Rozdział 20

325 24 5
                                    

Iwaizumi pov:

Podczas śniadania chłopacy jakoś dziwnie się zachowywali, a nawet Bokuto w pewnym momencie zaczął płakać.
Nie powiem, dość dziwne zdarzenie.


Właśnie mieliśmy zaczynać trening. Weszliśmy na salę, gdzie czekała drużyna Fukurodani. Akaashi próbował uciszyć swojego chłopaka, który krzyczał ciągle ''Hey, hey hey!''. Widać, że dobrze im się układało. Też chciałbym mieć kogoś takiego...

-Coś się stało Iwa-chan?

-He? Oikawa? - Zdziwiło mnie to, że do mnie podszedł. W końcu wydawało mi się, że się na mnie obraził. 


Oikawa pov: 

Przez pomysł Kotarou podniosłem się na duchu. To co zaproponował było nie do odrzucenia. 

-Coś się stało? Wyglądasz na przybitego. - Zacząłem poważnie lecz po chwili się rozluźniłem uderzając chłopaka lekko w plecy - Jesteś naszym asem, liczymy na ciebie Hajime.


WAHHH! DOTKNĄŁEM GO!!!!!!! O mój boże, o mój boże! jestem pewnie cały czerwony. 

Dotknąłem miejsca gdzie znajdowało się moje serce. ''Gwahh! Tak szybko bije!''. 

Musiałem się uspokoić. Uderzyłem się dwoma rękoma w policzki przez co poczułem mocny, piekący ból, a Iwa do mnie podbiegł. 

-Oi, Tooru! Co ty odpierdalasz? - Chwycił odciągając moje ręce. 


Iwaizumi pov: 

Jego twarz była cała czerwona od uderzenia. Co on wyprawia? Poważny jest?



Jednak chłopak po interwencji reszty drużyny oznajmił, że nic mu nie jest. Tłumaczył się, że chciał się „rozbudzić" bo był jeszcze z lekka zaspany. 

 Zaczęliśmy wiec trening, graliśmy pierwszego seta, a jak mam być szczery to współpraca naszych przeciwników była o wiele lepsza niż poprzednio. Widać, że musieli ćwiczyć nad tym wszystkim, ponieważ jak na razie w tym meczu nie popełnili żadnego znaczącego błędu. Było to niesamowite, to jak umieli się porozumiewać, nawet bez słów udawało im się przeprowadzić szynki atak, przy którym my nie zdążyliśmy zareagować. 

 -Wow - Skomentował kapitan. - To było niezłe.... 

Zrobił krótką przerwę po zdaniu i uniósł głowę w górę aby chcieć pokazać swoją wyższość.

 -Ale my, zrobimy to lepiej - Na jego twarzy pojawił się ten jego królewski uśmieszek, który zwiastował, że możemy szykować się na jego pełną moc. 

Mieliśmy szczęście, bo akurat Oikawa miał serwować. Podrzucił piłkę do góry i wyskakując wzwyż uderzył ją z całą siłą. Co prawda ich libero zdarzył zareagować jednak.... 

 -Za późnoooo - Wykrzyknął Tooru, nienaturalnie wydłużając ostatnie słowo.
Kiedy dostał piłkę znów postanowił walnąć ją, tym razem o wiele słabiej przez co trafiła ona wprost na Akaaskiego, który przyjął cudem ten serw. Teraz już nie mógł wystawić asowi. 

-Dobrze Oikawa! - Wrzasnąłem do szatyna. Ten tylko się obrócił i szeroko uśmiechnął. Gra była ciężka, w końcu my, jak i Fukurodani byliśmy jednymi z lepszych szkół. Pierwszy set skończył się wynikiem 32:30 dla przeciwnej drużyny. Od rozpoczęcia treningu minęło już półtorej godziny. Magle trenerzy zaklaskali w tym samym momencie aby coś oświadczyć. 

Tamtej nocy - IwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz