Dziesiąty Punkt

729 42 22
                                    

Siedzieli jak na szpilkach pod salą operacyjną. Okazało się, że dziewczyna miała skręcony staw kolanowy tak poważnie, że zerwała sobie więzadła. Taki uraz wymagał interwencji chirurgicznej a potem rehabilitacji. Masaru o mało nie wychodził z siebie lecz starał się zachować w jakimś stopniu spokój i zdrowy rozsądek. Wakatoshi natomiast z opartymi łokciami na kolanach wpatrywał się białą, szpitalną podłogę. Właściwie to mógł pojechać do domu lecz czół się winny za to co ją spotkało, w końcu to on powiedział jej żeby zdjęła opaskę stabilizującą.

Obaj wstali gdy z sali wyjechało łóżko i leżąca na nim dziewczyna a zaraz za nim wyszedł lekarz. Pan Akageri podszedł do niego z mnóstwem pytań natomiast Wakatoshi patrzył na dziewczynę z obojętnym wyrazem twarzy lecz z przestrachem w oczach. Uśmiechała się do niego słabo, zupełnie blada. Nawet jej usta tak bardzo przypominały te białe, szpitalne ściany i tak samo biały był bandaż na jej lewym kolanie.

- Akageri. - powiedział podchodząc do niej.

- Czekaj. - podniosła rękę do góry lecz zaraz ją opuściła. - Nie teraz. - poprosiła zamykając oczy.

Pielęgniarka popchnęła łóżko w kierunku odpowiedniej sali a szatynowi nie pozostało nic innego jak patrzeć za oddalającą się dziewczyną.

- Wszystko będzie dobrze. - zapewnił Masaru podchodząc do chłopaka. - Zabieg się udał, teraz tylko rehabilitacja a na co dzień będzie musiała nosić stabilizator. - tymi słowami starał się uspokoić siatkarza, a może samego siebie.

- A jak z siatkówką? - zapytał patrząc z góry na mężczyznę.

- To zależy od przebiegu leczenia. - westchnął cicho i spuścił wzrok na swoje dłonie.

- Rozumiem. - pokiwał wolno głową.

Oby wszystko poszło dobrze. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić jak by się czuł jakby odebrali mu siatkówkę a nad tą dziewczyną właśnie takie widmo wisiało.

Wszedł do jej pokoju i podszedł do drugoklasistki. Jej rude włosy mocno odcinały się od białej poduszki a szmaragdowe oczy wpatrywały się w okno. Nie odwróciła się do niego gdy usiadł na krześle przy jej łóżku.

- Akageri ja... - zaczął lecz szybko mu przerwała.

- To nie Twoja wina. - zapewniła cicho. - Sama chciałam skakać, to ja zdjęłam opaskę i to ja nie byłam ostrożna. - powoli odwróciła do niego głowę.

Oczy miała zaczerwienione i opuchnięte co świadczyło o tym, że przed chwilą płakała. Ten widok go zabolał, nie do końca to rozumiał ale nie chciał widzieć jej w takim stanie.

- Ale to ja... - nie dokończył tylko odchylił się na krześle.

Spojrzał prosto w jej zielone oczy próbując wyczytać z nich czy gdzieś w głębi duszy go nie obwinia, nia ma mu tego za złe.

- Masz przestrzegać wszystkich zaleceń lekarza. - powiedział twardo.

- Oczywiście. - uśmiechnęła się do niego słabo. - Przecież muszę wykonać perfekcyjną wystawę. - odparła z pewnością w głosie.

Kącik jego ust drgnął lekko do góry na jej słowa. Pokręcił z niedowierzeniem głową i wstał odstawiając krzesło na miejsce.

- Do zobaczenia, Akageri. - powiedział odwracając się do drzwi.

- Ushijima. - zatrzymała go zanim nie wyszedł.

- Hmm? - spojrzał na nią trzymając dłoń na klamce.

- Mów mi po imieniu. - poprosiła z szerokim uśmiechem.

Pokiwał wolno głową i ponownie jego usta ułożyły się w ledwo widocznym uśmiechu.

Perfekcyjna Wystawa || Ushijima Wakatoshi x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz