Pov:Sapnap
Minęły 3 dni od naszego incydentu z mięsem. Nadal nie wiemy z czego jest zrobione, jedynie wiem od kogo szkoła je dostaje. Dziwne, że Goryl tak we wszystkim jest, a wydaje się taki zamknięty w sobie. Chociaż wydaje mi się, że coś romansuje z Willem, ale kto wie.
Uznałem, że pójdę do Karla by spędzicie trochę razem czas. Jest dziś piątek, oboje jesteśmy po szkole, więc czemu nie. Poszedłem do jego mieszkania, zapukałem kilka razy i po chwili otworzył mi je mój przyjaciel.
--Hej Nick, co cię sprowadza? Jakaś nowa dziwna rzecz do zrobienia? - powiedział i się zaśmiał
--Hahaha Karlos, bardzo śmieszne. Może po prostu chce pogadać z przyjacielem? -...
--Jasne wchodź -powiedział i wpuścił mnie do środka
Weszliśmy do jego pokoju, ja usiadłem na jego łóżku a on na podłodze.
--Więęccc, co tam? -zapytał
--Tak właściwie, chciałem byś poszedł ze mną na Eeeee...Lody! - powiedziałem
--Oh no okej, możemy iść- odpowiedział
Improwizacja okej? Nie jestem dobry w utrzymaniu rozmowy, najlepiej pójść na lody albo na coś do żarcia.
*time skip*
Szliśmy właśnie na te lody. Jestem jednak nie za mądry, jest środek listopada. Czyli jest już zimno, a ja go na lody biorę. Jestem tępy.
Jedliśmy już te lody, widziałem jak bardzo Karl jest zakłopotany tym na co go wziąłem. Nie dziwie mu się, jestem naprawdę zjebany.
Widziałem jak zaczął się trząść z zimna, ja wale jeszcze będzie dzięki mnie chory. Objąłem go jedną rękę i popatrzyłem na niego.
--Przepraszam Karl, improwizowałem - powiedziałem przyznając się
--Luz, rozumiem-...
Myślałem przez chwilę jak odkręcić moją głupotę. Widziałem, że Karl miał tylko lekką kurtkę i koszulkę na krótki rękaw.
Nagle wpadłem na następny genialny pomysł.
--Karl mógłbyś poczekać chwilę? Ja wrócę za dosłownie 5 min-...
--Jasne-powiedział
Obok nas był sklep z ubraniami. Uznałem, że dam mu prezent. Wziąłem dwa grube swetry. Jeden czerwony a drugi fioletowy, oba miały na sobie serce na środku. Ale nie takie rażące w oczy, tylko czarną nitką wyszyte serce. Naprawdę są ładne. Bez większego zastanowienia kupiłem je. I wróciłem do Karla.
Karl stał w tym samym miejscu czekając na mnie. Zasłoniłem mu oczy rękami, na co on się zaśmiał i odwrócił do mnie. Podałem mu fioletowy sweter a on od razu bardzo mocno się uśmiechnął
--Nie musiałeś- powiedział
--Wiem, że ci zimno. Zresztą chce byś miał ze mną coś związane, patrz mam taki sam tylko, że czerwony! - powiedziałem z uśmiechem
--Dziękuje Nick, jesteś kochany- powiedział.
Zdjął kurtkę i założył sweter, po tym oczywiście nałożył kurtkę z powrotem. Zrobiłem to samo.
--Chodź chce ci pokazać jeszcze jedno miejsce-powiedziałem
*time skip*
Za prowadziłem go do mojego ulubionego miejsce z dzieciństwa. Gdy mój tata był jeszcze z nami, zaprowadzał mnie tu czasami.
Zawsze nie lubiłem się dzielić, taki problem miałem z huśtawkami. Denerwowało mnie to, że musiałem oddawać huśtawkę innym dziecią. Więc mój tata, w lesie na górce wybudował huśtawkę plus Małdyty domek. W tym domku odbyło się tylko nocowań z Clayem i Georgem, że głowa mała. Karl uśmiechnął się widząc ten widok. Popatrzył na mnie i poszedł usiąść na huśtawkę.
Zacząłem go huśtać, oczywiście podczas tego robiłem tak żeby nim jak najbardziej trzęsło.
Po chwili oboje usiedliśmy na ziemi. Zaczęło się już ściemniać, niebo miało piękny kolor. Popatrzyłem na Karla który również patrzył się na mnie.
To była sekunda, Karl mnie pocałował co oddałem. To już któraś taka sytuacja, ile można udawać, że to normalne w przyjaźniach.
--Przepraszam-powiedział
--Nie masz za co-...
...
--Wiesz co Karl? -...
--Tak Nick? -...
--Chyba lubię cię bardziej niż tylko przyjaciela-...
578 Słów :) Przepraszam za spóźnienie z rozdziałem i że taki trochę nudny. Ale to następny rozdział dopełniające historie. Kocham was z bogiem
CZYTASZ
Sweet Neighbor//Karlnap
Paranormal11-letni Karl traci mamę. On i jego ojciec po trzech latach udaje im się w końcu przeprowadzić z miasta które przynosi tylko złe wspomnienia. Przeprowadzają się do starej kamienicy, Karl również idzie do nowej szkoły. W której go gnębią, za to pozna...