Siedzieli jak na szpilkach pod salą operacyjną. Okazało się, że dziewczyna miała skręcony staw kolanowy tak poważnie, że zerwała sobie więzadła. Taki uraz wymagał interwencji chirurgicznej a potem rehabilitacji. Masaru o mało nie wychodził z siebie lecz starał się zachować w jakimś stopniu spokój i zdrowy rozsądek. Wakatoshi natomiast z opartymi łokciami na kolanach wpatrywał się białą, szpitalną podłogę. Właściwie to mógł pojechać do domu lecz czół się winny za to co ją spotkało, w końcu to on powiedział jej żeby zdjęła opaskę stabilizującą.
Obaj wstali gdy z sali wyjechało łóżko i leżąca na nim dziewczyna a zaraz za nim wyszedł lekarz. Pan Akageri podszedł do niego z mnóstwem pytań natomiast Wakatoshi patrzył na dziewczynę z obojętnym wyrazem twarzy lecz z przestrachem w oczach. Uśmiechała się do niego słabo, zupełnie blada. Nawet jej usta tak bardzo przypominały te białe, szpitalne ściany i tak samo biały był bandaż na jej lewym kolanie.
- Akageri. - powiedział podchodząc do niej.
- Czekaj. - podniosła rękę do góry lecz zaraz ją opuściła. - Nie teraz. - poprosiła zamykając oczy.
Pielęgniarka popchnęła łóżko w kierunku odpowiedniej sali a szatynowi nie pozostało nic innego jak patrzeć za oddalającą się dziewczyną.
- Wszystko będzie dobrze. - zapewnił Masaru podchodząc do chłopaka. - Zabieg się udał, teraz tylko rehabilitacja a na co dzień będzie musiała nosić stabilizator. - tymi słowami starał się uspokoić siatkarza, a może samego siebie.
- A jak z siatkówką? - zapytał patrząc z góry na mężczyznę.
- To zależy od przebiegu leczenia. - westchnął cicho i spuścił wzrok na swoje dłonie.
- Rozumiem. - pokiwał wolno głową.
Oby wszystko poszło dobrze. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić jak by się czuł jakby odebrali mu siatkówkę a nad tą dziewczyną właśnie takie widmo wisiało.
Wszedł do jej pokoju i podszedł do drugoklasistki. Jej rude włosy mocno odcinały się od białej poduszki a szmaragdowe oczy wpatrywały się w okno. Nie odwróciła się do niego gdy usiadł na krześle przy jej łóżku.
- Akageri ja... - zaczął lecz szybko mu przerwała.
- To nie Twoja wina. - zapewniła cicho. - Sama chciałam skakać, to ja zdjęłam opaskę i to ja nie byłam ostrożna. - powoli odwróciła do niego głowę.
Oczy miała zaczerwienione i opuchnięte co świadczyło o tym, że przed chwilą płakała. Ten widok go zabolał, nie do końca to rozumiał ale nie chciał widzieć jej w takim stanie.
- Ale to ja... - nie dokończył tylko odchylił się na krześle.
Spojrzał prosto w jej zielone oczy próbując wyczytać z nich czy gdzieś w głębi duszy go nie obwinia, nia ma mu tego za złe.
- Masz przestrzegać wszystkich zaleceń lekarza. - powiedział twardo.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się do niego słabo. - Przecież muszę wykonać perfekcyjną wystawę. - odparła z pewnością w głosie.
Kącik jego ust drgnął lekko do góry na jej słowa. Pokręcił z niedowierzeniem głową i wstał odstawiając krzesło na miejsce.
- Do zobaczenia, Akageri. - powiedział odwracając się do drzwi.
- Ushijima. - zatrzymała go zanim nie wyszedł.
- Hmm? - spojrzał na nią trzymając dłoń na klamce.
- Mów mi po imieniu. - poprosiła z szerokim uśmiechem.
Pokiwał wolno głową i ponownie jego usta ułożyły się w ledwo widocznym uśmiechu.
CZYTASZ
Perfekcyjna Wystawa || Ushijima Wakatoshi x OC ||
FanfictionŻywa, urocza i energiczna a przy tym lekkomyślna dziewczyna potrafiąca podbić serca każdej spotkanej osoby. Miłość do siatkówki jak i sam ten sport był w jej rodzinie od dawna. Zawsze czegoś zapomina i z głupkowatym uśmiechem idzie przez życie, prze...