnie jak jest głośno, znowu ktoś hałasował. Wyjrzałem przez okno i naprzeciw bloku na ławce ktoś siedział i hałasował.
Dylan w takich sytuacjach kazał informować o tym chłopaków, ale nie będę przecież budził Bretta. Postanowiłem załatwić tę sprawę sam. Wsunąłem buty i w mojej piżamie w króliki zszedłem na dół. Na dworze było bardzo ciepło, wyszedłem z kamienicy i przeszedłem od razu na drugą stronę, gdzie towarzystwo świetnie się bawiło hałasując. Nie bałem się, co oni mi niby mogli zrobić. Byłem w sumie pod domem, więc gdybym zaczął krzyczeć z pewnością ktoś rzuciłby mi się z pomocą.
- Przepraszam bardzo, ale czy możecie być trochę ciszej? - stanąłem przed grupką ze skrzyżowanymi na piersiach rękami.
To nie była ta sama grupka co wcześniej, wyglądali na jakichś bezdomnych. Była to dwójka facetów i jakaś babka. Ale okazali się bardzo mili i zaprosili mnie do picia. Dylan kazał mi być miłym dla takich ludzi co hałasują, więc chyba nie wypadało im odmówić?
Dylan:
O godzinie drugiej wyszliśmy z Theo z klubu. Z ulgą odetchnąłem świeżym powietrzem, dziś było tam wyjątkowo gorąco i duszno.
- O niczym innym nie marzę, jak o umyciu się i położeniu spać - powiedziałem.
- Ja to samo. Jestem strasznie zmęczony - wspomniał Theo - Ale spokojna noc dzisiaj swoją drogą. Nawet samochody nie jeżdżą, aż miło posłuchać tej ciszy.
Szliśmy sobie zaciemnionymi uliczkami delektując się ciszą i rześkim wieczorem aż nagle... Nie...
- Wiesz co, miałem wrażenie że słyszę gdzieś śmiech Thomasa, ale mi to już chyba w głowie tak - powiedziałem, gdy byliśmy już blisko kamienicy.
- Ale wiesz... Ja też mam wrażenie, że go słyszę - powiedział Theo.
Im byliśmy bliżej, tym głośniejsze wydawały nam się głosy, śmiechy, a między tymi obcymi przysiągłbym że słyszałem mojego chłopaka. Aż mnie rozbolał brzuch z nerwów, ale co on by robił po drugiej w nocy na dworze.
Wyszliśmy z zakrzewionego terenu i na ławce naprzeciw nasze kamienicy zobaczyliśmy grupkę czterech osób, trójka jakichś bezdomnych a między nimi mój najebany królewicz z jakimś kubkiem w ręku, który pokładał się na ławce i wyglądał jakby się bawił świetnie.
- Ja pierdole - powiedziałem pod nosem i podbiegłem od razu bliżej, a Theo za mną.
- Co tu się dzieje? - spytał mój przyjaciel. Trójka tych meneli popatrzyła na nas jakbyśmy im przerwali dobrą zabawę, a Thomas wyglądał jak oderwany od rzeczywistości.
- A no nic, siedzimy kulturalnie i spożywamy alkohol - odparł jeden z mężczyzn jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Thomas - złapałem go za rękę i pomogłem wstać.
- Nie no co wy, zabieracie nam kompana? Siądźcie z nami - zachęcała kobieta.
- Nie siądziemy, a jego zabieramy, bo jego tu nie powinno nawet być - powiedziałem stanowczo.
CZYTASZ
Mój drogi królewicz [DYLMAS]
FanfictionThomas jest bogatym nastolatkiem, który dzięki firmie ojca wychowuje się w luksusach. Charakteryzuje go wyjątkowa bezczelność w stosunku do osób z niższym statusem społecznym, oprócz tego uznawany jest za rozpieszczonego i niewychowanego młodego czł...