Rozdział 25 - Nigdzie nie idziesz, zrozumiałeś!?

218 6 70
                                    

Już od godzinę siedzę pod tą jebaną salą sądową. Rozprawa dłuży się jakbym siedział tu pół życia. Czy Wojtek będzie wolny od tej suki? Nie wiem.


Słyszałem krzyki, pretensje a teraz też się drą, Kaśka najbardziej. Dobrze, że zabrałem ze sobą słuchawki.

Odpaliłem moją playlistę i podgłośniłem na maksa. Nagle kątem oka zauważyłem, że drzwi się otwierają i wychodzi wkurwiony Wojtek.

— Oho, opowiadaj co się stało i najważniejsze, czy to już koniec? — zapytałem z nadzieją no tak, ale nadzieja matką głupich.

— Nie, kurwa wszystko się zjebało! — wykrzyczał wściekły.

— Ej, ej, nie mogło być aż tak źle — powiedziałem próbując go uspokoić.

- Mogło! Do kurwy ona jest w ciąży i jeszcze pierdoli, że ze mną! Przyniosła wyniki testu na ojcostwo i jest tam potwierdzenie, że to ja nim jestem, zajebiście! - Wykrzyczał po czym ruszył do wyjścia.

Nie wiedziałem co powiedzieć, powietrze ugrzęzło mi w gardle nie pozwalając wydobyć żadnego słowa. - Ale jak, co ty mówisz? - Zapytałem niedowierzając.

- Normalnie, po prostu normalnie. - Powiedział z rezygnacją w głosie.

- To nie możesz być ty, zabezpieczaliście się. - Powiedziałem drżącym głosem.

- Dlatego właśnie jedziemy to sprawdzić. - Odpowiedział mi szybko po czym skierował się do samochodu.

Spojrzałem na niego pytająco.

Jak sprawdzić? A no tak, test na ojcostwo.

- Sądzisz, że na przykład przekupiła lekarza czy coś? - Zapytałem niepewnie, a on westchnął.

- Nie wiem Paweł, nie wiem, ale wiem, że może zrobić wszystko aby dostać kasę i współczucie w mediach, że ojczulek jej bachora jest gejem i ma ją gdzieś. - Powiedział z widoczną chęcią zamordowania jej. Nie będę go zatrzymywał! Jeszcze potrzymam mu kawę

-----

Na całe szczęście okazało się, że ta suka przekupiła lekarza. Znaczy się oczywiście, zależy na kogo szczęście, bo dla niej to raczej porażka życiowa i do tego będzie szukać tatusia swojego bachora po całym mieście no chyba, że spierdolił przed jebniętą mamuśką jego bachora to wyciągnie od niego alimenty. Cała Kaśka.

Wojtek cały czas nie daje za wygraną i ciągle pyta się kiedy wyjebie tą debilkę z mieszkania. Spokojnie, mam na to plan zrobię to... Niedługo. Dobra przyznaje się! Nie mam planu i w chuj mi się nie chce. Wiem, że to kiedyś nastąpi, ponieważ nie chce za nią płacić rachunków albo zastać rozpierdolonego domu w stanie "Maja się wkurwiła i robi trzecią wojnę światową niszcząc Pawłowi mieszkanie, bo go znienawidziła".

Dojeżdżaliśmy do domu i niby Wojtek się cieszył a jednak było widać, że jest zły i najprawdopodobniej zostanie tak w najbliższym czasie, ponieważ jak przepowiada nam prognoza pogody. Szykuje się mocny rozpierdol i miazga w postaci rozjebania czegoś doszczętnie oraz nienaprawialnie.

- Wojtek dobra mów co się stało, bo boje się o stan Twojego mieszkania kiedy postanowisz się na czymś wyładować i najlepiej, żeby nie był to Twój nowiusieńki telewizor. Nie pomijając komputera, który także chciałby pożyć jeszcze trochę i popatrzeć na świat. - Powiedziałem z sarkazmem, bo wolałam żeby jednak trochę rozluźnić atmosferę, niż żeby serio na przykład telewizor ucierpiał. - Ja pierdole nie ważne. - Westchnął i wiedziałem, że nie powie do póki nie użyje na niego szantażu. Oj tak! Nie chcesz powiedzieć? Spoko, już ją coś wymyślę i mam już nawet genialny plan warty spełnienia. - Dobra, ja spadam. - Powiedziałem z obojętnością i już wiedziałem, że plan wypali. Skoro te trzy słowa zadziałały jak płachta na byka to już sobie układam wizję w głowie co odjebie się w późniejszym czasie. - Co? Gdzie niby chcesz iść? - Powiedział i był tak spięty, że teraz w sumie żałuję, że nie przemyślałem przed tym kupienia szkła kuloodpornego żeby zabezpieczyć telewizor i inne rzeczy. Chociaż kto wie czy to by zadziałało. - Do klubu, wypić parę drineczków oraz wytańczyć się jak nigdy wcześniej. - Powiedziałem z taką ekscytacją w głosie, że sam zacząłem myśleć czy serio ja tam właśnie nie idę. - Chyba sobie żartujesz, nigdzie nie idziesz! - Krzyknął wkurzony, a ja żeby zrobić ciekawszy spektakl, chociaż sąsiadom może się ten cyrk nie spodobać, ale mam to gdzieś więc żeby było fajniej zacząłem ubierać się w jakieś zajebiste ciuchy. W moim słowniku albo w słowniku mojej szafy, bo za dużo ciuchów nie mam zwłaszcza nie chodzę na imprezy już aż tak często to ubrałem się w jakąś czarną koszulę i również czarne materiałowe spodnie z paskiem i do tego jakiś stary złoty zegarek i przysięgam, że go za żadne skarby świata nie pamiętam. Już miałem wychodzić kiedy zjawił się drugi aktor tego teatrzyku. O tu chodziło! Zaczynamy zabawę! - Nigdzie nie idziesz, zrozumiałeś?! - Powiedział już coraz bardziej nabuzowany. No to będzie ciekawie, albo mówiąc poważnie, będzie rozpierdol. Nawet jak tam pójdę to polezie za mną i wyprawi kazanie, że on mówił abym nie szedł i jaki jest teraz wkurwiony. O Boże już mi się odechciało tej szopki. Chociaż... Dobra życie mam jedno i chcę je wykorzystać aż za bardzo! Do dzieła! - Nie jesteś moim tatusiem żeby mi stawiać warunki czy mogę iść czy nie. - Powiedziałem do niego takim tonem jak serio jakiś gówniarz. Jak obudzić diabła? O właśnie tak. - Paweł nie wkurwiaj mnie bardziej niż jestem! - Cedził przez zęby a ja udawałem obojętnego chuja bez jakichkolwiek uczuć czy w ogóle jakbym miał go w dupie. - Do zobaczenia rano. - Powiedziałem i skierowałem się do wyjścia. Ale poczułem ucisk na nadgarstku. - Ała! - Powiedziałem ze złością. Rozumiem, zapoczątkowałem ten teatrzyk, ale przez ten czas nie robiłem mu fizycznej krzywdy. Może u jego psychika albo bardziej ego trochę podupadło bo myślał że może wszystko i nikt mu nie podskoczy, ale przeżyje. Niech się nauczy, że ze mną nie tak łatwo. - Nigdzie nie idziesz! - Powiedział coraz bardziej zaciskając palce na moim nadgarstku. - To mnie puść na przykład chyba, że wolisz jak się wyrywam! - Powiedziałem, a on mnie puścił. Kierowałem się do salonu kiedy on mnie wyprzedził i już siedział na kanapie to ja już założyłem szybko buty i wziąłem wcześniej znaleziony zapasowy klucz po czym wdrążyłem dalsze działanie planu. - Narka! - Krzyknąłem i wybiegłem zamykając drzwi. Na szczęście zdążyłem je wcześniej otworzyć przed zaczęciem planu. Bez namysłu zabiegałem po schodach, bo zapewne zachęcę mu się mnie gonić. Pobiegłem na przystanek i rozejrzałem się i o mało nie zacząłem dostawać drgawek ze śmiechu. Wojtek w moich pomarańczowo zielonych butach, które widać z daleka przez te kiczowe odblaski. Kiedyś dostałem te buty od Maji w ramach żartu. Pomijając fakt, że Wojtek ma większy rozmiar ale Maja wzięła je z lumpeksu i na mnie też były za małe! Nie zauważył mnie, bo rozglądał się jak pojebany odwracając się we wszystkie kierunki świata i pobiegł za blok, najprawdopodobniej pomyślał, że tam pobiegłem. Zaśmiałem się cicho myśląc jak bardzo będę miał przejebane, ale trudno, zabawa była przednia więc teraz zamierzam udać się na melanż życia do jakiegoś małego i ustronnego klubu żeby pan "Nigdzie Nie Idziesz!" mnie nie znalazł i żeby było weselej napisałem do Wojtka wiadomość, po to się jeszcze powściekał. Oczywiście nie zapominając o zmianie nazwy.

Do Nigdzie Nie Idziesz!:
Spokojnie, będę się świetnie bawił kochany, a w sumie już się świetnie bawię! Tak wiem, na pewno chciałeś mi tego życzyć, też miłego wieczorku.

Od Nigdzie Nie Idziesz!:
Chyba oszalałeś! Wracaj kurwa ty jebany imprezowiczu! Jak Cię dorwę rano to się policzymy.

Do Nigdzie Nie Idziesz!:
Już nie mogę się doczekać tego melanżu! Do zobaczenia panie sztywniaku! Całuski! Mła! I jeszcze jedno, wyłączę telefon więc nie próbuj mnie namierzać! Mój autobus przyjechał! Spadam, pa!

Żeby aż tak się nie wkurzał, wysłałem mu jeszcze screena z jego nazwą, chociaż szczerze, wątpię żeby przez to jego humor się polepszył, ale jadę na melanż więc trzeba wyłączyć telefon i iść się dobrze bawić!

~ Jesteś odbiciem
W moich oczach
Chociaż są zielone nie niebieskie
- Daria Zawiałow: Wojny i Noce

_____
Hejka! Trochę opóźniłam wstawienie tego rozdziału ale po tym co dziś przyszło mi do głowy i możecie to powyżej podziwiać, myślę że było warto XD.
Zostawcie obserwację, gwiazdkę i komentarz, czy wam się podobało czy nie oraz oczywiście czy robić więcej tego typu śmiesznych akcji!
Ja się z wami żegnam i idę odpocząć czyli poczytać jakieś książki tu, na Wattpadzie bo dokańczałam ten rozdział z jakieś minimum czterdzieści minut.
Pa kochane misiaczki! 🖤
(Jakby co jest ponad 1 300 słów więc dość dużo jak na moje teraźniejsze chęci. 😁)

See Me |WxP| #1 "We" (Old Version) [ZMIANY I KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz