I changed who I was to put you both first but now I give up.

11 3 0
                                    

Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że minął rok odkąd terapia skończyła się na dobre, choć nie ja podjęłam tę decyzję. Jest mi jakoś tak pusto w środku, jakby ktoś odebrał mi cząstkę mnie.

Od jakiegoś czasu jest gorzej, niż zwykle. Na tyle źle, że już nawet nie umiem o tym mówić. Bo co powiem? Że znów zmuszam się do jedzenia, że nie mogę spać bo budzę się o 3 i gapię się na sufit, że mam koszmary, że czasem nawet oddychanie to za dużo, gdy wychodzę z domu?

Starałam się. Naprawdę. Dawałam szansę za szansą, ale moja naiwność nie pozwala mi postawić sprawy jasno. To nigdy nic nie znaczyło. Jestem wściekła na samą siebie, bo już dawno dotarło do mnie, że dałam się wyprowadzić w pole jak kretynka a mimo to nadal w to brnę. Wszyscy mówili mi, że źle robię, ale ja oczywiście wiedziałam lepiej, bo przecież wiem, co jest dla mnie najlepsze. Pomijając jeden dzień wakacji, już nie pamiętam nawet jak to jest szczerze się z czegoś cieszyć i nie móc się czegoś doczekać.

Jestem teraz w naprawdę ciemnym miejscu. Staram się, naprawdę się staram. Ale czego bym nie robiła, absolutnie sobie nie radzę.

Udaję, że jest super. Nie przed wszystkimi, dla odmiany. Przed samą sobą. Czasem gram na tyle dobrze, że samą siebie na to nabieram.

Można by pomyśleć, że pogodziłam się z przeszłością. Powinnam cieszyć się, że chociaż wspomnienia mi zostały. Dobre wspomnienia. Wspomnienia, które co rano wyciągały mnie z łóżka. Ale, jeśli mam być szczera, wolałabym nic nie pamiętać. Życie byłoby prostsze.

Powiedziałabym Ci wszystko - gdybyś tylko dała mi szansę, gdybyś tylko zechciała mnie wysłuchać. Ale teraz już niczego by to nie zmieniło.

I'm better off without you.

AphoniaWhere stories live. Discover now