Witajcie w naszym nowym ff!
Nie zdziwicie się, jeśli akcja będzie pędzić. Początkowo miał to być one shot, ale napisałyśmy ponad 50 tyś słów...
Miłego czytania, pozostawcie coś po sobie!
Miłego wieczoru x
- Delia, to decyzja moja i twojej mamy. Nie kochamy się, rozwód w toku. Znalazłem dla siebie dom i się wyprowadzam - Louis złapał za kolejną walizkę, zaraz wpakowując ją do samochodu - Jesteś prawie dorosła razem z siostrą. Nie chcę do końca żyć bez miłości - zatrzasnął pełen bagażnik - Ale ty i Nina zawsze będziecie miały miejsce u mnie, nawet macie swoje pokoje tam.
- Nie dogadacie się? Mieliście już nie jedną kłótnię i wychodziliście z tego... Może teraz też tak będzie... - dziewczyna obserwowała każdy ruch swojego ojca.
- No właśnie, ostatnia szansa - wtrąciła się Nina, stojąc ramię w ramię z siostrą.
- Nie bez miłości z obu stron, uszanujecie naszą decyzję. Rozstajemy się pokojowo - ucałował jedną, potem drugą w czoło - Może obaj czekamy na nową miłość, mam taką nadzieję. Nie jesteśmy jeszcze tak starzy.
- Bez miłości? Byliście razem jakieś osiemnaście lat, co najmniej! - Dalia nie mogła uwierzyć w to co słyszy, zdecydowanie gorzej znosiła tę sytuację.
- Kochanie, musieliśmy wziąć ślub ze względu na was. Nie chcieliśmy, abyście dorastały w rozwalonej rodzinie. Teraz jesteście prawie dorosłe - bawił się kluczykami od swojego pojazdu.
- Świetnie - prychnęła i odwróciła się na pięcie, odchodząc od nich, prawdopodobnie w kierunku swojego pokoju.
- To nie jest łatwe tato... Staram się to zrozumieć, z Del też zejdą emocje. Potrzebujemy czasu. Tak sądzę - Nina starała się opanować sytuację.
- Rozumiem, ale wy też musicie mnie zrozumieć. Przez lata żyłem w nieszczęśliwym związku, chciałbym choć trochę zaznać miłości - dotknął lekko policzek nastolatki - Ale nigdy nie żałowałem was. Jesteście moimi córeczkami.
- Kochamy cię tato, na pewno chętnie odwiedzimy cię, jak się zadomowisz - uniosła kącik ust.
- Też was kocham - westchnął ciężko, spoglądając na dom, w którym zniknęła druga z bliźniaczek.
Zaraz wsiadł do samochodu i odjechał, czując ogromną ulgę na swoich barkach.
🍃🍃🍃🍃
Dom Louisa był przytulny, jednak przestronny ze względu na miejsce dla jego córek oraz dla przyszłości. Wokół posesji stało ogrodzenie, co dawało mu pełen komfort i bezpieczeństwo. Zdążył już rozpakować się i zadomowić, nie miał wielu rzeczy, ale zdecydowanie nie było już pusto.
Z jego palca zniknęła obrączka, a on czuł, że jest na nowym etapie swojego życia. Miał własną firmę, w której nie musiał siedzieć całe dnie. Stać było go na kupno kolejnego domu, a jego konto nie ucierpiało za nadto. Musiał pamiętać o umownych alimentach, które szły na opłaty, na mieszkanie oraz same dziewczyny.
Kiedy doszło finalnie do rozwodu za porozumieniem stron, zaczął w pewien sposób szukać omegi dla siebie. Samotność zaczynała go drażnić.
Chodził do kawiarni na kawę, rozglądając się i szukając kogoś, z kim złapałby chemię, która podziała na jego alfę.
Mieszał właśnie zawartość filiżanki, kiedy dobiegł do niego bardzo przyjemny, delikatny ale jednak intensywny zapach. Uniósł wzrok i napotkał piękną, dość młodą omegę z loczkami do ramion, w stroju do biegania, który ukazywał jej krągłości.
CZYTASZ
Heartbeat
FanficLouis doskonale wiedział czym jest nieudane małżeństwo, z czasem kiedy córki dorosły, postanowił wziąć się w garść i zawalczyć o siebie. Tylko czy to będzie warte? Czy szybsze bicie serca będzie złudne? Zapewne się przekona w przyszłości i to niedal...