A macie, kolejny rozdział dla was!
Miłego dnia!
Pozostawcie po sobie komentarz, będzie nam miło!
Louis zgodnie ze swoją obietnicą i nowym terminem, który ustalili wspólnie we czwórkę, pojawił się na rodzinnym obiedzie, gdzie Delia miała przyprowadzić alfę, przez którego stworzył się cały bałagan. Niall krzątał się po kuchni, chcąc podać coś dobrego, a Nina dotrzymywała towarzystwa ojcu.
- Nie bądź wybredna wilczku - Louis zaśmiał się w głos na oburzoną minę córki, kiedy zabrał z jej kubka kilka paluszków - Podziel się ze starym ojcem.
- Podjadam na wypadek jakby mama znowu postawiła na zdrową żywność - szepnęła, z bólem serca dając ojcu zjeść paluszki - Nie przeszło jej do końca.
- Nie może być tak źle kochanie - uniósł kącik ust, kradnąc jeszcze trochę przekąski z kubka młodej alfy - Niall? Jeszcze nie przyjechali?
- Nie. Brama jest otwarta, a ja mam oko tu na podjazd - blondyn był uważny, w końcu chodziło o jego małą córeczkę - Mieli być już dziesięć minut temu, nie wiem czy wyjmować zapiekankę z piekarnika czy jeszcze czekać.
- Jesteśmy uratowani, zapiekanka. Co jak co, to ją twoja mama robi wyśmienitą - nachylił się zadowolony do ucha Niny - Mam nadzieję, że nie będą nam dłużej kazać czekać - powiedział już głośniej, aby blondyn usłyszał.
- Chyba mamy czerwony alarm. Deli właśnie weszła sama na podjazd, na piechotę i jest zdecydowanie zapłakana - powiedział nagle Niall - Jeśli ten dupek, zrobił jej krzywdę...
- Co? - Nina poderwała się i jako pierwsza pobiegła na korytarz, otwierając drzwi i od razu bez słowa zagarniając swoją delikatną siostrę w uścisk - Del... - jęknęła - Co on ci zrobił siostrzyczko?
Dziewczyna łapała powietrze szlochając w ramię siostry, nie była w stanie niczego powiedzieć, przez emocje, które ją ogarniały. Jej makijaż spływał po policzkach, tworząc ciemne smugi.
- Delia... - omega usłyszała i zaraz poczuła dodatkowe dwie pary ramion, obejmujące ją.
W tym momencie, naprawdę tego potrzebowała. Zapachy najbliższych mieszające się przy niej, dawały poczucie bezpieczeństwa.
- Nienawidzę go... - wydusiła z siebie - Jest pieprzonym tchórzem.
- Zrobię kakao - powiedział Niall, odsuwając się niechętnie - Zamknijcie drzwi, bo wchodzi zimne powietrze i przejdźcie do salonu, tam porozmawiamy, no już, nie chcę aby moje szczeniaki były chore. Hop, hop.
Nina nie odstępowała siostry na krok, nie miała zamiaru mówić „a nie mówiłam". Chciała wspierać Delię jak tylko mogła.
- Mamy odnaleźć tego alfę i pokazać, że z Tomlinsonami się nie zadziera? - Louis zapytał całkowicie poważnie, czując jak jego alfa się wyrywa.
- Nie chcę mieć z nim nic wspólnego - pociągnęła nosem - Żadnego chłopaka w moim życiu do końca studiów.
Louis nie chciał powiedzieć tego na głos, ale spodobały mu się te zapewnienia ze strony córki.
- Co on zrobił Delia? - Nina chciała wiedzieć, jej wewnętrzna alfa wyrywała do obrony swojego rodzeństwa.
- Myślał, że robiłam sobie żarty z tego rodzinnego obiadu - cały czas targały nią emocje - A kiedy powiedziałam mu, że to nie są żarty, wyśmiał mnie, twierdząc że między nami nie ma nic poważnego. Myślał że spotkamy się kilka razy, prześpię się z nim i tyle.
CZYTASZ
Heartbeat
FanfictionLouis doskonale wiedział czym jest nieudane małżeństwo, z czasem kiedy córki dorosły, postanowił wziąć się w garść i zawalczyć o siebie. Tylko czy to będzie warte? Czy szybsze bicie serca będzie złudne? Zapewne się przekona w przyszłości i to niedal...