Pov:Karl
Byliśmy już rozpakowani. Ledwo co skończyliśmy a mój ojciec już siedzi w pracy. Jest informatykiem i pracuje w domu, naprawdę się stara byśmy łączyli koniec z końcem. Mama za życia pracowała jako kierowniczka sieci sklepów, a tata dużo jej tam pomagał. To była ich wspólna praca, jednak gdy mama umarła ojciec musiał zatrudnić się w pewniej firmie, nie potrafił prowadzić sklepów bez mamy.
Wszedłem do pokoju mojego taty, oczywiście siedział przy komputerze. Podszedłem do niego, chciałem po prostu zapytać się jak się czuję nic więcej. I czy może później poszlibyśmy na lody tak jak za starych lat.
--Hej tato-...
--Cześć Karl, co się stało? - zapytał
--Nic nic, chciałem się tylko zapytać jak się czujesz- widziałem na twarzy mojego ojca lekką złość pomieszaną ze zmęczeniem
--Jest okej Karl, a teraz mi nie przeszkadzaj-...
--Ale tato, chciałem się zapytać czy poszlibyśmy w weekend na lody tak jak kiedyś-...
--Jezu Karl, możesz przestać być taki denerwujący? Za tydzień zaczynasz nową szkołę a na razie może pójdzie pozwiedzać budynek? Nie wiem a teraz idź już i daj mi pracować-...
Posłuchałem się ojca i wyszedłem z jego pokoju. Widać, że jest zmęczony tym wszystkim nie powinienem pytać.
Uznałem że w sumie to niezły pomysł by pozwiedzać. Więc wyszedłem z mieszkania, więc lecimy od dołu do góry. Czyli od 1 do 6 piętra, wszedłem do windy i kliknąłem 1 piętro. Po chwili byłem już na parterze, zacząłem patrzeć aż zobaczyłem drzwi z napisem "Brown"
Zapukałem w drzwi. Otworzył mi mężczyzna z maską na twarzy ubrany w luźne czarne dresy z lekkim piwnym brzuchem.--Dzień dobry! To ty musisz być nowym mieszkańcem mojej wspaniałej kamienicy-Powiedział dość energicznie mężczyzna
--Dzień dobry, tak ma pan rację. Ale jak to pańskiej kamienicy? -...
--Oj synu! Ja jestem właścicielem tego wspaniałego budynku. Dlatego jako jedyny mam napisane swoje nazwisko na drzwiach, więc jeśli będziesz potrzebował czegoś to zawsze tu jestem-...
--Jasne zapamiętam-...
--Synu mam do ciebie pytanie, chciałbyś zagrać ze mną w karty? - pytanie lekko mnie zdziwiło
--Z wielką chęcią, ale chce jeszcze zwiedzić resztę budynku i na pewno z panem zagram-...
--Oczywiście! To leć synku i baw się dobrze! - powiedział i zamknął drzwi
Miły facet tylko to mówienie na mnie "synu" Ciekawe pewnie mówi tak do każdego.
Szedłem dalej wzdłuż korytarza aż zobaczyłem następne drzwi. Miały one numer 111, wcześniej nie zwracałem uwagę na numery, ale chyba czas zacząć by wiedzieć kto gdzie mieszka.
Zapukałem drzwi aż otworzyła mi strasza kobieta, wyglądała dość strasznie ale no co starość nie radość.
--Dzień-Zanim zdążyłem powiedzieć zamknęła mi drzwi przed nosem
To było nie miłe, trudno nie będę jej denerwować bo jeszcze to wiedźma zrobi ze mnie gulasz. Dobra idę dalej.
*time skip*
Na 1,2 i 3 piętrze nic się nie działo, albo mi nikt nie otwierał albo nie mieliśmy tematu do rozmowy. W sumie co się dziwić jest środek tygodnia. Już lekko zniechęcony tym całym zwiedzaniem wjechałem na 4 piętro. Jeśli dobrze pamiętam na tym piętrze mieszka ten sąsiad Harry który pomógł mi i tacie z bagarzami. Wyszedłem z windy i gdy popatrzyłem w lewą stronę zobaczyłem kobietę która właśnie myła podłogę. Uznałem że do niej podaje, na oko ma około 30 lat więc może nie będzie jakaś sztywna.
--Oh dzień dobry Karl! - powiedziała kobieta
--Dzień dobry! Skąd pani wie jak się nazywam? -zapytałem
--Rozmawiałam wcześniej z twoim ojcem. Mam nadzieję, że wam się tu podoba-...
--Jest naprawdę fajnie. Tylko chciałem poznać sąsiadów, ale prawie wszyscy są w pracy lub robią coś innego, przynajmniej tak przypuszczam-...
--Oh kochanie, nie przejmuj się. Wiesz co mam syna w twoim wieku może chcesz go poznać? -...
--Jasne że chce! - powiedziałem
--Proszę tu karta na 7 piętro. Mieszkam tam z nim, na tym piętrze są dwoje drzwi, zapukaj w te z numerem 1- powiedziała i się uśmiechnęła
--Dziękuje! Ale kiedy mam ta kratę pani zwrócić? - zapytałem
--Nie musisz jej zwracać, wydaje mi się że ty i mój syn się dogadacie! Więc jest ona dla ciebie ja mam jeszcze pięć kopi tek karty- powiedziała i uśmiechnęła się ciepło
--Dziękuje pani bardzo! -powiedziałem i poszedłem w drugą stronę by nie przeszkadzać jej w sprzątaniu
Zauważyłem mieszkanie obok którego stali dwaj policjanci. Uznałem, że podejdę i zobaczę o co chodzi.
--Dzień dobry-powiedziałem
--Cześć dziecku! Co tam chcesz- zapytał mnie jeden z nich tak jakby bardzo "energicznie" Brał coś czy jak
--Will... Bądź poważny-powiedział drugi z nich
(jak coś to ten will to nie Wilbur po prostu nie miałam pomysłu na imię :3)
Ten spokojniejszy był wielki, miał chyba z dwa metry. Za to ten energiczny miał z metr siedemdziesiąt, byłem od niego wyższy przez co było to trochę śmieszne jak nazwał mnie dzieciakiem.
--Czego chcesz młody? - zapytał ten goryl
--Chciałem wiedzieć co tu się stało-powiedziałem
--Wiesz bo tutaj zaszło d-ten mniejszy nie zdążył powiedzieć ponieważ goryl zasłonił mu usta ręką
--Sprawy policyjne-powiedział
Przezwisko "Goryl" Do niego psuję. Jeśli będzie tu stał to będę na niego tak mówił, a ten drugi wydaje się jakby wiecznie był na haju.
--Dobra dobra znikaj już-powiedział goryl
--Pa dzieciaku! - krzyknął zabierając jego wielka łape z ust
Szybko przejrzałem się drzwi by znać ich numer. Było to mieszkanie numer 411, zapamiętam to sobie. Nie mam ochoty dziś już na zwiedzanie, do kończę to jutro. Przy okazji pojadę na to 7 piętro!
Po całym dni poszedłem spać bez żadnych przykrych sytuacji.
882 słowa lekko dłuższy :3
CZYTASZ
Sweet Neighbor//Karlnap
Paranormal11-letni Karl traci mamę. On i jego ojciec po trzech latach udaje im się w końcu przeprowadzić z miasta które przynosi tylko złe wspomnienia. Przeprowadzają się do starej kamienicy, Karl również idzie do nowej szkoły. W której go gnębią, za to pozna...