Kolejny rozdział dla was, z tym zostało osiem do końca opowiadania.
Trzymajcie się ciepło x
„Pozdrawiam negatywne testy, które robiłem u ciebie..."
Zayn wysłał do Stylesa zdjęcie w lustrze z podpisem, gdzie stoi bokiem, a jego brzuszek jest wyraźnie zaokrąglony. Brunet uchylił mocno wargi i wybrał numer Malika, nie przejmując się tym, że dzieci spały grzecznie koło niego, a Malik oraz Payne nie wiedzieli jeszcze o niczym.
- Zaskoczony? - Zayn zamiast się przywitać, od razu zapytał przyjaciela, po odebraniu połączenia.
- Jak nie wiem - sapnął, próbując kontrolować swój głos przy dzieciach - Dwa negatywne. Rzadko się zdarza, aby aż dwa były popsute.
- Były zdecydowanie, to połowa czwartego miesiąca Harry, gdybym nie stracił przytomności i nie trafił do lekarza to bym nie wiem kiedy się dowiedział - zaśmiał się prosto do słuchawki.
Głośniejszy dźwięk sprawił, że Hunter jęknął obok niego i uwaga omegi przeszła natychmiastowo na szczeniaka.
- No już kochanie, nie ma co się denerwować, to tylko wujek - dotknął palcem delikatnie policzek chłopca.
- Urodziłeś!? - pisnął Malik, jednak momentalnie ściszył głos - Kiedy? Gratulacje, musimy się spotkać, a jeszcze dziś poproszę zdjęcia chłopaków...
- Lekko ponad tydzień temu -nakierował kamerę na jednego chłopca - Tu obudziłeś malutką omegę, Huntera - zaraz się ponownie przemieścił - A tu śpi niczego sobie Carter. Też omega.
- Są przeuroczy - zachwycał się - Dwie omegi, Louis będzie szalał za kilka lat pilnując ich. To jest wręcz pewne.
- Też tak myślę - zachichotał i ułożył telefon tak, aby Malik go widział - Zayn, jak ty tak długo nie złapałeś swojego stanu...
- Ufałem tym testom, nie miałem objawów. Liam miał ruję, wiec brak gorączki zrzuciłem na fakt, że mogłem ją mieć w czasie rui. Dopiero jak straciłem przytomność to zrobiłem badania krwi. Przytyłem raptem dwa kilo wcześniej, więc nie było tego po mnie widać, teraz dopiero się pokazuję - wzruszył ramionami.
- Czyli chyba też macie omegę, sądząc po objawach, gratulacje. Jak Liam to przyjął? - jego uwaga była podzielona to na szczeniaki, to na przyjaciela.
- Chyba lepiej niż ja na początku, on jest zachwycony. Wariuje na samą myśl o ciąży i szczeniaku. Ale ja też się cieszę - uśmiechnął się szczerze.
- I tyle ważne - spojrzał w górę, słysząc trzask drzwi. Louis pojawił się w pomieszczeniu - Kochanie z Zee rozmawiam - poinformował szatyna.
- Och, okej. Hej Zayn - rzucił tylko szatyn - Hazz, chcesz herbaty lub coś innego do picia?
- Jest może sok wieloowocowy? Albo jabłkowy? - z nadzieją pokierował swoje oczy na te Louisa.
- Hej Louis! Gratulacje szczeniaków - Malik zawołał.
- Powinien być, robiłem zakupy - skinął - Dzięki Zee, już was zostawiam. Pozdrów Liama ode mnie.
- Oczywiście - potwierdził i zaraz chętnie wrócił do rozmowy z Harrym.
🍃🍃🍃🍃🍃
Brunet złapał jednego szczeniaka, a później drugiego, zaraz z wielkimi emocjami wychodząc z gniazda. Minęły dwa tygodnie i Harry nie chciał dłużej spać w gościnnej sypialni, w gnieździe.
Powoli wyszedł z pokoju i zszedł na dół domu. Czuł jak się przełamuje w dobrą stronę. Louis krzątał się po kuchni, rozpakowując większe zakupy, na które musiał się wybrać, widząc co się dzieje w ich szafkach. Uzupełnił zapasy na kolejne co najmniej dwa tygodnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/283055617-288-k42025.jpg)
CZYTASZ
Heartbeat
FanfictionLouis doskonale wiedział czym jest nieudane małżeństwo, z czasem kiedy córki dorosły, postanowił wziąć się w garść i zawalczyć o siebie. Tylko czy to będzie warte? Czy szybsze bicie serca będzie złudne? Zapewne się przekona w przyszłości i to niedal...