16.

823 43 2
                                    

Właśnie mijał równo rok odkąd pierwszy raz zobaczyłam Kenmę. Kto by się spodziewał, że przez ten czas, tyle zmieni się w mojm życiu.
Gumowy kurczak, którym wyznaczałam porządek został moim znakiem rozpoznawczym. Bluza, którą podarował mi rozgrywający zakładam jedynie na nocne maratony gier z Kozume oraz mecze Nekomy. Zostałam przez to nieoficjalną maskotką. Bo "oczy" to za mało.
Właśnie wracałam ze składziku na piłki miałam go zamknąć. Przechodząc obok przebierali chłopaków usłyszałam jakieś krzyki. Podeszłam, więc bliżej i przyłożyłam ucho do drzwi.

- Wojny śmietnikowe! Wojny śmietnikowe! - usłyszałam skandowanie drużyny

Że co?

- Śmietnik to jest tutaj - wparowałam do męskiej szatni. - Ale o co chodzi z tymi wojnami?

- Moja droga, słodka, mała - przeciągał Kuroo.

- Tylko nie mała - przerwałam mu.

- ... Przeciętnego wzrostu, agresywna, kochana Kazue-chan - dokończył. - Pozwól, że opowiem ci historię tak zwanych wojen śmietnikowych. Otóż dawno temu, gdy nasz trener był jeszcze młody...

- No to serio dawno - cała drużyna zaśmiała się, na słowa Yamamoto.

- Cicho, nie przerywać! Więc jak mówiłem, gdy nasz trener był młod...szy. Liceum Nekoma rywalizowało z drużyną siatkarską liceum Karasuno. Zarówno nasz trener jak i trener tamtego liceum, nie znosili porażek. To właśnie ich znajomość i niechęć do przegranej, dały początek tej rywalizacji, która otrzymała nazwę wojny śmietnikowej. Przez lata koty i kruki obiecywały sobie, iż rozstrzygną, która drużyna jest lepsza na krajowych zawodach, jednak nigdy się na nich nie spotkały. Trener Karasuno w końcu opuścił stanowisko, a drużyna sporo na tym straciła. Zaprzestaliśmy naszej rywalizacji. Jednak niedawno zadzwonił do nas jeden z nauczycieli szkoły Karasuno. Nie odpuszczał, dopóki trener nie zgodził się na mecz treningowy. Oznacza to możliwość wznowienia śmietnikowych wojen!

- Aaaa! To świetna wiadomość. Kiedy gracie?

- Na zakończenie obozu treningowego.

- Już za trzy tygodnie?!

- Dokładnie. Okej chłopaki, wracać do domów i  zacząć się pakować! Macie być przygotowani na nadchodzące 2 tygodnie treningu!

- Tak jest! - wszyscy pędem opuścili szatnie

- To będzie coś. Spotkanie rywali po latach - Rumi była podekscytowana, nie dziwię się jej. Ja odreagowałam w szatni.

- A ty co o tym sądzisz Kenma? - podbieglam do chłopaka

- Czy ja wiem. Mecz jak mecz. Byle się nie przemęczyć - ostatnio zrobił się jakiś taki markotny. Odpowiada obojętnie na wszystkie moje pytania i nie ma ochoty chodzić do kociej kawiarenki. To do niego nie podobne.

- Martwię się o niego - spojrzałam na Rumi, kiedy tylko pożegnałyśmy się z Kuroo i Kozume.

- Fakt, ostatnio coś z nim nie tak. Ostatnio widziałam jak z własnej woli, chowa grę do plecaka.

- Żartujesz - zatrzymałam się.

Rumi pokręciła głową.

- Kuroo też to widział. Zapytał go czy nie chce iść do pielęgniarki.

- Muszę z nim porozmawiać.

~Time skip~

W piątek wieczorem, udałam się do domu Kozume. Zapukałam do drzwi, otworzyła mi mama przyjaciela.

- Dzień dobry pani. Czy Kenma jest w domu?

- Dzień dobry Kobayashi. Oczywiście, siedzi u siebie w pokoju.

Rubber Chicken |Kenma Kozume x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz