Minęły już prawie wakacje. Pod czas nich świętowaliśmy urodziny Percy'ego, Ginny oraz moje. Cieszyliśmy się. Jednak... Bałam się o rodziców. Pod czas wakacji napisali do mnie tylko jeden list. Właśnie pomagałam mamie Rona oraz Ginny w przyszykowaniu śniadania. Wczoraj przyjechał Harry, a kilkanaście minut temu przyjechała do nas Hermiona. Dziewczyna poszła obudzić Pottera i Rona którzy nadal spali. Jednak po krótkiej chwili przyszli. Gdy jedliśmy śniadanie głowa rodziny Weasleyów odparła, że szykuje niespodziankę. Zaraz po śniadaniu oraz spakowani poszliśmy gdzieś żegnając się z panią domu. Kiedy się chłopaki wypytywali o drogę pan Arthur sam mówił, że nie ma pojęcia. Za pewne chciał ukryć to co szykuję. Jednak po chwili pojawił się pewien mężczyzna.
-Dzieciaki poznajcie Amosa Diggory'ego. Pracuje ze mną w ministerstwie.- Powiedział pan Arthur gdy po chwili z drzewa zeskoczył chłopak.- Ten skoczny chłopak to za pewne Cedrik.- Dodał po chwili. Po pewnym czasie doszliśmy do jakiegoś buta. Zapewne był to świstoklik. Złapałam za niego jak pozostali. Po chwili Wszyscy go spuściliśmy. Kiedy wszyscy powywracali się ja wylądowałam jak kot. Tylko nie zamieniłam się w wilka. Było zabawnie przyznam. Pobiegłam za wszystkimi.- Witajcie na Mistrzostwach Świata w Quidditchu.- Odparł pan Weasley. Wszędzie leciały osoby na miotłach i były rozstawione namioty. Cały czas grała irlandzka muzyka. Musieliśmy trzymać się razem. Jedna z osób centralnie nad nami przeleciała. Musieliśmy się schylić by nie spowodować wypadku. Pożegnaliśmy się z Cedrikiem i jego ojcem po czym doszliśmy do jednego z namiotów. Weszłam do niego. Było jak w domu. Pobiegłam i rzuciłam się na jedne z łóżek.
-Mogłabym tu zamieszkać.- Powiedziałam na co zaśmiałam się z dziewczynami. Wieczorem poszłam ze wszystkimi. Na nasze nieszczęście musieliśmy się natknąć na tego idiotę Malfoya i jego ojca. Kiedy weszłam ze wszystkimi na samą górę drużyna Irlandczyków przeleciała dosłownie nad nami. Fred i George zaczęli wymieniać ich imiona. Po chwili przeleciała drużyna Bułgarów. Oni dopiero zaczęli robić akrobacje na miotłach. Po krótkiej chwili zaczęły się zawody. Oczywiście wygrali Irlandczycy. Gdy wracaliśmy bliźniacy krzyczeli gratulacje dla swojej ulubionej drużyny. W namiocie wszyscy świętowaliśmy. Oczywiście Ron zachowywał się jakby zakochał się w kapitanie Bułgarów. W Wiktorze Krumie. Czytałam książkę. A raczej się starałam. Jednak jakiś krzyk aż sprawił ból mojej głowy. Nie był to okrzyk szczęścia. Raczej grozy. Pan Arthur aż poszedł to sprawdzić.
-Dzieciaki to nie Irlandczycy. Trzeba stąd uciekać jak najszybciej.- Powiedział mężczyzna. Wzięłam to co zdążyłam i wybiegłam z resztą z namiotu. Pan Weasley kazał nam biec do świstoklika i trzymać się razem. Wszędzie było jasno od palącego się ognia. Biegłam szybko. Bałam się jak nigdy. Nagle potknęłam się i o coś mocno uderzyłam. Od tknęłam się dopiero gdy było widać same zgliszcza. Wstałam powoli łapiąc się za głowę. Moje ciało zaczęło boleć tak samo kiedy w szkole był Śmierciożerca. Jednak po chwili przestało. Lecz poczułam jak do mnie ktoś podbiega i łapie. Odruchowo uderzyłam osobę odsuwając się.
-Hej spokojnie jesteśmy od pana Crouch'a.- Powiedział jeden z mężczyzn. Pomogli mi wstać i zaprowadzili mnie do grupy osób. Podbiegli do mnie bliźniacy. Zaczęli mnie wypytywać. Jednak ja nie odpowiedziałam. Strach mną sparaliżował.
CZYTASZ
Siostrzenica Psychopatki.
FanfictionNa samym wstępie chce powiedzieć, że niektóre sceny książki nie będzie związane z filmem ani z książkami Harrego Pottera Olivia i jej rodzice mieszkają z dala od ich miasta, a to dlatego iż są czarodziejami i nie chcą ujawniać swoich zdolności innym...