Rozdział 13

267 25 4
                                    


– Czy możesz raz na zawsze zrozumieć, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? – Nickodem warknął w stronę Felici, która była o krok od złapania go za rękę. Blondyn nie miał pojęcia, jak doszło do ich spotkania, ale pragnął, by się ono skończyło jak najszybciej. 

– To wszystko przez tego chłopaka. On ci namieszał w głowie. Nie słuchaj go, przecież wciąż możemy być razem. Wybaczę ci ten nie rozmyślny skok we bok i będziemy szczęśliwi. Proszę cię – dziewczyna nie odpuszczała. Złapała dłoń alfy i pociągnęła go w swoją stronę. Nickodem zmarszczył brwi, czując, że zapach omegi zaczyna go drażnić. Blondyn ponownie się wyrwał i spojrzał na nią groźnie. 

– Nie zbliżaj się do mnie więcej, bo będę zmuszony użyć głosu alfy, a tego na pewno nie chcesz – Nick poprawił swoje ubranie i westchnął cicho. Omega spuściła głowę i również się odsunęła. Na każdego inaczej działał głos alfy. Niektóre omegi poddawały się rozakazowi dominanta jednorazowo, ale bywały też przypadki, gdy ulegli stawali się niewolnikami. Natura zmuszała icg do słuchania każdego polecenia. Dlatego porządne alfy nie nadużywały tej zdolności z szacunku do omeg. 

– Ja się nie poddam i dobrze o tym wiesz. Kocham cię i chcę być z tobą Nick – powiedziała cicho, odchodząc od zdenerwowanego mężczyzny. Ten tylko pokręcił głową i ruszył w stronę domu. Specjalnie wybrał cukiernię na drugim końcu miasta, by nie trafić na Felicię. Niestety nie udało mu się to. Być może kobieta go śledziła, ale w to nie chciał wierzyć. 

Potrzebował dziś chwili spokoju, gdyż jego rodzice mieli pojawić się w ich domu za kilka godzin. Marcel od rana sprzątał i gotował, bo wszystko miało wyjść idealnie. Dlatego też wysłał blondyna po ciasto, by ten nie przeszkadzał mu w przygotowaniach. Blondyna trochę bawiło zachowanie partnera, ale posłusznie posłuchał jego poleceń. 

Na szczęście reszta zakupów minęła mu bez żadnych niemiłych niespodzianek. Po drodze blondyn kupił nawet bukiet kwiatów, które będą służyć za ozdobę ich stołu, a przy okazji stanie się małym prezentem dla ukochanego. Nickodem wszedł do domu i od razu poczuł niesamowite zapachy, które powodowały, że jego organizm zaczął produkować więcej śliny. Zapowiadał się naprawdę smaczny posiłek, któremu będzie towarzyszyć gorzka i napięta rozmowa. 

– O już jesteś! Idź się przebierz w coś ładnego, a ja rozpakuję zakupy – gdy Marcel usłyszał, że jego chłopak wrócił do domu, szybko pojawił się obok niego, zabrał reklamówki i lekko uśmiechnął się na widok kwiatów.

– Są dla ciebie – Nick ucałował policzek wyższego i ściągnął z siebie ubrania wierzchnie. Następnie udał się na górę, by zmienić swój strój. Sprawdził godzinę i wszedł do sypialni. Wybrał koszulę i ciemne spodnie, czując się jakby wybierał się na dzień galowy do szkoły, mimo że te czasy już dawno minęły. Potem poprawił swoje włosy i jakoś je ułożył, by wyglądały w miarę schludnie. Chociaż wiedział, że jego mama na pewno je poprawi, nieważne jak będą one ułożone. 

Wkrótce usłyszał dzwonek do drzwi. Wziął głęboki wdech i ruszył na dół. Wolał jako pierwszy ich powitać, by dać Marcelowi jeszcze chwilę na przygotowanie się na tą niezwykłą niespodziankę. 

– Cieszę się, że już jesteście. Jak minęła wam podróż? – Nickodem uśmiechnął się, widząc znajome twarze. Przytulił rodziców, gdy ci weszli do środka. Potem odbierał od mamy torbę, która była zapełniona pysznym jedzeniem. 

– Nie zgubiliśmy się po drodze, więc minęła nam dobrze – Ursula rozejrzała się po korytarzu i kiwnęła lekko głową, zadowolona zauważając, że w pomieszczeniu panuje porządek.

– Udało się wam bez problemu zaparkować? – ojciec przytaknął i odwiesił kurtkę i ściągnął buty. Potem razem z małżonką udał się w stronę stołu, do którego zaprowadził ich blondyn. 

– Mówiłeś, że chcesz nam kogoś przedstawić, kiedy ją poznamy? – kobieta usiadła na krześle i dopiero teraz zwróciła uwagę na zielonowłosego, który był w trakcie przynoszenia wazy z zupą do stołu. 

– Dzień dobry – powiedział niepewnie i położył naczynie na stole. Potem stanął obok Nickodema, który od razu objął betę w pasie. Rodzice chłopaka szybko połączyli fakty, przez co zaniemówili. Ciszę postanowił przerwać alfa. 

– Ja i Marcel jesteśmy razem. Wiem, że chłopak nie jest omegą, ale i tak się kochamy. I chcemy byście to zaakceptowali. Ja nie chcę czekać w nieskończoność na omegę, która tak naprawdę może nie istnieć – Adam wstał i uścisnął syna, a następnie jego partnera. 

– Doskonale cię rozumiem Nick i życzę wam szczęścia. Na początku będzie nam trudno się przyzwyczaić, ale postaramy się zaakceptować wasz związek Prawda Ursulo? – mężczyzna zwrócił się do swojej żony, która wciąż zszokowana pokiwała głową. Zawsze chciała, by jej synek był szczęśliwy, więc pozostało jej tylko pogodzić się z jego decyzją. Jednak miała pewność, że gdy omegą Nickodema się znajdzie, to będzie nalegała, by chłopak się z nią związał dla dobra swojego i przyszłości rodziny. 

– Dziękuję wam. To może teraz zjedzmy coś. Marcel się napracował, a ja jestem głodny – mruknął ze śmiechem i usiadł przy stole. Reszta do niego dołączyła i zajęła się posiłkiem, który był na tyle smaczny, że został pochwalony przez Ursulę.

Tymczasem Felicia z zazdrością obserwowała mieszkanie przeznaczonego. Zdradził ją i bez skrupułów się jej do tego przyznał. Jednak ona po dłuższych rozmyślaniach doszła do wniosku, że to wszystko wina tej przebiegłej bety. Miała pewność, że Marcel dopuścił się manipulacji i tylko dzięki temu zdobył alfę. Na pewno go nie kochał tak mocno jak ona. 

Dziewczyna tylko czekała na odpowiedni moment, by na osobności porozmawiać z parą dorosłych osób, które odwiedziły Nickodema. Po jego podobieństwie uznała, że muszą być to jego rodzice, a to otwierało przed nią wiele możliwości. Musiała tylko odpowiednio wykorzystać tą szansę, by wreszcie móc ułożyć sobie życie z przeznaczonym. 

– Już niedługo będziemy na zawsze razem – odparła zadowolona, gdy jej wielogodzinne obserwacje się opłaciły i zobaczyła rodziców Nickodema, którzy wychodzili na wieczorny spacer. Poprawiła ona swoje włosy oraz ubranie i pośpiesznym krokiem ruszyła w stronę małżeństwa.

– Dzień dobrym, państwo są rodzicami Nickodema? – podeszła do nich, uśmiechając się lekko. Chciała zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie. 

– Zgadza się, w czym możemy pani pomóc? – Adam zmierzył dziewczynę wzrokiem, ale nic więcej nie powiedział. 

– Miło mi państwa poznać, jestem Felicia, przeznaczona omegą państwa syna.  


Fałszywa Omega ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz