Od lekcji Profesora Snape'a na temat Wilkołaków minęło sporo godzin. Dziś jest już po meczu Quidditcha. Gryffindor grał z Hufflepuff. Pruchoni przynajmniej czysto grają. Nie to jak zawodnicy Slytherinu. Większość osób trafiło do skrzydła szpitalnego. W tym Harry. Nie powiem pogoda dawała nieźle w kość, a do tego dochodziła sytuacja z Dementorami. Gdyby nie interwencja dyrektora Hogwartu to Harry by pewnie zginął. Obecnie szłam do skrzydła szpitalnego. Chciałam odwiedzić Harry'ego i innych zawodników. Miałam przy sobie nawet pudełka ze skradzionymi z Wielkiej Sali jedzenie by dać wszystkim poszkodowanym. Po wejściu do skrzydła szpitalnego od razu spojrzała na mnie pani Pomfrey.
-A co ty tu robisz panno Smith? Nie powinnaś aby być na kolacji?- Zapytała się pielęgniarka.
-Owszem powinnam. Ale z kwestii na tak dużo osób rannych uznałam, że powinni coś zjeść przed spaniem.- Powiedziałam podchodząc do każdego i dając każdemu po pudełku z jedzeniem.
-Wiesz nie musiałaś ale dzięki.- Powiedział Anthony Rickett biorący ode mnie ostatnie pudełko z jedzeniem. Był on zawodnikiem. Skinęłam głową. Kiedy na zegarze zauważyłam, że zbliża się cisza nocna szybko opuściłam pomieszczenie. Szłam szybko byle nie wpaść na jakiegoś z nauczycieli lub co najgorsze na woźnego. W pewnej chwili chciałam skręcić by iść do wierzy Gryffindoru jednak ani moje ręce ani moje nogi nie chciały się ruszyć. Od razu skojarzyłam jedno. Ktoś rzucił na mnie zaklęcie Imperius. Bałam się, że to jakiś nauczyciel mnie zauważył i to on to zrobił. Ale domyśliłam się, że to nie może być nauczyciel. Za wypowiedzenie Zaklęcia Niewybaczelnego grozi uwięzienie w najbardziej strzeżonym więzieniu. Nagle osoba rzucająca zaklęcie kazała mi wejść do jednej z łazienek. Po chwili stało się najgorsze. Zauważyłam mężczyznę w pelerynie i masce. Nie wyglądał przyjacielsko. Celował różdżką we mnie. Ruch różdżki sprawił, że zaczęłam rękoma uderzać o lustra zawieszone nad umywalkami. Chciałam krzyczeć kiedy szkło zaczęło ranić moje ręce ale nie mogłam. Łzy ciekły mi po policzkach. Strasznie bolało. Nagle sprawił, że się uniosłam. Sprawił, że uderzył mną o okno. Bałam się, że przez nie wylecę ale z powodu krat tylko się odbiłam i spadłam na ziemie raniąc swoje ciało kawałkami szkła. Zauważyłam jak postać do mnie podchodzi. Kucnął przede mną.
-Hmm... Głupia dziewczyna.- Powiedział męski głos. Następnie wymierzył we mnie różdżką.- Crucio.- Powiedział mężczyzna, a po chwili przez moje ciało przepłynął duży ból. Łzy spływały mi po policzkach kiedy starałam się krzyczeć. Jednak mężczyzna wsadził mi do ust mój krawat od mundurku.
(Perspektywa Percy'ego)
Kończyłem czytać kolejny rozdział książki którą dostałem od ojca. Dałem zakładkę w miejscu gdzie skończyłem. Poszedłem jeszcze upewnić się czy wszyscy chcą. Wiedziałem, że za moment przyjdzie Profesor McGonagall upewnić się czy wszyscy są w dormitorium. Prosiła mnie o to jak i innych prefektów po incydencie z Grubą Damą. Wszedłem najpierw do pokoju chłopaków. Kiedy upewniłem się, że większość śpi wszedłem do pokoju gdzie spali Ron, Fred, George, Harry oraz Neville. Wiedziałem, że Harry'ego nie ma. Wszedłem do pokoju. Chłopaki spali jak zabici. Kiedy kierowałem się do pokojów zauważyłem panią Profesor.
-O Percy. I co? Wszyscy są?- Zapytała pani Profesor.
