Rozdział 9

390 24 19
                                    

Chłopak zamilkł, jednak dalej trwał w mocnym uścisku. Po paru minutach lekko uniósł głowę i uśmiechnął się tak jak jeszcze nigdy. Teraz było w tym uśmiechu coś wyjątkowego, niesamowitego... coś, uroczego. Właściwie rzadko widywałem bruneta, który uśmiechał się w szkole lub na treningach, ale jak byliśmy sami we dwójkę jego postawa natychmiastowo się zmieniała.

-Ja też jestem szczęśliwy Tooru, bardzo, bardzo szczęśliwy - Potargał moje włosy tak jakby to nie było nic wielkiego, za to ja poczułem coś czego nie da się opisać. Było to szczęście, ale... nie takie zwykłe. - Chcesz herbatę?

Zamiast odpowiedzieć gapiłem się wprost na jego przepiękne błyszczące się oczy. Nie mogłem oderwać od nich wzroku, to było coś jak trans. Spojrzysz, już się nie odwrócisz. Nim się spostrzegłem ból w miejscu poparzenia momentalnie zniknął, a na jego miejsce wprowadziło się poczucie jakby Iwaizumi na prawdę się o mnie troszczył. Urocze...

-Tak, poproszę - Odezwałem się wreszcie próbując odtrącić dziwne myśli. 


Narrator pov:

Faktycznie, jego myśli w tym momencie kręciły się wokół tego umięśnionego, seksownego bruneta. Jednak czy na prawdę aż tak bardzo obu zależało na tej przyjaźni? Może tu wcale nie chodziło o to? 

Niedługo później, kiedy to Hajime podał leki przeciwbólowe przyjacielowi, ten je łyknął po czym cicho zakaszlał.

-Tylko się nie zadław - Zaśmiał się starszy i odebrał kubek szatynowi.

-Tak, tak, póki co nie zamierzam spocząć w grobie. - Odrzekł na zaczepkę chłopak i podniósł się do pionu cicho przy tym jęcząc. - Auć.

Drugi od razu podszedł bliżej przytrzymując go aby dalej się nie ruszał.

-Pojebało Cię? To nie jest takie lekkie oparzenie. Możesz sobie coś zrobić. 

-Jasne, najwyżej to poboli i przestanie. Już tak się nie przejmuj. - Zwinnie podparł się ramienia chłopaka, który pomógł mu wstać. 

-Powoli.

-Oi Iwa-chan-

-Nie, nie żadne Iwa-chan, tu chodzi o twoje zdrowie idioto. 


Oikawa pov:

Ooo, urocze że się tak o mnie martwi. 

-Nie mów tak do mnie Iwa-chan, nie jestem idiotą - Prychnąłem głośno i szturchnąłem bruneta, który spojrzał się na mnie jakby zaraz miał mnie zabić. - Iwa-Chan, nie patrz tak na mnie, wyglądasz przerażająco. 

-Kto to mówi! 

-IWA! Tak nie można! - Wykrzyknąłem i pod wpływem impulsu stanąłem na nogę, która strasznie mnie pobolewała. Ugiąłem ją przez co masa mojego ciała przeważyła i niemalże nie przewróciłem się do tyłu. 

Jednak chłopak mnie złapał, to wyglądało jak taka typowa scena z romansu amerykańskiego. 

Zakochana para, Akane i Atsushi siadają razem do stołu. Dziewczyna proponuje kochankowi herbatę na co ten ochoczo przytakuje. Jednak podczas podchodzenia do blatu dziewczyna niefortunnie się potyka, a gdyby nie jej wybawca Atsushi upadła by na zimie. Potem jest głęboka scena pocałunku przez kolejne dwie minuty. Oni wyznają sobie wzajemnie miłość płacząc przy tym niezmiernie. Mówią jak to od dłuższego czasu chcieli być dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. No i potem wszystko kończy się słodko, zbyt słodko, milusio, zbyt milusio i uroczo, zbyt uroczo.

Zawsze denerwowały mnie takie filmy, przecież logicznym jest, że związki tak nie działają. To nie tak, że ta dwójka akurat się w sobie zakocha. Każdy wie, że potrzeba na to czasu, a pewnie zanim oboje wyznają sobie uczucia jeden już dawno odpuści bo w końcu po co się starać skoro i tak mnie nie zauważy. 

Jak tak pomyśle nie kręcą mnie laski chodzące w spódniczkach mini, gdzie widać im nieco za dużo, kiedy chodzą w wyzywających a za razem seksownych ubraniach. Najbardziej mnie irytuje jak taka dziewczyna nałoży na siebie tyle tapety, że wygląda jak lalka barbie. To na prawdę żenujące i ohydne. Widziałem dużo ładnych dziewczyn, które miały przyzwoity makijaż a nie tonę podkładu. 

Kiedy zdałem sobie sprawę, że chłopak nadal mnie trzyma momentalnie policzki zaczęły mnie strasznie piec, w pokoju było ciemno więc nie widziałem za dobrze ani siebie ani Iwaizumiego. Obawiałem się, że mogę być chory, w końcu skoro tak nagle strasznie mnie zapiekły mogę być przeziębiony. Tego bym nie chciał

-Oh, nic ci nie jest? - Zapytał wreszcie starszy pomagając ustać na obu nogach równo, tak aby się nie wywrócić. 

-Nie, dzięki za pomoc.

-Nie ma sprawy - Wybełtał ledwo słyszalnie, też nie wyglądał na pełnego sił co mnie zaniepokoiło gdyż Hajime bardzo rzadko chorował. Wtedy jest to na prawdę śmieszne.


*Około 3 miesiące wcześniej* 
Oikawa pov:

Dzisiaj Iwaizumiego nie było w szkole, od razu po lekcjach otrzymałem od niego dość zabawną wiadomość pod tytułem ''Nie dzwoń, nie pisz, ani nic takiego bo nie odczytam, jestem chory i zostanę w domu parę dni bo nie czuję się najlepiej. Powiedz chłopakom na treningu żeby się o mnie nie martwili. Wszystko jest ok''. 
Jak oficjalnie, na pewno się namęczył. Zaśmiałem się ironicznie w duchu i zamiast skręcić tak aby dotrzeć do domu wszedłem w uliczkę, która prowadziła do mojego przyjaciela. 

Po drodze kupiłem leki przeciwbólowe, a w spożywczym jakieś bułki, słodycze i picie. 

Zapukałem niepewnie do drzwi aby usłyszeć ciche przeklinanie pod nosem, coś w stylu ''Kto znowu kurwa mi przeszkadza''. Mamrotanie z pewnością było jego działką, ale czasem za głośno się wypowiadał przez co często zachodziły różne nieporozumienia. 

Chłopak otworzył drzwi i stanął w nich jak wryty. Jego włosy opadały mu gładko na twarz, on sam był cały blady, a nos i policzki mocno zaczerwienione. Miał na sobie też czarną bluzkę i spodnie tego samego koloru. 

-He? Shittykawa? 

-Oi! Mówiłem żebyś się odnosił z szacunkiem do kapitana! 

-Tak, ta, jasne, ale co ty tutaj robisz. Przecież Ci pisałem, że - Nie zdążył dokończyć ponieważ wciąłem się mu prosto w zdanie. 

-E, e, e, mnie nie interesuje co, jak, gdzie i dlaczego. Chciałem się zobaczyć z przyjacielem więc jestem i nawet nie próbuj mnie stąd wyganiać. 

Ostatecznie po namowie wpuścił mnie do swojego mieszkania. 
Resztę dnia zajmowałem się nim, on był za to niesamowicie wdzięczny, a ja się cieszyłem że mogę pomóc komuś tak cudownemu jak Hajime. 


*Powrót do teraźniejszości* 
Oikawa pov:

-Nie jesteś przypadkiem chory? Chyba masz czerwony nos i policzki. 

-Ty tak samo debilu - Rzucił i obrócił się w inną stronę. 

O co mu chodzi? Powiedziałem coś nie tak? Czy on się właśnie obraził? 

Tyle pytań, a na żadne odpowiedzi...



***

Witajcie moje aniołki, dzisiaj również rozdział jest później ponieważ mam dużo nauki. 

Możecie często się spodziewać kolejnych części o późnych godzinach. 


Życzę miłego dnia/nocy/czy czegokolwiek tam teraz macie 
I do jutra! 

Tamtej nocy - IwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz