Part 18

482 54 8
                                    

- Chloe nie rób tego!!! - usłyszałam za plecami. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam zakrwawionego Mike. To był najgorszy widok w moim życiu...widok najlepszego przyjaciela cierpiącego przez ciebie. Nie mogłam pozwolić aby coś się stało azjacie, mięśniakowi czy blondyneczce...
- Jednorożcu ja...ja przepraszam. Kocham cię, ale to jest zbyt niebezpieczne dla was. Nie mogę tyle ryzykować...lepiej żeby zginęła jedna niepotrzebna osoba niż czwórka przyszłych gwiazd. - powiedziałam uśmiechając się smutno.
- Chlo błagam...wszystko się ułoży. Wszyscy będą bezpieczni tylko nie rób tego.
- Przepraszam. Naprawdę. Ja...kocham cię. - powiedziałam po czym zrobiłam krok w tył. Zobaczyłam jak Clifford próbuje biec, lecz niepotrzebnie się fatyguje. Był tak blisko a zarazem tak daleko. Zdążyłam zauważyć ból w jego pięknych, zielonych oczach. Przykro mi...nie miałam wyboru.

Czuję, że spadam...lecę niczym ptak ciesząc się wolnością. Taka lekka i bezradna. Ten moment mógłby trwać wiecznie, lecz po chwili nastaje ciemność. Czarny kolor oblewa wszystko i nie pozwala spojrzeć na piękny kolorowy świat. Widzę pustkę..ale..nagle widzę jasny punkt. Mknie w moją stronę niczym rozpędzona kometa. Jak światełko w tunelu daje nadzieję. Kiedy jest już bardzo blisko zaczynam widzieć kolory oraz niektóre rzeczy. Jestem w dobrze znanym mi pokoju...moim pokoju. Co ja tu właściwie robię? Nagle czuje jak ktoś łapię za moje ramię i potrząsa z dużą siłą. Słyszę niezrozumiały bełkot.
- Ch*** pr**zę o**dz si*!!! - ktoś do mnie krzyczy lecz słyszę tylko niektóre literki. Znam ten głos.
- Błagam obudź się!!! - usłyszałam inny niż poprzednio głos. Ten był bardziej...um...aksamitny? O ile krzyk może być aksamitny...
Otworzyłam szerzej oczy, natychmiast się podniosłam i zaczerpnęłam powietrza jakbym nie oddychała przez dobre 5 minut. Przerażona zaczęłam skanować każdy szczegół czwórki chłopaków stojących nade mną. Ja...boże to ci idioci.
- Wkońcu ! Już mieliśmy dzwonić po pogotowie. Dobrze się czujesz? Może coś potrzebujesz?
- Spokojnie Cal nic mi nie jest...ja tylko..ym..co się właściwie działo? Co robiłam przez sen?
- Y...no ty...poza krzyczeniem : 'Muszę ich chronić' to za dużo nie zrozumieliśmy. Ale patrząc na ciebie zgadujemy, że to był koszmar.
- Taaak...nawet sobie nie wyobrażacie.. Nawet...wy..nie macie pojęcia...j-ja myślałam że to się dzieje naprawdę i-i-i że już was nie zobaczę. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Heeej nie becz nam tu. Spokojnie jesteśmy z tobą i zawsze będziemy. - powiedzieli po czym się na mnie rzucili i zaczęli gilgotać. Nie cierpie tego... Myślę, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie zawsze znajdujemy prawdziwych przyjaciół. Czasami jak już ich znajdziemy, zaufamy im oni okazują się być całkiem innymi osobami. Udają naszych przyjaciół żeby zrobić dobre wrażenie na innych. Dlatego nauczyłam się żyć bez nich...dopóki nie spotkałam czwórki świrniętych nastolatków. Oczywiście moje rozmyślania musiał ktoś przerwać...no tak... Kolumn..
- Nie żeby coś ale za niecałe 5 godzin przychodza nasze ziomki a my nie mamy nic przygotowane.
- Ym...wiek kto będzie musiał posprzątać i zrobić coś do jedzenia więc proponuję zamówić pizze.
- To musimy gdzieś zamknąć Clifforda bo pizza nie przeżyje do czasu przyjścia gości. Wiem !!! Przykujemy go do grzejnika. - wywróciłam oczami na pomysł Caluma, który sekundę później dostał od Clifforda poduszką. Po chwili rozpętała się prawdziwa poduszkowa wojna. Każdy uderzał każdego. Dostałam kilka razy w głowę przez moją nieuwagę. Kiedy zaczęłam się obracać w prawo poczułam mocne uderzenie w tył głowy. Odwróciłam sie w stronę z której przyleciała poduszka. Śmiejący się Calum i Ash...tarzajacy się po podłodze Mike i Luke...wszędzie latające pióra, a potem już tylko coraz bardziej rozmazujący się obraz.

