Rozdział 5 - Ciąża.

247 6 44
                                    

Paweł

A więc tak, minęły dwa tygodnie i jedziemy z Mają do lekarza.

Szczerze to podoba mi się i nawet byłbym szczęśliwy gdybyśmy byli rodziną. Ale kto wie czy Maja tylko panikowała i nie jest w ciąży... Zaraz się to okaże...

O Boże muszę się skupić na jeździe bo zaraz w coś jeszcze przywalę... Za dużo tego rozmyślania...

Gdy przyjechaliśmy Mai zrobili wiele badań i czekaliśmy na wyniki.

Poszło to dość sprawnie i w zaledwie pół godziny dostaliśmy wynik.

- A więc pani Maju... - zaczął lekarz, ale mają go wyprzedziła.

- Jakie są wyniki? - zapytała szybko bez zbędnych ceregieli.

- Muszę pani pogratulować pani maju! Zostanie pani mamą! Jest pani w ciąży! - powiedział szybko i z uśmiechem lekarz.

Mai mina zrzedła w sekundę i szybko wybiegła z gabinetu.

Na chwilę zapadła niezręczna cisza.

Ani ja ani lekarz się nie odezwaliśmy.

W końcu zebrałem się na odwagę i zaśmiałem się nerwowo - chyba nie jest zadowolona...

- Taaa... Zauważyłem - powiedział po czym znów zapadła cisza.

- W takim razie możemy już przejść do płatności - powiedziałem z udawanym uśmiechem.

- Pięćset złotych się należy - powiedział lekarz a ja ledwo utrzymałem się na nogach.

- ILE!? - wykrzyknąłem.

- Dziś mamy taniej wizyty... - powiedział lekarz zmieszany i nerwowo się zaśmiał.

- Hehe... Jasne... - powiedziałem i przyłożyłem kartę do terminala i widziałem jak doktorek patrzy na mnie ze współczuciem.

No tak, prywatna klinika pięć gwiazdek...

Po zapłaceniu pośpiesznie udałem się do samochodu sprawdzić czy jest tam Maja.

Całe szczęście była.

- Maja, do ku*wy co się stało!? - spytałem spanikowany nie wiedząc skąd wzięła się jej reakcja.

- Nie słyszałeś!? Jestem w ciąży! Ja tego nie przeżyje! - wykrzykiwała jak oszalała.

- No nie przesadzaj... - spojrzałem się na nią jak na wariatkę.

Nie przesadzam! Ja nie dam sobie rady z małym bachorem! - krzyczała z pretensjami.

- Ej spokojnie, przecież ja też będę. Zobaczysz damy sobie radę, nie jesteś sama - powiedziałem do niej uspokajająco, a ona wtedy wybuchła.

- Serio Paweł? - zapytała ze śmiechem.

- Tak, pomogę wychować Ci dziecko i stworzymy rodzinę - powiedziałem łapiąc jej lewą rękę w moje dłonie. - Damy radę - szepnąłem.

- Myślałeś że to tak serio? - wypaliła nagle. - Że dziewczyna z ulicy się w tobie zakochała i, że bezinteresownie uratowała Cię przed samobójstwem? - zapytała śmiejąc mi się w twarz. - No Paweł! Ile ty masz lat! Byłam z tobą dla zabawy i dla sexu tylko i wyłącznie, chyba nie myślałeś, że to tak serio? - śmiała się jeszcze bardziej.

- Maja... Jesteś zmęczona, weź może pójdziesz spać - powiedziałem starając uspokoić moje zdenerwowanie które dobrze ukrywałem.

Gdy przyjechaliśmy do domu Maja wydawała się normalna i poprosiła mnie o kupienie jej jakiegoś jedzenia, więc bez tracenia czasu pojechałem pośpiesznie do sklepu.

Maja

Już się spakowałam się więc teraz tylko schować pod stół walizkę. Pociąg mam sprawdzony będzie za godzinę, jeszcze muszę tylko się stąd wydostać i po sprawie. Paweł niedługo ma jechać do Dawida więc nie będzie mi ciężko.

Paweł

Zadzwoniłem do drzwi ale Maja mi nie otworzyła. Wyjąłem klucz, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Od razu poszukałem Mai ale słodko spała w swoim pokoju. Po cichu przymknąłem jej drzwi aby jej czasem nie obudzić i zostawiłem na stole dwie reklamówki pełne jedzenia wraz z karteczką której treść brzmiała: "SMACZNEGO!"

Po tym od razu pojechałem do Dawida.

Maja

Ja pierdziele, pojechał.

W końcu!

Czyli bierzemy walizkę, jedzenie i idziemy na pociąg!

Gdy byłam na dworcu zostało mi równo trzydzieści minut do odjazdu pociągu.

Wolałam być szybciej niż później poza tym nie wiem na ile pojechał tam Paweł.

Paweł

Gdy byłem już prawie u Dawida przypomniał mi się dziwny widok.

Czy widziałem w domu coś typu walizkę pod stołem?

Moje rozmyślenia doprowadziły mnie do mętliku w głowie.

Przypomniało mi się też jak mają w aucie sprawdzała rozkład jazdy pociągów co wydawało mi się dziwne ale już teraz w takim razie wszystko się wyjaśniło!

Szybko napisałem do Dawida, że się spóźnię i zmieniłem kierunek jazdy jadąc niebezpieczne szybko.

Dotarłem na dworzec po dwudziestu pięciu minutach.

Zastanawiałem się na którą miała pociąg. Mam nadzieje, że jeszcze nie odjechała.

- Majcia, czemu uciekasz ode mnie? Coś Ci zrobiłem? - szepnąłem do siebie biegnąc do wejścia stacji kolejowej.

Zadzwoniłem do niej aby ją zlokalizować. Na szczęście odebrała.

- Czemu uciekasz - zapytałem i poczułem jak pojedyncza łza spływa mi po policzku.

- Bo mi się znudziłeś, odjeżdżam tam gdzie mnie nie znajdziesz - powiedziała z podłym śmiechem. - Dzięki za fajną zabawę z tobą, a teraz muszę wejść do pociągu bo zaraz odjeżdża, żegnam i do nie zobaczenia już nigdy! - krzyknęła i rozłączyła się.

Muszę ją zatrzymać! Nie poradzę sobie bez niej!
_____
Ta część była ciekawa?
A wiecie co...
NASTĘPNA CZĘŚĆ BĘDZIE JESZCZE CIEKAWSZA!

Czekajcie moi kochani czytelnicy 💕

See Me |WxP| #1 "We" (Old Version) [ZMIANY I KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz