Las dla wielu osób jest miejscem, w którym mogą odciąć od świata realnego i pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Oczywiście jest to praktykowane najczęściej w samotności. Marcel i Emil mieli inny plan. Postawili na zwykły spacer, który zapewne będzie przerywany różnymi przepychankami lub biegiem w wilczej formie. Chcieli spędzić czas we dwoje, ciesząc się wspólnym czasem ze sobą.
– Mam nadzieję, że się nie rozpada. Że też pogoda musiała się zacząć psuć akurat teraz – Nickodem wydał z siebie niezadowolone mruknięcie i odszedł od okna, kierując się w stronę swojego partnera, który poświęcił całą swoją uwagę grze na telefonie.
– No tak, straszne – odparł niezbyt zainteresowany tym, co się dzieje wokół niego, co zostało wykorzystane przez blondyna, który zorientował się, że jest ignorowany. Nickodem najpierw przytulił się do Marcela, nie chcąc wyglądać podejrzanie, pocałował jego ramię i nie podejmował żadnych działań. Odczekał chwilę, by w końcu wyrwać telefon z dłoni bety, a potem zaczął go łaskotać. Zielonowłosy myślał, że zaraz się udusi. Nie spodziewał się takiego ataku przez co nawet nie zaopatrzył się w dostateczną ilość tlenu. Dość brutalnie odsunął od siebie chłopaka, zrzucając go tym samym z kanapy. Nickodem jęknął z bólu, rozmasowując obolałe miejsce,
– Jesteś okrutny – powiedział, patrząc na niego z wyrzutem, ale w odpowiedzi otrzymał tylko śmiech.
– Wiem, wiem. A teraz się zbieraj, idziemy na spacer. A jak się pogoda zepsuje to najwyżej zmarzniemy, mówi się trudno – Marcel, by trochę udobruchać swojego chłopaka, pocałował go w policzek, a potem ruszył w stronę wyjścia. Oczywiście blondyn od razu się podniósł i poszedł za ukochanym.
– Nie boisz się zmoknąć. To ciekawe – powiedział i założył buty, po czym wyszedł z ich domku. Marcel zaraz do niego dołączył i lekko wzruszył ramionami.
– Oj tam, jak będziemy chorzy, to tylko zyskamy kilka dni wolnego – uśmiechnął się optymistycznie i ruszył w stronę lasu. Nickodem spojrzał na ukochanego i tylko westchnął cicho, stwierdził, że nie ma co dalej zajmować się tą rozmową.
Podeszli do jakiegoś większego drzewa i po rozebraniu się zostawili ubrania na większej gałęzi. Następnie mogli się przemienić w wilki i wyruszyć na krótki, wieczorny spacer. W lesie unosił się zapach zwiastujący nadchodzący deszcz. Jednak nie było wiadomo, kiedy on przyjdzie. Leśny dywan cicho szeleścił pod ich łapami, co na szczęście nie było takie uciążliwe ani denerwujące dla ich uszu.
Marcel spojrzał na bok, w duchu ubolewając nad różnicą w wielkości ich wilków. Mimo że jako człowiek był wyższy od Nickodema, to w wilczej formie został znacznie przewyższony. A to powodowało u niego irytację, tym samym podbudowywując ego blondyna. Tak już było, że wilki rządziły się własnymi prawami. Alfy wyglądały potężnie, gdyż dawniej ich głównym atrybutem była siła. Bety miały być mniejsze, by przy tym zyskać na zwinności. Stąd taka widoczna różnica między nimi. Na szczęście z czasem dało się do niej przyzwyczaić.
Po paru minutach Nickodem znudził się trochę zwykłą przechadzką. Warknął i złapał ukochanego za ucho, które lekko pociągnął, tym samym rozpoczynając tym samym zabawę w berka. Marcel tylko szczeknął i od razu pobiegł za partnerem. Stwierdził, że lepszym pomysłem będzie powalenie chłopaka na ziemię, więc też, gdy tylko był blisko Nicka, to przygotowywał się do skoku. Kilka razy alfie udało się umknąć i tym samym uniknąć ataku ze strony bety. Jednak szczęście nie bywa długotrwałe i po chwili oba wilki wylądowały na ziemi. Blondyn przewrócił oczami, gdy zobaczył zadowolone spojrzenie ukochanego. Polizał go po nosie i podjął próbę podniesienia się. Marcel warknął ostrzegawczo i bardziej naparł na partnera, a gdy ten się poddał, przytulił się do niego. Nickodem westchnął głęboko i ułożył głowę na ciele bety. Przymknął oczy, rozkoszując się jego ciepłem jak i zapachem. Jednak wtedy do jego nosa dotarła niewiarygodnie piękna woń, która zaczęła wręcz kusić alfę i prosić o uwagę.
Nickodem wiedział, co to mogło oznaczać. Gdzieś tutaj była przeznaczona jemu omega, która musiała nawet nieświadomie wydzielać swój zapach. Mężczyzna z całych sił starał się nie oddychać głęboko, po raz kolejny polizał Marcela po nosie, wzrokiem pokazując mu, że z chciałby już wracać do domku i tam odpocząć. Zielonowłosy kiwnął łbem i wstał z niego. Otrzepał się z brudu i powoli skierował się w drogę powrotną. Założył, że Nick zapewne martwi się o ich zdrowie, dlatego chce wracać. W końcu robiło się coraz chłodniej, a wciąż pogoda zanosiła się na deszcz. Zdziwiony odwrócił się w stronę ukochanego, który przez dłuższą chwilę stał w bezruchu, trącił więc go nosem. Nickodem szybko odwrócił się w stronę Marcela i od razu ruszył w stronę domu. Chciał pozbyć się tego zapachu ze swojego umysłu, pamięci, wszystkiego. Miał przecież szczęśliwe życie, którego nie chciał zmieniać. Dlaczego musiało się to tak skomplikować?
Mężczyzna miał nadzieję, że omega mieszka tutaj, więc gdy wyjadą, to już na zawsze będzie mógł wyrzucić ze wspomnień ten dzień, gdy pierwszy raz poczuł jej obecność. Wiedział, że przeznaczona była mu kobieta, czuł to. Jego wilk był o tym przekonany. Chociaż teraz katorgą było go słuchać. Skomlił w stronę omegi, namawiał do odnalezienia jej i tym samym odrzucenia jego obecnego partnera, ale spotykał się z kategoryczną odmową. Nickodem już rozumiał, czemu ich związek nazywano miłością szaleńców. Sprzeciwianie się prawom natury wreszcie zaczęło pokazywać swoje skutki na obu osobnikach.
– Wszystko w porządku? Wydajesz się być nieobecny – Marcel zwrócił się do niego, gdy już podeszli do ich miejsca przemiany. Chłopak zaczął powoli się ubierać, wciąż uważnie obserwując mężczyznę. Nickodem tylko wzruszył ramionami i wysilił się na uśmiech.
– Jest w porządku. Po prostu tak leżeliśmy szczęśliwi i beztroscy, że zacząłem myśleć o ślubie. Wiem, że to głupie, ale teraz nie daje mi spokoju – blondyn nie popierał kłamstwa, sam prawie wcale tego nie robił. A teraz? Kłamał jak z nut, byle tylko nie zmartwić swojej miłości. Był prawie pewien tego, że informacja, że jest szansa na to, że gdzieś jest jego omega, może zmartwić Marcela i to nawet bardzo. Tak więc postanowił na razie pozostawić to w tajemnicy i cieszyć się czasem tylko we dwoje. Teraz mieli się liczyć tylko oni.
– Jakiś ty romantyczny – zielonowłosy rozczulił się i pogładził policzek ukochanego. Potem złapał jego dłoń i ruszył z nim do domku, uśmiechając się ciepło. Nie spodziewał się czegoś takiego, ale musiał przyznać, że czuł się miło zaskoczony. Wiedział, że Nickodem myśli o nim poważnie, ale że aż tak? Jednak długie, wspólne życie jest im pisane. Każdego dnia coraz bardziej się o tym przekonywał.
Jeśli ktoś jeszcze to czyta, to głupio mi, że nie jestem w stanie częściej wstawiać rozdziałów, jednak praca trochę mnie wykańcza, a nie chcę dawać wam czegoś słabego. Czułam potrzebę wytłumaczenia się.
Trzymajcie się ciepło ♥
CZYTASZ
Fałszywa Omega ✔
Short StoryWiele osób przekonało się już o tym, że nie da się pokonać przeznaczenia. Jednak mimo to wciąż znajdują się ludzie, którzy podejmują się tego wyzwania. Kończy się one zazwyczaj porażką lub pozorną wygraną. Los jest zbyt silny dla zwykłych śmiertelni...