- Już kochanie spokojnie nic ci nie będzie. Zaraz przyjdzie pani pielęgniarka. - mówiła spanikowana mama. Nie wiem czy próbowała uspokoić mnie czy siebie.
Na ręce pełno kabelków...Wkoło mnie pełno aparatury...Białe ściany..Jestem w szpitalu ale...co się stało?
- M-mamo ja...nie...co..c-co się stało?
- Skarbie miałaś wypadek. Jechałaś autem z tym blondynem. Z naprzeciwka jechała ciężarówka. Nie mieliście gdzie uciekać. Tak mi przykro.
- Mamo ale..czy..co z nim?
- Tak mi przykro Chloe... Przepraszam..
- Mamo nie..n-nie ...to nie może być prawda...NIEEEEEE!!! - krzyknęłam chyba na cały szpital. To nie miało tak być. To sie tak skończyć nie może. Cały ten czas, wszystkie wspomnienia. Tego się poprostu zapomnieć nie da.

Otworzyłam oczy. Nade mną klęczy czwórka chłopaków. Ich miny wyrażają więcej niż tysiąc słów. Wyglądają jak zawsze perfekcyjnie...mam ochotę ich szarpać jak Reksio szynkę. Ale co oni właściwie robią?
- Chloe nie strasz nas tak !!! Myśleliśmy, że się nie ockniesz.
- Spokojnie żyje - zaśmiałam się. Kochane głupki. - Rozumiem, że wasz poziom inteligencji nie zachwyca, ale jeszcze was nie opuszczę.
- Dobra trzeba tu ogarnąć. Calum i Mike idziecie na górę i sprzatacie łazienkę. Ash odkurzasz cały dom. Luke jedziesz do sklepu i kupujesz żarcie. A ja spróbuję wszystko ogarnąć. Wkońcu nikt w tym domu nie potrafi gotować oprócz mnie. No to ruchy grubasy. Mike zostaw orzeszki i rusz swoje cztery litery do łazienki.
- A wiesz Chlo nawet mnie cisnie...z chęcią skorzystam..
- Co?..aha..boże z kim ja żyję?!
- Z największymi przystojniakami pod słońcem!!! - tak tak Ash wmawiaj sobie dalej. Po 10 minutach wstawania z kanapy i marudzenia wkońcu zabrali sie za robotę. Po dwóch godzinach dom był posprzatany. Dobrze, że oni potrafią chociaż sprzątać.
Nareszcie usłyszeliśmy pierwszy dzwonek do drzwi. Cal zerwał się z miejsca i poszedł otworzyć. Po chwili tłum ludzi zaczął wlewać się do mieszkania.
- Mike.....zaprosiliście pół miasta czy co?
- Pół nie.. To jest jakaś 1\3. Co ty miałaś z matmy? Liczyc nie umiesz? - nabijał się ze.mnie Clifford. Ty tylko poczekaj Mike...tylko poczekaj. Zemsta będzie słodka.

~~~~~~~~~~~~~

Heyyy
Oszczędze wam narazie ataku serca bo miala byc drama time ale jeszcze nie. Plan sie zmienił :3 Mam nadzieje że chociaż troche się podoba bo palce mi od pisania odpadaja
Ilysm ❤ do nastepnego... Aaa! Łapk..Gwiazdki w górę! Czy coś... ;p :x ❤

Chłopaki z naprzeciwkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz