Rozdział 20

266 24 1
                                    

Jeszcze tego samego dnia parze udało się odebrać odpowiednie dokumenty. Ich podekscytowanie było na tyle duże, że zakończyli pakowanie już tego samego dnia. Resztę wieczoru spędzili natomiast na snuciu planów na przyszłość. Po raz kolejny zaczęli zachowywać się jak obrzydliwie słodka para. Co za szczęście, że w tym momencie nikt ich nie widział.

Następnego dnia już z samego rana zostali obudzeni przez ojca zielonowłosego, który chciał mieć to już jak najszybciej za sobą. Dobrze wiedział, jak zachowuje się jego syn, gdy się czym cieszy i nie chciał za długo tego słuchać, to wykraczało poza granice jego cierpliwości. Natomiast chłopak, słysząc dźwięk klaksonu, szybko wepchnął w swoje usta resztę kanapki i pośpiesznie ruszył do drzwi, by potem zaprosić tatę do mieszkania. Nie mógł mu przecież pozwolić siedzieć przez ten czas w samochodzie. Poza tym wciąż trzeba było przetransportować kartony i walizki do auta.

– Długo będziemy tam jechać? – Nickodem tylko pokręcił głową rozbawiony i położył dłoń na ramieniu partnera.

– Spokojnie narwańcu. Na pewno nie będziesz się nudził w czasie podróży, gwarantuję ci to – Marcel tylko przytaknął i sięgnął po szklankę wody, by chociaż trochę ochłonąć. Na jego szczęście po kilku minutach całą trójka zabrała się za przenoszenie rzeczy do samochodu. Minęło im to w całkiem przyjemnej atmosferze oraz nie zajęło dużo czasu. Po tym wszystkim mogli wpakować się do auta i ruszyć w stronę ich nowego domu.

Tymczasem Felicia wracała z zakupów. Stwierdziła, że to już pora, by zakupić parę ubranek dla jej jeszcze nieistniejącego dziecka. Przy okazji zaopatrzyła się w nowy komplet bielizny. Chciała być gotowa na spotkanie z Nickodemem. Mężczyzna umówił się z nią dla świętego spokoju, męczyły go już nachalne telefony od omegi. Dziewczyna poprawiła swoją sukienkę, a następnie sięgnęła po komórkę, by sprawdzić godzinę. |Szybko w głowie przeliczyła, że zdąży jeszcze wstąpić do blondyna, by przypomnieć mu o ich wieczornym wypełnieniu umowy. Tak więc ruszyła w stronę jego mieszkania powolnym krokiem. Pozwoliła sobie na pogrążenie się w swoich myślach. Zaczęła planować przyszłość.

Dobrze wiedziała, że wewnętrzny wilk Nickodema nie pozwoli porzucić swojego szczenięcia, więc dostanie alfę na własność. Stworzą idealną rodzinę, może nie będzie ona oparta na miłości, ale chociaż wszystko zostanie oparte o zasady, które funkcjonują już od wieków. Alfie przypisana jest omega, nie beta. Felicia wciąż nie potrafiła zrozumieć co jej przeznaczony widzi w tym zielonowłosym chłopaku. Wiele razy szukała na to odpowiedzi, ale za każdym razem nie znajdowała logicznego wyjaśnienia.

Felicia odrzuciła resztę myśli, gdy zobaczyła znajomy blok. Przybrała na twarz łagodny uśmiech i przyśpieszyła swoje ruchy. Chciała jak najszybciej zobaczyć Nickodema. W międzyczasie poprawiła jeszcze swoje włosy, by te nie wchodziły jej na twarz, zasłaniając ją przy okazji. Szybko znalazła się pod odpowiednimi drzwiami i zapukała. Lekko zmarszczyła brwi, gdy odpowiedziała jej głucha cisza. Ponownie uderzyła w malowane drewno. ale tym razem zrobiła to mocniej. Czyżby Nickodem udawał, że nie ma go w mieszkaniu?

– Panienka się spóźniła. Chłopcy wyjechali jakąś godzinę temu. Wyglądało jakby już nie zamierzali wracać. Wie pani, zebrali wszystkie walizki i odjechali – przed kolejnym dobijaniem się Felici przerwała sąsiadka. Młoda omega w tym momencie dziękowała losowi, że na świecie wciąż funkcjonują lokalne monitoringi.

– Nie wie pani, gdzie mogli pojechać? – zapytała, spoglądając na starszą kobietę, która lekko wzruszyła ramionami.

– Niestety nie chwalili się, a ja nic nie słyszałam – powiedziała i poprawiła swój srebrny zegarek, sprawdzając przy okazji godzinę – niestety muszę już panią pożegnać. Mąż na mnie czeka – dodała i ruszyła w stronę swojego mieszkania, zostawiając przy tym Felicię samą.

Dziewczyna podziękowała kobiecie i sama skierowała się do swojego domu. Po drodze sięgnęła po telefon i wybrała numer do Nickodema. Czuła się oszukana. Oczywiście nie widziała w całej tej sytuacji swojej winy. Przecież ona chciała tylko, by wszystko działo się zgodnie z zasadami natury, nie miłości. Świat powinien jej być wdzięczny, że stara się ona żyć według reguł.

– Jestem zajęty, możesz zadzwonić później? – blondyn nawet nie myślał o tym, by przywitać się przyjaźnie.

– Byłam u ciebie, dobrze wiem, że wyjechałeś. Myślisz, że tak łatwo możesz ode mnie uciec? – Felicia również nie bawiła się w zbędne uprzejmości.

– Daj mi spokój, nie pozwolę tobie na dalsze niszczenie mi życia. Wyjeżdżam tam, gdzie twoje groźby nie mają pokrycia w prawie. Daj mi już spokój i nie dzwoń do mnie. Pora ułożyć sobie życie na nowo – Nickodem rozłączył się, stwierdzając, że nie ma ochoty psuć sobie dalej humoru.

Felicia westchnęła cicho i schowała telefon do kieszeni i z grymasem na twarzy przyjęła do zrozumienia, że tym razem odniosła porażkę. Pozostało jej teraz poszukać samotnej alfy, która będzie chętna się z nią związać. Jednak mimo to niezadowolona ruszyła do domu. Liczyła na to, że jednak uda jej się osiągnąć swój cel. Najwyraźniej nie zawsze los chciał działać po jej myśli.

– To ona dzwoniła? – Marcel położył dłoń na kolanie ukochanego, widząc jego zdenerwowanie. Rozmowa może była krótka, jednak spowodowała wiele emocji.

– Niestety, ale odprawiłem ją z kwitkiem, nie będzie nas już prześladować, nie martw się o to słońce – złapał go za rękę i uśmiechnął się ciepło. Blondyn wciąż czuł się troszkę skrępowany przy ojcu Marcela, który zadeklarował się, że ich zawiezie i przy okazji pomoże przy przenoszeniu rzeczy do ich nowego mieszkania.

– Ważne, że mamy już od niej spokój i możemy żyć tak jak chcemy – zielonowłosy był podekscytowany wizją nadchodzącej przyszłości, wierząc, że będzie ona w wyjątkowo pozytywnych barwach. 

Fałszywa Omega ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz