Rozdział 16 - Szczęście.

201 6 11
                                    

Wojtek

Myślałem że dostanę zawału, może nie chodziło o to jak wyglądał ale, że tu dotarł. Nie wiedziałem co powiedzieć i zamarłem.

Po chwili ciszy Dawid cały zmęczony i osłabiony wydyszał.- Ma-maaa-ma-mam je. - powiedział po czym upadł i stracił przytomność.

- Lekarza! - zawołałem.- Szybko! Stracił przytomność.- krzyczałem, byłem przerażony o obok stała Kasia i Maja, śmiały się i gdy miały uciec złapałem je za kajdanki którymi były do siebie przyczepione.

- Ała!- syknęła kasia.- Odjeb się od nas kurwa!- zaczęła wydzierać się Maja.- Zamknijcie się i nie uciekajcie to nie będzie boleć!- krzyknąłem i zobaczyłam jak do Dawida biegną dwie pielęgniarki i lekarz.

Bałem się co z nim będzie. W ogóle, jak on je tu przyprowadził? Zobaczyłem nagle, że jak zabierali Dawida, wypadł mu telefon. Nie byłem pewny czy dobrze robię chcąc go przeglądnąć. Wsunąłem go do przedniej kieszeni moich spodni i zacząłem prowadzić te dwie wariatki do wyjścia. Po wyjściu ze szpitala przyszło mi jedno do głowy. Zadzwonić na policję. Nie wiem czemu o tym pomyślałem bo wolałem załatwić to sam, ale w sumie może jak posiedzą trochę w celi to mózg im otrzeźwieje. Chociaż są chyba zbyt zjebane żeby być normalne.

-A teraz zadzwonię, więc nie wyrywajcie się bo i tak macie już ogromny problem.- powiedziałem do dziewczyn.

Przyznam, było to trochę po to żeby je wystraszyć.

-Ej, jak otworzy nam te kajdanki? - szepnęła szatynka do Kasi.

- Też się zastanawiam, przecież kluczyki ma Dawid. - odpowiedziała jej cicho blondynka.

- Spokojnie tam gdzie traficie problem się rozwiąże. - powiedziałem z ironicznym uśmiechem.

- Co? - zapytały jednocześnie.

- A to. - odpowiedziałem im chamsko i zadzwoniłem.

- Dzień dobry komenda powiatowa policji w Warszawie. - powiedział operator grubym głosem.

- Dzień dobry, proszę szybko przyjechać, właśnie zatrzymałem dwie kobiety które podały jednej a prawdopodobnie nawet dwóm osobom substancje psychoaktywne i przez to jedna osoba walczy o życie a stanu drugiej osoby niestety nie znam. - powiedziałem szybko praktycznie na jednym wdechu.

Przekazałem resztę informacji i odpowiedziałem na pytania, teraz czekam tylko aż zabiorą te dwie obrzydliwe samice. A bardziej jebanice.

Minął dzień od tego zdarzenia. Jak Paweł odzyska świadomość i będzie dalej wszystko pamiętał to przepytają go o to co mniej więcej się stało. Dawid, cóż, jest w jeszcze gorszym stanie niż Paweł i jego stan się pogarsza. Jest coraz gorzej, ale bardziej boje się o Pawła. Mam nadzieję, że z tego wyjdą. Opisując stan Dawida mogę powiedzieć tylko, że z tego co mi wiadomo to. Jest źle, walczy o życie i wstrzyknęły mu coś innego co wolniej działa ale gorzej. Nie jest fajnie i czekam na dalsze informacje co z nimi jest.

Teraz pierwszy raz od tych dwóch dni jadę do domu spać. Cały czas siedziałem obok sali Pawła albo czasem szedłem koło miejsca w którym był Dawid. Tak cholernie chciałem wtulić się w Pawła, to ciepło które od niego biło, ta miłość do mnie.

Moje rozmyślania przerwało pikanie dochodzące znowu z sali Pawła, ale jakieś inne. Nie wiedziałem co sygnalizuje i oczekiwałem najgorszego, tym razem lekarz podbiegł jeszcze szybciej i zostawił drzwi otwarte więc w pełni widziałem go się tam dzieje. Stanąłem jak wryty i obserwowałem co robi lekarz.

Nagle usłyszałem. - Ania szybko! Udało się!

Zacząłem śmiać się przez łzy szczęścia, nie byłem pewny czy chodzi o ustabilizowanie stanu zdrowia czy się przebudził. Nie obchodziło mnie to. Coś się polepszyło i cieszyłem się jak małe dziecko.

Lekarz wyszedł po chwili i odezwał się do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.- Udało się.- Powiedział z radością na co ja zacząłem znowu płakać z radości.

Starłem łzy wierzchem dłoni i bez słowa z uśmiechem niepewnie wkroczyłem do sali Pawła.

Po chwili usłyszałem jak z trudem i cicho mówi. - Wojtuś?

Tak on żyje, mówi do mnie i nie wiem jak opisać moją radość. W końcu mam poczucie, że jest. Jest przy mnie.

- Pawełku, kochany. - powiedziałem przez łzy.

- Wojtek ona, ona chciała... - zaczął ale ja mu przerwałem

- Nie, Paweł nic już nie mów. - uspokoiłem go.

Nie chciałem żeby mi to tłumaczył, bałem się co mogę usłyszeć i też nie chciałem żeby musiał znowu przez to przechodzić.

On nic mi nie odpowiedział tylko kiwnął głową na tak.

Po chwili podniósł się na łokciach i już chciał mnie pocałować gdy usłyszeliśmy kroki lekarza.

Paweł dla niepoznaki wtulił się w mój tors. Odwzajemniłem przytulasa a on powiedział do mnie. -Dziękuję.

- Nie masz za co. - Odpowiedziałem mu a lekarz wyszedł i przekazał mi, że musi przebadać Pawła.

W końcu wszystko się znowu układa. Mam nadzieję że Dawid też niedługo się wybudzi ale nie zapeszajmy. Czas pokaże co się stanie.

Nagle do sali przyszedł drugi lekarz i jeszcze nie zdążyłem wyjść, a usłyszałem.

- Panie doktorze. - powiedział młody chłopak do starszego lekarza.- No co się stało? - zapytał z obojętnością w głosie starszy lekarz. - Mogłyby pan na chwilę? Sprawa jest. - Powiedział młody blondyn.

Wyszli razem z sali Pawła a ja mogłem w spokoju posiedzieć z nim jeszcze chwilę.

Gdy nagle lekarz wrócił i oburzony wydzierał się na blondyna. - I po co mi to mówisz!? To nie moja sprawa!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział!
Mam nadzieję że się podoba jeśli tak zostawcie ⭐
Dzięki temu będę wiedzieć że podoba wam się i mam dla kogo to robić ❤️
Piszcie też komentarze ponieważ uwielbiam je czytać! 🔥
Pa kolejny rozdział, niedługo! ✨

See Me |WxP| #1 "We" (Old Version) [ZMIANY I KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz