Rozdział zawiera elementy opisu stosunku płciowego.
Marcel razem z Nickodemem spędzili wspaniałe dwa tygodnie tylko w swoim towarzystwie. Zachowywali się przez ten czas jak obrzydliwie słodka para. Nie przeszkadzało im to, stęsknili się za sobą i musieli jakoś nadrobić ten czas. Często pojawiali się razem na mieście, co nie uszło uwadze Felici. Dziewczyna wciąż zawzięcie śledziła poczynania swojej ofiary. Następnie po całym dniu obserwacji przelewała swoją zazdrość i złość w wiadomości, które wysyłała do Nickodema. Chłopak najpierw zwyczajnie ją ignorował. czasem nawet pozwalał pośmiać się Marcelowi z tego co omega do niego wypisywała. Jednak z upływem dni zaczęło być to coraz bardziej uciążliwe i blondyn zablokował jej numer oraz ograniczył z nią kontakt na wszelkich mediach społecznościowych. I tak w życiu pary na jakiś okres zapanował spokój. Mogli wrócić do beztroskiego spędzania wolnego czasu.
Tym razem zdecydowali się na leniuchowanie w łóżku. Oboje leżeli przytuleni do siebie, przeglądając coś w telefonie. Być może nie była to najlepsza forma zagospodarowania czasu, ale żaden z nich nie narzekał na taki obrót spraw.
– Przełożyłem wizytę rodziców. Chciałbym spędzić czas z tobą, poza tym nie wiem, czy niedługo nie zacznie mi się ruja. Ostatnio pojawia się strasznie nieregularnie – Marcel oderwał wzrok od ekranu i skierował go na chłopaka, lekko skinął głową.
– Może to wszystko dzieje się przez stres. Dużo się u nas działo ostatnio, jednak wierzę, że w szybko się to ustabilizuje – zielonowłosy pocałował ukochanego w policzek i wrócił do leżenia.
– Pewnie masz rację – Nickodem wzruszył ramionami i powrócił do poprzedniej czynności. Westchnął zmęczony, gdy zobaczył kolejną wiadomość z fałszywego konta Felici, Naprawdę miał jej po dziurki w nosie, ale nie mógł zgłosić nigdzie nękania, bo na jaw wyszedłby fakt, że spotyka się on z betą. A on nie chciał niepotrzebnie tego rozgłaszać.
– Znowu ona? – blondyn niechętnie pokiwał głową i pokazał telefon partnerowi. Marcel uważnie prześledził tekst, marszcząc przy tym brwi.
– Ciągle pisze to samo. Jakby kopiowała swoje poprzednie wywody – Nickodem cicho dodał, obserwując zmieniającą się mimikę twarzy bety.
– Daj mi jej numer – zielonowłosy powiedział to tonem, który wskazywał wyraźnie, że żadna odmowa nie zostanie przyjęta.
– Znajdziesz ją w zablokowanych numerach – wyższy szybko go odnalazł i zapisał ciąg cyfr na swoim telefonie.
– Teraz suka dostanie za swoje – mruknął jakby do siebie i odwrócił się przodem do zdezorientowanego ukochanego. Blondyn uwielbiał porywczy charakter bety, ale czasem naprawdę nie wiedział, czego może się po nim spodziewać.
– Co chcesz zrobić? – zapytał niepewnie, gdy zielonowłosy wsunął dłonie pod jego koszulkę i zaczął ciągnąć materiał w górę.
– Żadne słowa i tak do niej nie przemówią, więc zamierzam jej pokazać, że nie ma szans. Zadzwonię do niej, by słyszała jak nasze jęki się ze sobą mieszają. Złamię ją i już raz na zawsze pokażę jej, gdzie jest jej miejsce. Jeśli to nie pomoże, to ta baba jest chora psychicznie i tyle – w jego oczach błyszczały iskierki, wskazując na determinację Marcela, która była podsycana zazdrością w najczystszej postaci. Zabawa się skończyła, nie pozwoli siebie tak traktować.
– Jesteś szalony – Nickodem nie mógł nic więcej powiedzieć, bo jego usta zostały przyciśnięte do tych należących do wyższego. Pozostało mu tylko ulec rosnącemu podnieceniu.
Blondyn jednym ruchem posadził betę na swoich kolanach, przerwał tym samym pocałunek, co wykorzystał na ściągnięcie ich koszulek. Westchnął cicho i skupił się na pieszczeniu jego szyi. Marcel mruknął cicho, ale zaraz się odsunął, by otworzyć szufladę. Sprawnym ruchem wyciągnął z niego pasek od spodni. Nie był on może najlepszym przedmiotem, ale akurat ten model cechował się sporą wytrzymałością.
– Dziś ja przejmuję pałeczkę kochanie – powiedział i złapał dłonie alfy, następnie związał je i przymocował do ramy łóżka – nie możesz się za bardzo wiercić, bo połamiesz deski, pamiętaj o tym – na koniec ostrzegł partnera, który przytaknął i ułożył się wygodniej. Cała zabawa zaczynała mu się coraz bardziej podobać.
Marcel poprawił swoje włosy i ściągnął spodnie blondyna. Z uśmiechem pełnym satysfakcji pomasował rosnące wybrzuszenie, otrzymując tym samym zduszony jęk. Spojrzał na twarz Nickodema i zmarszczył brwi niezadowolony. Po raz kolejny odwrócił się w stronę szuflady i tym razem wyciągnął z niej czarną chustkę. Następnie zakrył nią oczy Nickodema, ograniczając mu zdolność widzenia. Niższy chciał zaprotestować, ale nie było mu dane. Zielonowłosy szybko odczytał jego intencje i pocałował go. Wolną dłonią ściągnął jego bieliznę, trochę się z nią siłując. Gdy mu się to udało, zaczął kierować swoje usta w dół, co jakiś czas zatrzymując się na chwilę, by ozdobić skórę czerwonym śladem. Alfa należał tylko do niego.
Chłopak dotarł do ud, uparcie unikając krocza ukochanego. Zaczął je masować, dbając o to, by i one pokryły malinkami. Z lekkim uśmiechem słuchał dźwięków, które wydawał blondyn. Westchnienia połączone z urywanymi jękami tworzyły wyjątkową mieszankę, która działała na Marcela. Dlatego też wyższy, zanim podjął resztę działań, pośpiesznie ściągnął swoje spodnie, wzdychając z ulgą.
Nickodem szarpnął dłońmi, gdy odczuł nieobecność bety. Reszta jego zmysłów działała na podwójnych obrotach, co sprowadzało go na granice. A byli dopiero na początku. Chwilę później poczuł dłoń na swoim udzie, przez co uniósł biodra do góry. Nie chciał psuć atmosfery słowami i wolał wszystko przekazać poprzez gesty. Tak było lepiej. Następnie usłyszał dźwięk otwieranej buteleczki z nawilżaczem. Otulił go słodki zapach malin, ale zaraz szybko został przywrócony do stanu rzeczywistości. Poczuł jak coś wilgotnego i zimnego pokrywa skórę na jego pośladkach. Nie musiał długo czekać, by palec Marcela wsunął się do jego wnętrza. Zalało go nowe uczucie, które z czasem robiło się coraz mniej niekomfortowe.
– Grzeczny chłopiec. Rozluźnij się, a wszystko będzie. Zaufaj mi – zielonowłosy starał się uspokoić alfę, wciąż nie przestając go rozciągać. Cieszył się, że chłopak nie protestuje i pozwala mu na dalsze działania. Odczuł to, gdy z łatwością mógł użyć drugiego palca po kilku minutach. Nickodem cicho pojękiwał, zaciskając mocniej oczy, mimo że nic to nie zmieniało. Nie mógł uwierzyć, ale czuł się wspaniale, zaczęło podobać mu się bycie na dole.
Po pewnym czasie Marcel odsunął się od Nickodema i ściągnął swoją bieliznę. Nawilżył swojego członka i ostrożnie wszedł w partnera. Pochylił się nad nim i zaczął całować jego twarz. Gdy poczuł, że blondyn już się na nim nie zaciska, zaczął się rytmicznie poruszać. Zanim jeszcze przyjemność namieszała mu w głowie, sięgnął po telefon i wybrał numer do Felici. Następnie rzucił go na łóżko i powrócił do szybszego poruszania się. Żaden z nich nie powstrzymywał już jęków.
Tymczasem dziewczyna odebrała telefon, mając nadzieję, że Nickodem zmienił zdanie i wyzna jej miłość w uroczym stylu. Nie spodziewała się, że pierwsze co usłyszy, to jęki alfy, które przeplatały się z dźwiękami wydawanymi przez betę. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Nie sądziła, że ta dwójka posunie się do czegoś tak irracjonalnego i dziwnego zarazem. Szybko się rozłączyła, słysząc jeszcze, gdy zakochani wysapują swoje imiona, zapewne osiągając szczyt. Przyrzekła sobie, że się zemści za to.
Marcel wysunął się z ukochanego, dysząc głośno, resztkami sił rozluźnił pas tak, by Nickodem mógł bez przeszkód uwolnić swoje dłonie. Blondyn zrobić to, a następnie zdjął chustkę z oczu, mrugając szybko, by przyzwyczaić się do ostrego światła. Potem spojrzał na chłopaka i krótko go pocałował.
– To było niesamowite – wyznał i szczęśliwy objął betę. Marcel przyznał mu rację. Dawno nie czuł się tak dobrze po ich wspólnych chwilach, nawet nie przejmował się tym, że leżą teraz brudni i pewnie czeka ich zmiana pościeli. Po jego głowie krążyło natomiast pewne pytania. Czy alfa da się namówić, by na stałe zamienić się miejscami?
CZYTASZ
Fałszywa Omega ✔
Short StoryWiele osób przekonało się już o tym, że nie da się pokonać przeznaczenia. Jednak mimo to wciąż znajdują się ludzie, którzy podejmują się tego wyzwania. Kończy się one zazwyczaj porażką lub pozorną wygraną. Los jest zbyt silny dla zwykłych śmiertelni...