-Sprawdzę jeszcze u dziewczyn. Chłopaki śpią jak zabici.- Powiedziałem i poszedłem upewnić się w pokojach dziewczyn czy śpią. Wszystko było dobrze. Ale brakowało jednej dziewczyny. Olivii Smith. Zszedłem na dół, a tam już zauważyłem kilka Gryfonów i jedną Gryfonkę. Mianowicie moi trzej bracia Ron, Fred, George oraz Hermiona Granger.- A wy nie w łóżkach?- Zapytałem się patrząc na nich.
-Daj spokój Percy. Wiemy, że sprawdzasz czy jesteśmy w łóżkach.- Powiedział Fred siadając na kanapie razem z Ronem i Hermioną. Zignorowałem słowa brata
-Brakuje jednej osobę pani Profesor, a dokładniej to Olivii Smith.- Powiedziałem patrząc na Profesor McGonagall.
-Dziwne. Miała iść tylko do Harry'ego by dać mu i innym rannym jedzenie z kolacji.- Powiedziała Hermiona.
-Percy pójdziesz ze mną do Profesora Snape'a i Profesora Dumbledore'a. Natomiast panna Granger i panowie Weasley do łóżek.- Powiedziała Pani Profesor. Po chwili opuściłem wspólny pokój Gryfonów. Poszedłem z Panią Profesor do Wielkiej Sali gdzie byli już opiekunowie domów Hogwartu, woźny oraz dyrektor.
-Co się dzieje Minerwo?- Zapytał się dyrektor szkoły.
-Panie dyrektorze. Sprawdziłem pokoje. Brakuje tylko Olivii Smith.- Powiedziałem patrząc na opiekunów domów Hogwartu.
-Trzeba przeszukać...- Profesor Snape nie dokończył, ponieważ usłyszeliśmy głośny krzyk jakiejś dziewczyny. Podejrzewałem, że był to krzyk Olivii. Nauczyciele od razu pobiegli i rozdzielili się. Postanowiłem pobiec do skrzydła szpitalnego by poinformować pani Pomfrey.
(Perspektywa Severusa)
Biegłem dalej. Kiedy przebiegałem koło łazienki dziewcząt zauważyłem ślady pazurów na nich. Wbiegłem tam. Od razu zauważyłem czarnego psa gryzącego rękę jakiegoś mężczyzn który na mój widok rozproszył się jak to robią Śmierciożercy. Zwierzę szturchnęło tylko leżącą dziewczynę po czym szybko uciekło zanim się zorientowałem. Podbiegłem do dziewczyny. Cała była w ranach. Wokół niej były kawałki szkła. Zdjąłem swoją część stroju która była brana jako peleryna. Owinąłem nim dziewczynę która patrzyła na mnie cierpiącym wzrokiem. Wziąłem ją na ręce i zacząłem iść. W pewnej chwili zauważyłem naszyjnik. Złoty naszyjnik z doczepionym złotym sercem. Chciałem o to spytać ale powstrzymałem się. Szedłem szybko. W pewnej chwili zauważył mnie Albus Dumbledore.
-Severucie czy ona...- Nie dałem dokończyć dyrektorowi Hogwartu.
-Żyje ale sądzę, że to sprawka Śmierciożerców i Blacka.- Powiedziałem spoglądając na przerażoną Gryfonke która trzęsła się. Miała ręką na moim ramieniu. Trochę przypominała mi ona Lili, matkę Pottera. Obaj szybko zanieśliśmy dziewczynę do skrzydła szpitalnego gdzie od razu zajęła się nią Pani Pomfrey. Prefekt Gryfonów poszedł poinformować resztę nauczycieli i woźnego. Chciałem opuścić już skrzydło szpitalne ale zatrzymało mnie to, że dyrektor Hogwartur chwycił moje ramię.
-Severusie. Myślę byś lepiej na tę noc został przy panience Smith.- Powiedział Dumbledore. Westchnąłem głośno.
-No dobrze. Ale jeśli zauważę Blacka to osobiście go złapie.- Powiedziałem siadając po chwili na krześle koło łóżka Gryfonki. Po kilku minutach kiedy zacząłem powoli zasypiać poczułem coś na ręce. Gwałtownie spojrzałem. Dopiero wtedy zauważyłem przyczynę dlaczego poczułem coś na ręce. Była to nie kto inny jak młoda Smith. Przez sen musiała chwycić moją dłoń do której się przytulałam. W pewnej chwili mruknęła nawet słowo "tato".
CZYTASZ
Siostrzenica Psychopatki.
FanficNa samym wstępie chce powiedzieć, że niektóre sceny książki nie będzie związane z filmem ani z książkami Harrego Pottera Olivia i jej rodzice mieszkają z dala od ich miasta, a to dlatego iż są czarodziejami i nie chcą ujawniać swoich zdolności innym...