Pov Avani
Obudziłam się dość późno, była godzina 10. Co mnie zdziwiło było to że Jake mnie nie obudził. Na pewno ktoś na grupie już pisał.
Złapałam telefon w rękę i spojrzałam na grupę. Jak się okazało nikt nic nie pisał. Cóż, chyba czekamy na Dana A to może potrwać na prawdę długo.
Gdy podniosłam się do siadu zaczęła mnie ściskać głowa.
A: Ow...to mi się chciało pić.
Powoli wstałam i poszłam się ubrać. Schodząc na dół usłyszałam krzyki.
J: Jeszcze raz do cholery jasnej tak zrobisz to przysięgam że wylatujesz w trybie natychmiastowym! Zero litości, mam już tego dosyć!
Weszłam do kuchni i zobaczyłam Jake krzyczacego na jedną z pracowniczek.
J: I nie jestem twoim kolegą, Panie Jake mówiłem już to wiele razy! Każdy w tym domu ma się tak wyrażać bez wyjątku!
A: Jake?
Chłopak nagle złagodniał i założył maskę po czym się obrócił przodem do mnie.
J: Coś się stało Avani?
A: Chciałam się dowiedzieć czemu krzyczysz.- przymknełam oczy gdy w moje oczy uderzyło światło dzienne.
J: Nie przejmuj się tym. Widzę że jednak głowy mocnej do picia nie masz.- zaśmiał się, ręką zrobił gest aby tamtą poszła. Widziałam jak patrzyła na mnie wrogim spojrzeniem.
A: Dlaczego na nią krzyczałeś?- spytałam wracając wzrokiem na chłopaka.
J: Zrobiła coś, ale to jest nie istotne.- otworzył szafkę i wziął szklankę. Wrzucił do niej jakaś tabletkę po czym zalał wodą. Po chwili podszedł do mnie i postawił szklankę na blacie obok mnie.- Wypij to zaraz. Nie będzie Ciebie aż tak głowa boleć.
A: 100% zatrute?- zaśmiałam się.
J: Skąd wiedziałaś?- spytał obracając się zaskoczony.
A: Co.- nagle spowarznialam jednak on widząc moją minę zaczął się śmiać.
J: Tak tak, zatrute.- spowrotem do mnie wrócił wziął w rękę szklankę ale przypomniał sobie jedno. Uniosłam jedną brew do góry.
A: Hm..i co teraz, zapomniałeś że masz maskę. Nie możesz się obrócić.
J: Wiesz co. Mam już tego dosyć.- złapał za maskę i ją ściągnął.
Przyglądałam się jego twarzy. Miał wyraźne rysy twarzy, kość policzkowa również była widoczna. Plus jego niebiesko szare oczy wszystkiego dodawały.
J: Zakochalas się?- zaśmiał się i wziął szklankę, upił łyk z niej.
A: Nie.- przeglądałam się szklance.
J: Na co czekasz?
A: Trucizna nie zadziała od razu przecież.- spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z politowaniem.
J: I myślisz że bym to wypił i sam siebie otruł?
A: Na pewno by Ciebie uratowali ale nie mnie.
J: Pani detektyw, dobra jesteś. Ale spokojnie, nie jest zatrute. To zwykła tabletka na ból głowy. Gdybym chciał Ciebie zabić zrobiłbym to wczoraj gdy byłaś pijana.
Wzięłam szklankę do ręki i upiłam łyk.
J: I co? Takie straszne?
A: No nie.- założyłam ręce na piersi.
CZYTASZ
Couple of Murderers/Jake Duskwood
FanfictionPewnego dnia w Duskwood zaginęła Hannah Donfort. 3 dni po zaginięciu jej przyjaciel dostaje z jej numeru wiadomość z tajemniczym numerem telefonu. Jednakże numer zniknął po kilku sekundach przyjaciele dziewczyny postanowili więc napisać do tej tajem...