Rozdział 5

419 25 17
                                    

Jest popołudnie 10 grudnia, Iwaizumi jak to miewał w zwyczaju przenocował u Oikawy. Spał na kanapie, którą wcześniej pościelił przyjaciel. Jak byli mali często sypiali razem w jednym łóżku jednak z czasem zaczęli spać osobno. 

-Oi....Iwa... - Powiedział zaspanym głosem szatyn schodząc do kuchni na dół, gdzie Hajime przygotowywał właśnie śniadanie. - Co robisz tak wcześnie?

-Jest 14.30 idioto, spałeś jakieś 9 godzin, ja wstałem chwilę przed tobą. 

-Co? Jak to jest już w pół do 15? - Ziewnął, popatrzył na zegarek i przetarł oczy - Oh...faktycznie...

Oikawa pov:

Tak świetnie dzisiaj się bawiłem lepiąc z Iwaizumim bałwana, że z chęcią cofną bym czas. Na prawdę zależało mi na tym żeby nasza przyjaźń trwała jak najdłużej, ten chłopak był dla mnie wszystkim. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niego. To jest taka nieodłączna część mnie, zawdzięczam mu tak dużo, że pewnie nawet nie zdołałbym teraz tego wszystkiego wymienić. 

Oparłem się o blat stołu i patrzyłem na bruneta. Chwilę później położył on na stole jajecznicę i kubki z herbatą. 

-Dziękuję za jedzenie! - Krzyknęliśmy na raz i zaczęliśmy jeść. 

-Dziękuję Hajime, że przygotowałeś nam śniadanie... Wiesz, sam bym to zrobił, ale...

-Nic mi nie mów, nie chce wracać do wspomnień gdzie o mało mi kuchni nie wysadziłeś w powietrze.... Co Ci wpadło do głowy żeby wsadzić wybuchowe cukierki do mikrofali.... Pomijając, że włożyłeś zupę do piekarnika bo myślałeś, że się nagrzeje... 

-Oi no weź! Myślałem, że wyjdzie z tych cukierków taki fajny mus strzelający i będziemy mogli nim polać ciasto. A co do zupy... nie czepiaj się, każdemu się zdarza. No ale nie jestem aż tak zły w gotowaniu....

-Oikawa. Ty prawie spaliłeś makaron.

-Ale- 

-Pomyliłeś cukinię z ogórkiem i zamiast zupy ogórkowej zrobiłeś cukiniową. Pomijając fakt, że dodałeś do niej cukier zamiast soli. 

To nie fair, on się czepia. Wcale nie jestem aż taki zły. 

-Przynajmniej umiem podgrzać mleko Iwa-chan! 

-Mleko umiesz ale zupę już wkładasz do piekarnika...Fascynujące.

Zabrakło mi słów, ten mały szczyl śmiał mi wmówić, że nie potrafię normalnie niczego ugotować. Ja mu zaraz pokażę, zrobię coś tak dobrego, że odszczeka wszystko to co do tej pory powiedział i przyzna mi rację, że jestem świetnym kucharzem! 

Chwyciłem za patelnię i odpaliłem gaz. 

-A teraz patrz! - Wrzasnąłem i głośno się zaśmiałem. 

-Wow, umiesz odpalić własnoręcznie gaz - Chłopak zaczął klaskać i udawać zaskoczonego - Brawo Tooru, już robisz pierwsze postępy. Jeszcze trochę a będziesz na poziomie pierwszoklasisty. Chociaż nie, czekaj, wróć. Pierwszoklasista umie podgrzewać zupę. Jednak nadal jesteś na poziomie przedszkolaka Shittykawa. 

-He!? Tak uważasz!? 

-Tak, tak właśnie uważam - Przytaknął, a ja naburmuszony odpaliłem na telefonie przepis na pizzę. Wyjąłem potrzebne składniki i zacząłem wykładać taż miski i mikser. 

250g mąki...

Mąka, która to jest mąka...?

To chyba to, chwyciłem pudełko. 

Tamtej nocy - IwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz