A trzeba was porozpieszczać w tym dziwnym czasie.
Mało do końca x
Sprawa w firmie Louisa zakończyła się głośnym wypowiedzeniem dla kobiety, która tak mocno go oszukała. Mieli za dużo dowodów, więc ta nawet nie miała czym się bronić. Harry dostał laptop i firmy Tomlinsona i na spokojnie sprawdzał wszelkie sprawy księgowe od początku roku. Robił to między codziennymi obowiązkami w domu, a zajmowaniem się szczeniakami. Nie miał czasu na nudę, co go niezmiernie cieszyło w tej sytuacji.
Na szczęście z pomocą Harry'ego, Louisowi udało się ogarnąć sytuację w firmie i miał więcej dokumentów, które miały być dowodami w sądzie. Finalnie okazało się, że został na ogromną sumę okradziony, która, gdyby ją miał, starczyłaby na sfinansowanie nowego projektu.
Niestety musiał to odłożyć w czasie, aż nie uzbierają nowych środków lub nie otrzymają odszkodowania ze sprawy sądowej.
- Wstawaj Lou - Harry rzucił w narzeczonego ciuchy, samemu będąc już ubranym - Zabieram cię gdzieś.
- Coś ty wymyślił? - jęknął, otwierając oczy i przecierając twarz, starał się oprzytomnieć.
- Zabieram cię na randkę, trzeba odpocząć od tego stresującego czasu - ułożył dłonie na biodrach - No dalej, nie po to odciągałem chłopcom mleko, sprawiając sobie dyskomfort, abyś spał.
- Mała drzemka - mruknął i zaczął się przebierać, zaintrygowany tym co wymyślił jego narzeczony.
Brunet mruknął zadowolony na jego reakcję i podszedł do łóżeczka, aby wyjąć z niego szczeniaki. Za chwilę alfa był już całkowicie gotowy, a przynajmniej tak mu się wydawało.
- Zorganizowałeś opiekę nad chłopcami? - dopytał.
- Musimy ich zawieść do moich rodziców - skinął, napawając się zapachami szczeniaków w swoich ramionach - Zdradzę tylko, że jedziemy do Manchesteru.
- Czyli szykuje się coś większego - był pod wrażeniem - W takim razie w porządku, zbierajmy się - Wezmę od ciebie Cartera - wyciągnął dłonie po synka.
Brunet chętnie mu go podał i zaraz mogli zejść na dół. Tam wsadzili chłopców do nosidełek, a Harry jeszcze złapał za torbę.
- Jeszcze jedna rzecz, możemy tam zostać na noc, jeśli wytrzymamy -powiedział, kiedy Louis odblokował samochód.
- Więc randka obejmuje opcjonalnie nockę, robi się ciekawie - uniósł kącik ust, podobało mu się to co słyszał.
Zaraz mogli bezpiecznie jechać do rodziców omegi, gdzie Harry oddał rodzicom torbę oraz narzeczeństwo pożegnało się z synkami, pozostawiając na nich wiele zapachu.
- To kierunek Manchester? - dopytał Louis, odpalając silnik auta, po tym jak wisiedli do pojazdu - Strasznie dziwne uczucie zostawiać szczeniaki, nawet u rodziców.
- Kierunek Manchester, ale... Najpierw jakieś niezdrowe śniadanko po drodze - potwierdził, poprawiając swój koczek - To prawda, ale musimy przywyknąć, oni z resztą też.
- Niezdrowe? - zwilżył wargi - Coraz bardziej mi się podoba ten dzień, a to dopiero początek.
Harry zaśmiał się w głos, obiecując sobie że przy posiłku powie Louisowi, jaki jest konkretny cel ich podróży. Skierowali się do wyjazdu z Doncaster, zatrzymując się po drodze w miejscu, które wyglądało na takie, gdzie zjedzą porządne śniadanie i nie pomylili się. Restauracja miała w ofercie zarówno słone jak i słodkie śniadania, co było prawdziwym rajem.
CZYTASZ
Heartbeat
FanficLouis doskonale wiedział czym jest nieudane małżeństwo, z czasem kiedy córki dorosły, postanowił wziąć się w garść i zawalczyć o siebie. Tylko czy to będzie warte? Czy szybsze bicie serca będzie złudne? Zapewne się przekona w przyszłości i to niedal...