6.

1.7K 85 179
                                    

Pov Avani

Obudziłam się dość późno, była godzina 10. Co mnie zdziwiło było to że Jake mnie nie obudził. Na pewno ktoś na grupie już pisał.

Złapałam telefon w rękę i spojrzałam na grupę. Jak się okazało nikt nic nie pisał. Cóż, chyba czekamy na Dana A to może potrwać na prawdę długo.

Gdy podniosłam się do siadu zaczęła mnie ściskać głowa.

A: Ow...to mi się chciało pić.

Powoli wstałam i poszłam się ubrać. Schodząc na dół usłyszałam krzyki.

J: Jeszcze raz do cholery jasnej tak zrobisz to przysięgam że wylatujesz w trybie natychmiastowym! Zero litości, mam już tego dosyć!

Weszłam do kuchni i zobaczyłam Jake krzyczacego na jedną z pracowniczek.

J: I nie jestem twoim kolegą, Panie Jake mówiłem już to wiele razy! Każdy w tym domu ma się tak wyrażać bez wyjątku!

A: Jake?

Chłopak nagle złagodniał i założył maskę po czym się obrócił przodem do mnie.

J: Coś się stało Avani?

A: Chciałam się dowiedzieć czemu krzyczysz.- przymknełam oczy gdy w moje oczy uderzyło światło dzienne.

J: Nie przejmuj się tym. Widzę że jednak głowy mocnej do picia nie masz.- zaśmiał się, ręką zrobił gest aby tamtą poszła. Widziałam jak patrzyła na mnie wrogim spojrzeniem.

A: Dlaczego na nią krzyczałeś?- spytałam wracając wzrokiem na chłopaka.

J: Zrobiła coś, ale to jest nie istotne.- otworzył szafkę i wziął szklankę. Wrzucił do niej jakaś tabletkę po czym zalał wodą. Po chwili podszedł do mnie i postawił szklankę na blacie obok mnie.- Wypij to zaraz. Nie będzie Ciebie aż tak głowa boleć.

A: 100% zatrute?- zaśmiałam się.

J: Skąd wiedziałaś?- spytał obracając się zaskoczony.

A: Co.- nagle spowarznialam jednak on widząc moją minę zaczął się śmiać.

J: Tak tak, zatrute.- spowrotem do mnie wrócił wziął w rękę szklankę ale przypomniał sobie jedno. Uniosłam jedną brew do góry.

A: Hm..i co teraz, zapomniałeś że masz maskę. Nie możesz się obrócić.

J: Wiesz co. Mam już tego dosyć.- złapał za maskę i ją ściągnął.

Przyglądałam się jego twarzy. Miał wyraźne rysy twarzy, kość policzkowa również była widoczna. Plus jego niebiesko szare oczy wszystkiego dodawały.

J: Zakochalas się?- zaśmiał się i wziął szklankę, upił łyk z niej.

A: Nie.- przeglądałam się szklance.

J: Na co czekasz?

A: Trucizna nie zadziała od razu przecież.- spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z politowaniem.

J: I myślisz że bym to wypił i sam siebie otruł?

A: Na pewno by Ciebie uratowali ale nie mnie.

J: Pani detektyw, dobra jesteś. Ale spokojnie, nie jest zatrute. To zwykła tabletka na ból głowy. Gdybym chciał Ciebie zabić zrobiłbym to wczoraj gdy byłaś pijana.

Wzięłam szklankę do ręki i upiłam łyk.

J: I co? Takie straszne?

A: No nie.- założyłam ręce na piersi.

Couple of Murderers/Jake Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz