Emotional gap.

12 5 0
                                    

Ostatnie tygodnie mijają mi szybciej, niż chyba jakikolwiek okres w moim życiu. Dni same w sobie się dłużą, ale nim się obejrzę, już jest weekend, co tworzy pewnego rodzaju paradoks.

Nawet do terapii podchodzę z dziwną, jak na mnie, obojętnością. Przynajmniej pozwala mi to złapać oddech.

Od dłuższego czasu czuję się samotna, choć nikt tego nie zauważa, bo przecież ja i tak jestem aspołeczna, więc na pewno nie brakuje mi innych ludzi.

Ostatnio mam tak dużo pracy, że nawet imieniny wujka nie odbiły się na mnie w jakiś znaczący sposób. Znów, jak co roku, wpisałam numer telefonu i chciałam zadzwonić, ale zaraz uświadomiłam sobie, że przecież i tak nikt nie odbierze. Mimo to jednak jest to kolejna rzecz, którą przyjęłam z dziwną obojętnością.

Jazda samochodem sprawia mi teraz większą trudność, niż latem - rano ciemno, po pracy znów ciemno. Zresztą nawet światło dnia nie poprawia sytuacji, po prostu schizuję.

Do niedawna nie jadłam, bo nie mogłam. Teraz nie jem, bo nie dość, że nie mogę, to jeszcze nie mam czasu. Jest super.

Obojętność. Od dłuższego czasu jest mi wszystko jedno. No, może nie wszystko. Ale znaczna większość. Pozostało naprawdę niewiele rzeczy, na których mi zależy, na których skupiam jakąś większą uwagę. Praca pozwala nie myśleć, ale w nocy i tak mam na to wystarczająco dużo czasu. Nawet na wagę przestałam wchodzić.
Jest mi tak jakoś pusto, w sercu, gdzieś tam w środku.

Chciałabym móc Ci to wytłumaczyć, ale nie potrafię. Kolejne pytania bez odpowiedzi, kolejne niedopowiedzenia. Jaki to ma sens? Czasem chciałabym przestać to ciągnąć.
Jak zwykle, przepraszam.

AphoniaWhere stories live. Discover now