Marcel mruknął coś niezrozumiale, pijąc kawę. Chciał w jakimś stopniu uspokoić się przed spotkaniem z omegą. Niepokoił go dodatkowo fakt, że on wszystko bardziej przeżywa, a Nickodem siedzi spokojnie obok niego i coś ogląda na telefonie. Jakim cudem wszystko spływało po nim, jak po kaczce?
– Ile czasu nam zostało do wyjścia? – zielonowłosy zwrócił na siebie uwagę partnera, który rzucił okiem na godzinę, a potem spojrzał na betę.
– Mamy jeszcze dziesięć minut, ale możemy wyjść już teraz, skoro tak się niecierpliwisz – Nickodem zaśmiał się, obserwując zachowanie ukochanego. W głębi duszy on też czuł, jak stres w nim rośnie, ale starał się tego nie okazywać. Musiał zachować spokój, by potem nie dać ponieść się emocjom.
– To chodźmy. Zwariuję od tego siedzenia w miejscu – chłopak szybko dopił kawę i wstał od stołu. Z uśmiechem ulgi przeszedł do korytarza, gdzie od razu zaczął zakładać buty. Poprawił swoje włosy i wziął jeszcze bluzę ze sobą. Nie miał zamiaru trząść się z zimna, gdy rozmowa im się przedłuży. Nickodem pokręcił tylko głową i również naszykował się do wyjścia, czasem spoglądał w stronę partnera. Kochał go i naprawdę wierzył, że uda mu zakończyć całą tą pokręconą sprawę z Felicią.
– Może wybierzemy dłuższą trasę? Mamy sporo czasu, a taki spacer może nam pozwolić się uspokoić – zielonowłosy od razu pokiwał głową i uśmiechnął się do niego ciepło. Gdy już byli gotowi, złapali się za dłonie i wyszli z mieszkania. Zgodnie ze słowami blondyna ruszyli okrężną drogą na miejsce spotkania. Po drodze nie rozmawiali za wiele, nie mieli ochoty na prowadzenie drętwej rozmowy, która nie wniosłaby za wiele do obecnej sytuacji.
Po kilkunastu minutach dotarli do odpowiedniego budynku. Było to małe biuro, które za drobną opłatą udostępniło im jedną z sal. Nickodem nie chciał, by osoby w kawiarni miały darmowe przedstawienie, gdyby Felicia wpadła w szał. Wolał załatwić to wszystko w miejscu pozbawionym zbyt dużej ilości ludzi.
Przywitali się z jednym z pracowników i weszli do sali. Marcel sprawdził godzinę i westchnął cicho, siadając na krześle. Skupił swój wzrok na swoim chłopaku. Potrzebował na szybko zająć czymś myśli. Poprawił włosy i oparł się wygodniej, tym razem przenosząc wzrok na drzwi, w których niedługo miała pojawić się omega.
– Myślisz, że uda nam się z nią dojść do porozumienia? – chłopak odezwał się po chwili. Nickodem wzruszył na to ramionami i westchnął cicho. Złapał dłoń bety i pogładził ją lekko, chcąc tym samym dodać mu otuchy.
– Nie wiem. Jednak wierzę, że uda nam się jakoś z nią dogadać. Wiem, że na pewno z ciebie nie zrezygnuję. Jesteś dla mnie zbyt ważny kochanie – Marcel pokiwał głową i mruknął niezadowolony. gdy w drzwiach pojawiła się Felicia. Weszła do środka wyprostowana, mając pewny wyraz twarzy, który szybko zmienił się na zdezorientowany, gdy obok Nickodema zobaczyła betę.
– Czy jego obecność jest konieczna? Myślałam, że będziemy tylko we dwoje – powiedziała i niepewnie usiadła naprzeciwko pary.
– Ta sytuacja dotyczy całej naszej trójki. Czy tego chcesz, czy nie Marcel zostaje tutaj – blondyn starał powstrzymać warknięcie. To nie była pora na agresję.
– Niech wam będzie. Więc co macie mi do powiedzenia? – odparła niechętnie. Naprawdę gdzieś w głębi duszy liczyła na to. że spotkanie było tylko pretekstem do uroczej randki. Była szczerze zawiedziona tym, że się pomyliła.
– Chcielibyśmy spisać z tobą coś na wzór umowy. Nie chcemy mieć problemów, a jeśli ktoś się dowie, że Marcel jest betą, to z pewnością będziemy je mieli. Pozostaje tylko pytanie, co chcesz w zamian za milczenie – dziewczyna uśmiechnęła się, wyczuwając w tym szansę, by ugrać jak najwięcej. Musiała teraz to odpowiednio rozegrać.
– Próbujecie więc mnie przekupić. Nieładnie – zaśmiała się, ale nie pozwoliła mężczyznom jakoś zareagować. Założyła nogę na nogę i zaczęła dalej mówić – jednak jestem gotowa zgodzić się waszą umowę.
– Co chcesz w zamian? – Marcel odezwał się po raz pierwszy. Jego głos lekko drżał. gdyż wciąż był zestresowany tym wszystkim. W głowie miał same czarne scenariusze, które za żadne skarby nie chciały go opuścić. Dobijał go też fakt, że całkowicie nie zna się na więziach i Felicia jest w stanie to wykorzystać.
– Zależy jak wiele jesteście w stanie poświęcić, by żyć pozornym szczęściem – powiedziała lekceważąco, obserwując mimikę ich twarzy. Wolała się najpierw z nimi podroczyć, a później przedstawić swoje prawdziwe warunki zawarcia umowy.
– To nie będzie pozorne szczęście Felicio – Nickodem spojrzał na nią, marszcząc nieznacznie przy tym brwi.
– Postaramy się zrobić wszystko, o co poprosisz. Oczywiście, gdy zachowasz realizm swoich próśb – zielonowłosy położył dłoń na kolanie partnera, chcąc go uspokoić, mimo że sam trząsł się w środku że stresu.
– W takim razie możemy zacząć rozmawiać. Mam kilka wymagań i chciałabym żeby każde z nich zostało spełnione. Jestem przekonana, że są one realne. Jednak chciałabym też wiedzieć, co dokładnie oczekujecie ode mnie. Może zaczniemy od tego – Felicia z premedytacją wprowadzała lekki chaos do ich rozmowy. Nickodem westchnął cicho, naprawdę chciał już poznać jej żądania, by na spokojnie je przeanalizować, ewentualnie spróbować coś zmienić.
– Przede wszystkim zależy nam na tym, byś zachowała całą tą sytuację dla siebie. Wydaje mi się, że żadne z nas nie chce mieć problemów z prawem. Po drugie, gdy już wszystko dobiegnie końca i będziemy rozliczeni, chciałbym abyśmy zerwali kontakt. Prawdopodobnie z Marcelem wyjedziemy, więc łatwo będzie nam udawać, że się nie znamy.
– Brzmi fair. Obiecuję, że dam wam święty spokój i zapomnę o wszystkim. Ułożę sobie życie z kimś innym i każdy będzie szczęśliwy, ale... – dziewczyna urwała swoją wypowiedź, udając że się zastanawia nad dalszymi słowami.
– Ale? – zielonowłosy zaczął bawić się swoimi dłońmi, czasem spoglądając w stronę omegi.
– Nie ma nic za darmo. Na dobry początek chciałabym rekompensatę w postaci pieniędzy, wiem, że nie macie ich dużo, więc chcę dwa tysiące dolarów. Podam numer konta bankowego, na który będziecie mogli przelewać mi pieniądze, możecie sobie rozłożyć to na raty. Całe szczęście jesteśmy zgodni w tym, by ograniczyć nasze kontakty do zera. Moja ostatnia prośba może was lekko zaskoczyć, ale jeśli jej nie zrealizujecie, to nie ma mowy, by nasza umowa doszła do skutku – omega odgarnęła swoje włosy do tyłu. Nickodem westchnął i spojrzał na nią uważnie.
– Po prostu powiedz, czego chcesz i zakończmy tą rozmowę na dziś – powiedział zmęczony całą tą sytuacją i stale utrzymującym się napięciem. Chciał już wrócić do domu i odpocząć.
– Chciałabym, żeby Nickodem został ojcem mojego dziecka. Chcę mieć namiastkę mojej alfy zawsze przy sobie.
CZYTASZ
Fałszywa Omega ✔
Short StoryWiele osób przekonało się już o tym, że nie da się pokonać przeznaczenia. Jednak mimo to wciąż znajdują się ludzie, którzy podejmują się tego wyzwania. Kończy się one zazwyczaj porażką lub pozorną wygraną. Los jest zbyt silny dla zwykłych śmiertelni...