5.

1.7K 87 141
                                    

Cofnęłam się o krok do tyłu.

Jake przyglądał mi się, wręcz przeszywał mnie wzrokiem. Mogłam zauważyć jego niebiesko szare oczy. Pierwszy raz widzę takie, aż dziwnie.

J: Nie rozumiem

A: Czego?- spytałam gdy ten zrobił krok do przodu.- Jake..

J: Nie chce tego robić, nie chce przekraczać tej linii jednak coś mnie do tego zmusza. Przyciąga mnie do Ciebie.

Te słowa sprawiały u mnie dreszcze, nie wiem czy tym że były fajne czy tym że brzmiał trochę jak psychopata.
Może to przez to że się go boję?

A: Jake..ja..- zaczęłam gubić słowa, odsunęłam się jeszcze kawałek aż do drzwi od balkonu.

J: Co Ty ze mną robisz..

A: Jake...ja się boję...

Nagle się jakby ocknął. Na te słowa zobaczyłam ból w jego oczach. Odsunął się krok.

J: Przepraszam, nie chciałem Ciebie wystraszyć.- Spuscil głowę.- Pójdę już.

Oborcil się i wyszedł. Nie powiem, przez chwilę na prawdę myślałam że będę miała akcję jak scenkę z filmów. Gdy chłopak zagradza drogę przytrzymując Ciebie do ściany po czym zaczyna Ciebie całować.

Zawsze się rozmarzalam, chciałam mieć czasem takie życie jak z filmów czy książek. Jednak zawsze byłam tym typem bohaterki która nie miała swojego księcia. A moje historie nie miały happy endu.

W tym momencie jak nigdy miałam ochotę się napić. Zaszaleć i dać się ponieść. Pozbyć się choć na te kilka godzin swojego życia które ogranicza się do szpiegowania.

Jednak z tego co wiedziałam byłam w środku lasu. A miasto w pobliżu nie miało żadnego klubu ani nic w tym stylu. Więc jednak moje marzenie o napiciu się zniknęło tak szybko jak przybyło.

Jednak w głowie zapaliła mi się lampka. Postanowiłam pójść do kuchni. Ogólnie rozejrzeć się po domu czy może Jake nie ma żadnego alkoholu. Na prawdę nie pije nigdy.

Ale to był ten moment gdy tego potrzebowałam.

Będąc w salonie znalazłam barek z alkoholem jednak gdy miałam zamiar wziąć coś usłyszałam głos za sobą.

J: Co Ty właśnie robisz?

A: Och...ja...chciałam się napić?- chłopak uniósł jedną brew.

J: Dlaczego?

A: Nie wiem, nabrałam ochoty, czasem trzeba się rozluźnić. Pomyślałam więc że poszukam czegoś w twoim domu skoro w pobliskim mieście nie ma nawet baru.

J: Wiesz że bym nie puścił Ciebie sam do baru?

A: I tak to tam nie ma

J: To swoją drogą.

*kilka godzin później*

Pov Jake

Avani była już wstawiona, ja wypiłem może 2 drinki. Więc czułem się normalnie, jedynie trochę się rozluźniłem.

A: Coś wymiękasz

J: Ktoś musi pilnować żebyś nie wypiła za dużo.

A: Oj przestań, nie umiesz się bawić.

J: Może i nie.

Dziewczyna rzuciła się na łóżko. Wstałem i odstawilem alkohol na biurko.

J: Kładź się lepiej.

Couple of Murderers/Jake Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz