27.

813 52 31
                                    

Thomas: 

Od kiedy byliśmy z Dylanem razem wszystko się zmieniło. Nie traktowałem go jak zwykłego szofera, nie pomiatałem nim. Za każdym razem gdy tylko po mnie przyjeżdżał zachowywaliśmy się normalnie, otwierał mi drzwi, brał plecak. Ale gdy odjechaliśmy spod mojego domu stawaliśmy za rogiem i na przywitanie długo i namiętnie się całowaliśmy i obmacywaliśmy. Gdy przy nim byłem miałem przysłowiowe motyle w brzuchu, czułem tak dziwne uczucie jakiego nigdy jeszcze nie było w moim życiu. 

Wieczorem miałem się spotkać z chłopakami, u Jacksona i Isaaca w mieszkaniu. Dylan miał planowaną pracę, ale obiecał że po mnie przyjedzie gdy już będzie po, jednak dogadałem się z nim że jeśli będę chciał wracać wcześniej wezmę taksówkę. Tak, Dylan przybliżył mi tak przyziemne rzeczy jak taksówki, że nie brzydziłem się aż tak nimi jeździć.

- Nie lubię tego, że tam pracujesz - westchnąłem, gdy jechaliśmy do mieszkania chłopaków.

- Też tego nie lubię. Ale muszę.

- Jestem zazdrosny... - powiedziałem nieśmiało i zerknąłem ukradkiem na chłopaka, Dylan uśmiechnął się i spojrzał na mnie.

- Nie masz o co. To tylko praca. Ale chyba pierwszy raz w życiu ktoś jest o mnie zazdrosny.

- No bo ja nie chcę, by ktoś na ciebie patrzył poza mną. A jak ktoś cię poderwie, i będzie bardziej normalny ode mnie? Jak ktoś ci się bardziej spodoba... - powiedziałem niepewnie.

- Thomas, może zacznijmy od tego, że w życiu nie umówiłbym się z nikim, kto by mnie poderwał podczas pracy na rurze. W życiu się z żadnym klientem nie umówiłem i nie umówię. No i poza tym jest jeden najważniejszy powód, którym jesteś ty. Z tobą jestem, i tobie będę wierny. Więc nie musisz się martwić.

Uśmiechnąłem się mimowolnie na jego słowa, jemu naprawdę na mnie zależało. Swoją drogą gdyby mu nie zależało, to by chyba tyle ze mną nie wytrzymał, bo nie oszukujmy się, ale nie mam łatwego charakteru, chociaż teraz i tak Dylan go trochę upiłował.

- To albo widzimy się później, albo w poniedziałek. Jeśli wrócisz taksówką, to napisz mi że jesteś już  w domu. Baw się dobrze Thomas - powiedział Dylan i przybliżył się do mnie - I bądź grzeczny. 

- Też bądź grzeczny. Jesteśmy w kontakcie - powiedziałem i pocałowaliśmy się na pożegnanie.

Wysiadłem z auta i poszedłem do mieszkania chłopaków. Otworzył mi Isaac, ogólnie w mieszkaniu było dużo osób i większości nawet nie znałem. Zauważyłem Liama i Scotta, którzy rozmawiali, od razu do nich podszedłem.

- Hej Thomas, myśleliśmy już że cię nie będzie - powiedział Scott.

- No jakoś długo mi zeszło - przyznałem, prawda była taka że po prostu długo siedzieliśmy w aucie z Dylanem i się całowaliśmy, więc dlatego dopiero dojechałem.

- Ważne, że jesteś - powiedział Liam i podał mi piwo. Otworzyłem je i się trochę napiłem - Skąd tyle osób się tu wzięło? 

- Nie wiem, jacyś ich znajomi - wzruszył ramionami Scott - Thomas, chcesz nam coś powiedzieć?

- Ja? A co? - spytałem, Scott się cwaniacko uśmiechał, a Liam wyczekiwał aż coś powiem.

- Jakiś wampir cię ugryzł - powiedział Scott.

- W sensie? 

- Masz malinkę na szyi - stwierdził Liam. Wyjąłem szybko telefon i się w nim przejrzałem, faktycznie Dylan zostawił na mojej szyi malinkę. Nie mówiłem jeszcze chłopakom o naszym związku, bo po prostu nie czułem jakiejś konieczności, nie znaliśmy się jakoś bardzo długo. Ale gdy już zapytali wiadome było, że nie będę kłamał i powiem prawdę. Opowiedziałem im po krótce o mnie i o Dylanie. 

Mój drogi królewicz [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz