Rozdział 14

262 28 2
                                    

Rodzice Nickodema nie wierzyli własnym uszom i ze zdziwieniem przyglądali się młodej kobiecie, która niepewnie się uśmiechała, przy okazji bawiąc się swoimi dłońmi. Trafnie zauważyła, że blondyn nic o niej nie wspominał, więc ona postanowiła to wykorzystać na swoją korzyść.

– Nick mówił mi, żebym się więcej tutaj nie pojawiała, ale nie potrafiłam zapomnieć o naszej ostatniej nocy, więc postanowiłam na niego tutaj poczekać. Bardzo za nim tęsknię – spuściła głowę, udając, że chowa rumieńce. Ursula mocniej ścisnęła dłoń męża, a następnie położyła dłoń na ramieniu omegi.

– Może opowiesz nam o wszystkim przy kubku ciepłej herbaty? Na pewno gdzieś w okolicy jest przytulny lokal – dziewczyna pokiwała głową i zaczęła kierować się w stronę najbliższej kawiarni, w głowie układając sobie prowizoryczny plan. Wiedziała na pewno, że musi zrobić wszystko, by rodzice alfy stanęli po jej stronie, nawet jeśli wymagałoby to kłamania w żywe oczy.

Po jakiś dziesięciu minutach udało im się dotrzeć do lokalu, który na szczęście nie był jeszcze zamknięty. Cała trójka złożyła skromne zamówienia i usiadła przy stoliku. Dziewczyna zaczęła nerwowo pocierać dłonie o siebie, chcąc jakoś zmniejszyć stres, który ją ogarniał.

– Jak długo wiecie, że jesteście sobie przeznaczeni? – jako pierwszy odezwał się Adam. W końcu nie przyszedł tutaj, by siedzieć w kompletnej ciszy.

– Od roku. Ale dopiero od dwóch miesięcy Nickodem pozwolił sobie na jakiekolwiek interakcje między nami – Felicia odgarnęła włosy, które ją rozpraszały. A musiała być skupiona, by nie pomieszać zmyślonych faktów.

– Dlaczego dopiero tak późno zaczęliście się spotykać? – po zadaniu pytania Ursula bezgłośnie podziękowała kelnerowi za podanie ich zamówienia. Wciąż obserwując omegę, upiła łyk herbaty.

– Nickodem bardzo chciał się ze mną wcześniej skontaktować, ale jego chłopak mu nie pozwalał. Wiecznie znajdował jakieś wymówki i problemy byle tylko Nick odwołał spotkanie ze mną. Przez telefon też nie mogliśmy rozmawiać, bo zawsze coś nam przerywało. Jestem pewna, że to też była sprawka Marcela – Felicia zacisnęła dłonie na kubku, po dłuższym czasie poczuła pieczenie, które w pewnym stopniu pozwoliło jej otrzeźwić umysł.

– Nie wierzę, że Marcel byłby do tego zdolny – Adam pokręcił głową – znam tego chłopca od przedszkola, zawsze był taki uczynny i grzeczny.

– To tylko pozory. W pobliżu Nickodema zachowuje się jak niewinny aniołek, a gdy go nie ma, to zmienia się w prawdziwego diabła. Nie chciałam o tym mówić, ale naprawdę pragnę, by mój przeznaczony mógł żyć w zdrowym i szczęśliwym związku. Jestem jego omegą i się o niego martwię – dolna warga Felici lekko zadrżała, wskazując na to, że dziewczyna jest o krok od rozpłakania się. Ursula westchnęła cicho i nawiązała kontakt wzrokowy z młodszą.

– Nie potrafię uwierzyć w żadne twoje słowo. Znam swojego syna lepiej niż ty i z łatwością potrafię stwierdzić, kiedy ten udaje, że jest szczęśliwy. Przez cały obiad obserwowałam zachowanie jego i Marcela. Wyglądają na szczerze zakochanych. Oczy Nickodema uroczo błyszczały, gdy spoglądał na swojego chłopaka. W dodatku mimowolnie się uśmiechał, gdy słyszał jego głos lub pochwałę płynącą z ust Marcela. A ty próbujesz mi wmówić, że mój syn żyje w toksycznym związku? – Felicia nagle poczuła ogarniającą ją bezsilność. Jej ostatnia deska ratunku okazała się zupełnie nie pomocna. Omega była naprawdę zmieszana. W końcu w większości książek czy filmów rodzice potencjalnego partnera zawsze stawali po stronie głównej bohaterki i wierzyli w każde jej słowo. A w tym przypadku spotkała ją niemiła niespodzianka. Niewiarygodne.

– Ale ja mówię prawdę! – wykrzyknęła, przez co kilka obsługa zwróciła na nich uwagę. Felicia przeprosiła i czerwona spuściła wzrok, co za upokorzenie.

– Nie potrafię uwierzyć w prawdziwość twoich słów. Już wiem, dlaczego Nick nie przyznał się do tego, że ma przeznaczoną, ja też na jego miejscu nic o tobie nie mówiła – Felicia nie dowierzała własnym uszom. Nie spodziewała się takich negatywnych słów w jej stronę.

– Popełniacie ogromny błąd, ja się nie poddam i udowodnię wam, że Nickodem może być szczęśliwy tylko ze mną – dziewczyna wstała od stolika i zdenerwowana wyszła z lokalu. Miała zdecydowanie inny plan na tą rozmowę. Niestety jedyne co udało jej się zdobyć to parę kolejnych przeciwników jej działań.

Adam rozmasował skronie i spojrzał na żonę, która wciąż spokojnie popijała herbatę. Mężczyzna położył dłoń na kolanie kobiety i ścisnął je lekko.

– Co o tym wszystkim sądzisz? To dość nietypowa sytuacja – zaczął spokojnie, chcąc poznać zdanie ukochanej.

– Ta dziewczyna jest niebezpieczna i nie chciałabym, żeby Nick się z nią wiązał. Z dwojga złego już wolę jego relację z Marcelem. Z ułożonym chłopakiem, którego bardzo dobrze znamy. Chociaż żałuję tego, że nie doczekamy się wnuków – powiedziała spokojnie i poprawiła swoje włosy.

– Aż tak ci się spieszy do zostania babcią? – mężczyzna zaśmiał się cicho, otrzymując wrogie spojrzenie.

– No wiesz ty co? Aż taka stara nie jestem – mruknęła i dokończyła picie, a następnie wstała od stolika – wrócimy do naszego spaceru? Po takich wydarzeniach przyda nam się trochę świeżego powietrza – małżeństwo wyszło z lokalu i wróciło do wspólnego spędzania czasu. W międzyczasie Ursula wysłała synowi wiadomość, że wrócą oni trochę później, niż planowali.

Nickodem wcale to nie przeszkadzało. Mógł bezwstydnie zachwycać się swoim ukochanym, sprawiając tym samym, że byli kolejną uroczą parą. Marcel drzemał na kolanach alfy, a z jego ust wydobywały się ciche pomruki, gdy blondyn bawił się jego włosami, przy okazji masując skórę głowy bety.

– Dzięki tobie czuję się jak w bajce kochany – chłopak uśmiechnął się lekko i przymknął oczy. Jego wewnętrzny wilk również czerpał przyjemność z takiej bliskości. Przestał też pragnąć obecności omegi, akceptując fakt, że na jej miejsce pojawił się ktoś inny. To było dziwne, ale Nickodem nie narzekał. Cieszył się, że nie musi żyć w rozdarciu.

– Długo spałem? – Marcel przeciągnął się, czym zwrócił uwagę chłopaka. Blondyn pokręcił głową i zerknął na zegarek.

– Około pół godziny.

– I przez ten czas siedziałeś tutaj i na mnie patrzyłeś? – Marcel pozwolił sobie na cichy chichot i pogłaskał policzek alfy.

– Wyglądałeś pięknie i tak spokojnie, że miło się na ciebie patrzyło – blondyn uśmiechnął się i ziewnął po chwili.

– Chodźmy już spać. Może nie jest późno, ale jestem już zmęczony. Twoi rodzice mają klucze do mieszkania? – Nickodem pokiwał głową, a następnie wstał z kanapy i razem z betą ruszył do ich sypialni. Cieszył się, że jego życie wygląda właśnie w ten sposób. Dostał od losu szansę na ułożenie sobie przyszłości z takim niesamowitym mężczyzną i miał zamiar wykorzystać ten dar w stu procentach.

Fałszywa Omega ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz