Part 9

684 62 2
                                    

-Yhm...zaraz zejde tylko musze jeszcze coś zrobić. - przypomniałam sobie o rodzicach... Właściwie to dawno ich nie widziałam. Zdarzało się kilka razy że zostawałam sama w domu na kilka dni bo oni mieli wyjazdy służbowe ale zawsze do mnie dzwonili...Może nie mają czasu? Wybrałam numer mamy. Jeden sygnał...drugi...siódmy...nic. Pewnie są zajęci. Odłożyłam telefon i zeszłam do chłopaków. Gdy tylko przekroczyłam próg salonu zostałam obrzucona wzrokiem pełnym hm...współczucia? Zakłopotania? Sama nie wiem... Może dalej sie o mnie martwią po tym co się stało.
- Hej co tak się gapicie? Już dobrze. Nic nikomu się nie stało tak? Chociaż jak na was patrzę to chyba macie coś z głową. - powiedziałam po czym wyczułam napiętą atmosfere. O co chodzi..
- Chloe chodzi o to..- zaczął Ash ale z jego oczu spłynęły pojedyńcze łzy.
- No bo ... To nie jest takie łatwe...- powiedział Mike. Jak zaraz mi nie powiedzą o co chodzi to chyba wybuchnę!
- No to chodzi o to że? No mówcie!
- Chloe usiądź....chodzi o to..
- Żeby nie wpaść w błoto... No gadajcie o co chodzi bo nie wytrzymam !
- Twoi...twoi rodzice..oni n-nie....n-nie żyją...Chloe tak nam przykro. - po usłyszeniu słów Caluma zrobiło mi się słabo. Siedziałam jak wryta... To nie może być prawda !!! Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie....to niemożliwe... Wstałam i pobiegłam do łazienki nie zważając na krzyki chłopaków. Zamknęłam drzwi,oparłam się o nie plecami i osunęłam się na ziemie. To najgorszy dzień w moim życiu. Rodzice...dla mnie wszystko... dla innych nic. Dla mnie to ludzie którzy kochają,wspierają,uszczęśliwiają i bóg wie co jeszcze. Robią wszystko żebyś miał jak najlepsze życie. Czasami nie doceniamy tego co mamy... ale jak tego zabraknie widzimy ile straciliśmy. Z zamyśleń wyrwały mnie krzyki i walenie w drzwi. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Co mi tam spadne to spadne...straciłam właściwie wszystko.
- Chloe błagam otwórz! Nie rób nic głupiego.
- Idzcie sobie!!! Nie chce z wami gadać...Jak będę chciała to nic sobie nie zrobie.
- Przestań i otwórz te cholerne drzwi! - usłyszałam głos Luke'a. Nawet nie drgnęłam. Nie mam zamiaru otwierać.Troche się wystraszyłam nie ukrywam... Nie minęła sekunda a drzwi runęły na ziemię. Zanim moja głowa ogarnęła co się stało poczułam silne ramiona na moim ciele. To był Luke. Nie wiem czemu tak zareagował. Jeden człowiek w tą czy w tamtą nie ma różnicy. I tak kiedyś umrzemy.
- Nigdy więcej tak nie rób rozumiesz? - powiedział Luke z nieco spokojniejszym głosem. Niepewnie pokiwałam głową. Nie wiedziałam co mam im powiedzieć. Poczułam jak Luke podnosi mnie i niesie jak panne młodą. Zaniósł mnie do mojego pokoju i położył na łóżku.
- Przepraszam..- wydukałam.
- Nie masz za co...poprostu obiecaj że nigdy nie zrobisz nic głupiego. Wiem że to straszny moment w twoim życiu ale musisz się wziąć w garść.
- Dobrze. - powiedziałam i wstałam. Nie będę leżeć i jeszcze bardziej się dołować. Jest to baaardzo trudne bo jak przypomnę sobie wszystkie chwile spędzone z rodzicami...ugh.. Na samą myśl czuje łzy w oczach.
- Idziemy do chłopaków? - zapytał Luke'a widząc że nie mam ochoty siedzieć w pokoju.
- Okay.
Zeszliśmy do nich. Na początku widziałam że niepewnie się na mnie patrzą. Nie dziwie się im. Rozmowa nie kleiła się wiec chlopacy wymyslili próbę. Oczywiscie zostałam zaproszona ale odmówiłam. Będę tylko wszystko psuć.
- Zróbcie próbę bezemnie. Zostane z Chloe.-powiedział Luke. Tego sie nie spodziewałam.
- To my też zostajemy!!! - krzykneli naraz Cal,Ash i Mike.
- Może noc filmów? - zaproponowałam...może chociaż oni jako jedyni w tym domu będą szczęśliwsi.
- Taaaak !!! - wydarli się chyba na całą ulice. Zapowiada się ciekawa noc...

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Mam drobne problemy z telefonem i rozdział 9 nie wiem dlaczego najpierw dodał się do 'Boy from skatepark' ;p Przepraszam
Nie wiem co sądzić o tym rozdziale...smutny :( Obiecuje że następne będą lepsze !!! ILYSM ♥

Chłopaki z naprzeciwkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz