A macie następny rozdział, dlaczego nie.
Miłego dnia x
- Przyjechali - zawołał Harry, widząc przez okno w kuchni samochód rodziców.
- Pójdę im otworzyć - Louis od razu chciał pokazać się z dobrej strony i doskoczył do drzwi, zanim ci zdążyli poprawnie do nich dojść - Dzień dobry, miło państwa poznać.
- Ty musisz być Louis - brunetka uśmiechnęła się szeroko i prędko objęła go, w dość silny uścisk - Miło cię poznać kochanie - odsunęła się i wskazała na wyraźnie starszego mężczyznę - To jest mój mąż Des, a do mnie mów Anne.
- Tak, zapraszam do środka. Harry jest w kuchni. Mamy małą niespodziankę, tak sądzę - uśmiechnął się, już wiedział dlaczego mieli takie podejście, jednak nie ukrywał zaskoczenia.
- Niespodziankę? Mogliśmy się tego spodziewać po naszym szczeniaku - Des uścisnął mocno dłoń Louisa i pomógł rozebrać się małżonce z wierzchnich rzeczy.
- Oj nie wiem czy tego się spodziewacie - mruknął pod nosem, tak że go nie słyszeli, ponieważ już ruszyli w stronę kuchni.
- Mamo, tato! - brunet wyszczerzył się, wstając ze swojego miejsca - Poznaliście już mojego Lou?
- Tak, bardzo miło nas przywitał i ostrzegł, że macie niespodziankę dla nas. Tęskniliśmy - wyciągnęła ręce do swojego szczeniaka.
Brunet przytulił się do kobiety, wiedząc że teraz ta na sto procent wyczuła jego brzuch. W końcu ten nie był malutki.
- O mój Boże, czy ja dobrze czuję? - odsunęła się nagle - Des! Będziemy dziadkami! Zobacz - jej dłoń powędrowała do wypukłości.
Mężczyzna podszedł do małżonki i rozszerzył śmiesznie oczy, widząc stan swojego syna.
- Właściwe, to bliźniaki. Dwaj chłopcy - Louis musiał dopowiedzieć, całkiem dumny ze swojej roboty.
- Dwójka wnuków od razu - niemal pisnęła Anne - To przez geny Louisa, tak? Bo on ma już bliźnięta? U nas w rodzinie tego kompletnie nie było.
- Tak, mam córki bliźniaczki, a do tego w rodzeństwie mam dwie pary bliźniąt - Louis przybliżył się do partnera i go objął od tyłu - Dlatego was właśnie potrzebujemy, bo ja wyjeżdżam przez pracę na trzy dni.
- Oczywiście, chętnie spędzimy czas z naszym szczeniakiem - uśmiechnął się Desmond - Chwali ci się, że nie chciałeś go zostawić samego.
- Po tym jak wylądowałem w szpitalu stał się nie do zniesienia czasem - Harry zaśmiał się, całując policzek Tomlinsona - Och, jesteśmy w trakcie czwartego miesiąca.
- To daleko! Powinniśmy się wkurzyć, że dowiadujemy się dopiero teraz - pokręciła głową Anne - I jeszcze powiedzcie mi o jaki szpital chodzi...
Chwile zajęło zanim Louis wyjaśnił po krótce wszystko, dzięki czemu rodzice Harry'ego uspokoili się. Właściwie bardzo miło spędzili razem czas, poznając się i dopiero na późny wieczór rozstając do swoich sypialni.
- Mówiłem, że cię pokochają - przypomniał Harry, otulając swoje ciało kołdrą.
- Nie miałem pojęcia, że twój tata jest starszy od twojej mamy. Widać to, duża jest ta różnica? - dopytał się.
- Szesnaście, siedemnaście kalendarzowo - zdradził małą tajemnicę - Tata był wykładowcą mamy, więc wiesz... Mieli mnie już na jej drugim roku.
- To więcej niż między nami - był pod wrażeniem - Też szybko doczekali się szczeniaka w takim razie.
- To prawda, ale było jak z nami. Po prostu dla siebie przepadli, a tata był wolny... - pomasował napiętą skórę - Wiesz, u normalnych ludzi strasznie widać takie różnice, ale u wilków? Kiedyś to było normalne u nas.
CZYTASZ
Heartbeat
FanficLouis doskonale wiedział czym jest nieudane małżeństwo, z czasem kiedy córki dorosły, postanowił wziąć się w garść i zawalczyć o siebie. Tylko czy to będzie warte? Czy szybsze bicie serca będzie złudne? Zapewne się przekona w przyszłości i to niedal...