Narrator pov:
To było coś niesamowitego. Obu chłopaków przeszywało mocne, nieokreślone, ale przyjemne uczucie. Pierwszy raz Iwaizumi ukazał Oikawie, że na prawdę mu na nim zależy, nie po przez przytulenie, pocieszenie, kupienie czegoś, ale przez drobny pocałunek złożony na policzku przyjaciela.
Tooru uchylił lekko usta poprzez szok, który go ogarnął. Był miło zaskoczony...bardzo miło. Nie szczególnie spodziewał się, że brunet podejmie się tego wyzwania.
Teraz już wiedział...
Oikawa pov:
Jemu na prawdę na mnie zależy.
To co zrobił było na prawdę nieprzewidywalne, a za razem urocze. Chciałbym jeszcze raz poczuć jego słodkie usta. Ten moment mogę zaliczyć z pewnością do najlepszych chwil w moim całym życiu.
Mój wzrok skierowałem na Hajime, który miał schyloną głowę ku dołu.
-Iwa-chan....Ja, nie myślałem, że tobie...
-Mówiłem kurwa przecież, że mi na tobie tak bardzo zależy! - Wykrzyknął, ale pomimo tego dało się usłyszeć jego lekko załamujący się nadal głos. Nie miałem pojęcia czy górowała w nim złość, smutek, a może żal? Teraz już nic nie wiedziałem, ponieważ przeszkadzało mi to irytujące z czasem uczucie w brzuchu. Prawdopodobnie był to wynik stresu doznanego w ostatnich minutach.
-Przepraszam...
-Więc teraz, gadaj. Co, jak...dlaczego. Po co? Czemu mi nie powiedziałeś Oikawa? - Pozostało mi tylko powiedzenie mu prawdy, nie musiałem co prawda mówić całej prawdy, a tylko jej część, co z pewnością wyszło by mi na lepsze. Jako, że w miarę możliwości dotrzymuje obietnic nie mogłem teraz zostawić go bez żadnej wiedzy.
-Bez większego powodu, ostatnio nie za dobrze idzie mi w szkole. Do tego dołożyła się moja matka z ojcem, wyjechali bez praktycznie żadnej zapowiedzi. Na treningach też jest źle. Może i zdobywam punkty ale nie jestem w takiej formie jak kiedyś.
Kłamstwo.
Nawet nie pokusiłem się żeby cokolwiek z tego było prawdą.
Chociaż między wierszami można było to odczytać.
Chłopak spojrzał na mnie z irytacją na twarzy.
-A tak na prawdę? - Kurwa. Czy w to na prawdę tak ciężko uwierzyć? Czy to była aż tak beznadziejna wymówka? - Słuchaj Tooru.
Ponownie się do mnie zbliżył.
- Znamy się nie od dziś, wiem co często cię zadręcza i z pewnością w tym przypadku nie są to zwykłe problemy z nauką czy treningami, a tym bardziej nie może ci chodzić o rodziców. Skoro już umówiliśmy się, że mi powiesz to mi kurwa powiedz. Nie bądź niesłowny. Obiecałeś.
W tym momencie wiedziałem już, że nie ma odwrotu. Wpadłem w dół i nie umiałem się z niego wydostać, a Iwaizumi który próbuje mnie wyciągnąć spotyka się z odmową pomocy od mojej osoby.
-Po prostu na ciebie nie zasługuję Iwa-chan - Powiedziałem strasznie cicho mając skrytą nadzieję, że chłopak tego nie usłyszy.
-Co? - Prychnął i się zaśmiał.
-To co usłyszałeś - Burknąłem wstając z łóżka. Założyłem moje kapcie i ruszyłem do kuchni zostawiając bruneta samego w pokoju.
Iwaizumi pov:
Byłem tak zaszokowany tym co powiedział mi Tooru, że miałem ochotę wstać, uderzyć go w twarz, przytulić i zrobić tak parę razy.
Czym on sobie tłumaczył to, że na mnie nie zasługuje. Debil, no po prostu Idiota.
Zdenerwowany zszedłem za przyjacielem.
-Zatrzymaj się. - Warknąłem patrząc się szatynowi prosto w oczy. - Jakim trzeba być idiotą....Wytłumacz mi to proszę, naucz, cokolwiek. Niby dlaczego miałbyś na mnie nie zasługiwać? PODAJ CHOCIAŻ JEDEN PIERDOLONY POWÓD SHITTYKAWA.
Jednak on milczał. Stał przede mną i milczał.
-ODEZWIJ SIĘ KURWA! - Wydarłem się po całości, przez mocne emocje które mną zawładnęły musiałem otrzeć łzy, które ponownie zaczęły mi się lać.
-Hajime proszę uspokój się...-
-NIE. JAK MAM BYĆ SPOKOJNY WIEDZĄC, ŻE NAJWAZNIEJSZA DLA MNIE OSOBA W CAŁYM MOIM JEBANYM ŻYCIU ROBI SOBIE KRZYWDĘ,A NA WYTŁUMACZENIE MÓWI, ŻE NA MNIE NIE ZASŁUGUJE!? - Krzyczałem tak głośno. Sam w myślach przepraszałem się za to, jednak nie mogłem przestać.
-Proszę cię...- Już chciałem mu przerwać jednak ten wypalił ostro przede mną - Zamknij się! Czy ty nie widzisz mojego zachowania!? Ciągle się musisz mną zajmować, opiekować, towarzyszyć mi! Cały czas poświęcasz mi zamiast znaleźć sobie kogoś lepszego Iwa-chan! Jesteś głupkiem, że tego nie zauważasz! Lepszym byłoby dla ciebie po prostu zostawienie mnie, a nie na siłę próbujesz sobie udowodnić, że mnie chcesz! Przestań to robić! Żyj własnym życiem!
Zatkało mnie. Chłopak również unosił głos i mówił jakieś kompletne głupoty. Nie mogłem uwierzyć w to co on durnego sobie wymyślił w tej jego małej główcę.
-Ale to ty jesteś moim tlenem w życiu. - Powiedziałem podchodząc bliżej młodszego.
-C-co?
-Ty jesteś niezbędny do tego abym mógł normalnie funkcjonować. Ty jesteś moim światłem, do którego ciągle dążę. To ty dajesz mi nadzieję na lepsze jutro. Gdyby ciebie nie było, mnie tym bardziej. Zrozum, że to że się krzywdzisz nie jest bólem tylko i wyłącznie dla ciebie. To co przechodzisz w tym momencie, te wszystkie straszne rzeczy, problemy które w koło cię męczą, ja również odczuwam. Dlatego jak widzę stan twoich nóg chce mi się nie tylko płakać, a zrobić to samo żeby poczuć się lepiej. Żebym poczuł, że nie tylko ty musisz to przechodzić.
Teraz jemu zaczęły szklić się oczy.
-Nie mogę nawet opisać słowami tego jaki dla mnie jesteś ważny. W swoim życiu poznałem już wielu ludzi. Dorosłych, jak i dzieci, studentów, jak i licealistów, starszych, jak i tych którzy są dopiero na początku swojej drogi do życia. Ale wiedz, że ty, i tylko ty zająłeś w moim sercu tą nieodłączną cząstkę. Dzięki tobie czuję, że żyję i że mam kogoś kto idzie przez to życie obok mnie. Nigdy nie mógłbym cię zostawić ani zerwać przyjaźni.
Ta przeraźliwie długa wypowiedź sprawiła, że szatyn upadł na kolana płacząc. Zaczął też coś mówić, jednak przez zakrytą dłońmi twarz nic nie udało mi się zrozumieć.
-Słuchaj Oikawa, przysięgnijmy coś sobie - Wyciągnąłem do niego mały palec i lekko się uśmiechając zacząłem mówić - Ty, już nigdy, przenigdy nie zrobisz czegoś takiego, ale to nigdy nigdy w życiu. Co tydzień będę patrzył jak te rany się goją, a jeżeli zobaczę jakieś nowe....Będę zmuszony również zerwać obietnicę i zrobić coś innego niż to o co ty mnie teraz poprosisz.
Patrzył na mnie z niemałym zainteresowaniem więc spodziewałem się, że plan mu odpowiada.
-Masz....mh, może...co tydzień chodzić ze mną w jakieś fajne miejsca! - Krzyknął uradowany sowim pomysłem.
-Dobra, zgoda.
Tym o to pieczętującym znakiem, którym było splecenie naszych małych palców ze sobą, przysięgliśmy sobie nasze obietnice.
***
Oto i ten cudowny piękny moment, gdzie wszystko jest pięknie cudownie bezbłędnie. Chcę również powiedzieć, że już niedługo (za 12 dni) są święta!
Nie mogę się doczekać, to będzie cudownie spędzony czas!
A tym czasem żegnam was i do jutra!

CZYTASZ
Tamtej nocy - Iwaoi
FanfictionCzyli rozkwitająca miłość i pełno popełnianych błędów. Zbliżający się do siebie przyjaciele i przeszkody między nimi. Zapraszam na świąteczną lekturę, o dwóch najlepszy przyjaciołach, których uczucia potęgują się z dnia na dzień coraz bardziej.